Blokada dostępu za jednogwiazdkową recenzję: taki mamy Internet Rzeczy
Internet Rzeczy wkrada się w codzienność czy tego chcemy czynie. Za kilka lat, aby nie mieć z nim nic wspólnego, trzeba będzieuciec w Bieszczady, zapomnieć o jeździe samochodem po drogachpublicznych, nie mówiąc już o korzystaniu ze smartfonu. Zazwyczajw kontekście Internetu Rzeczy mówimy o zagrożeniach związanych zprywatnością – ale czy zastanawialiśmy się o zagrożeniachzwiązanych z przeniesieniem kontroli? Te wszystkie Rzeczy nienależą bowiem w większości do nas. Płacimy jedynie za prawo doich użytkowania. Ale na jakich warunkach?
04.04.2017 | aktual.: 06.04.2017 12:49
Garadget to gadżet do sterowania drzwiami garaży. Urządzeniespełniające realną, żywotną potrzebę ludności – niejedenkierowca kilka minut po wyjeździe z domu zaczynał się zastanawiać,czy aby na pewno zamknął garaż. Niekiedy myśl jest tak męcząca,że pozostaje jedynie zawrócić i sprawdzić. Faktycznie – garażotwarty, czeka na miłośników niestrzeżonej własności. Szybkowięc na Kickstarterze ufundowanourządzenie, które monitoruje stan garażowych drzwi, steruje ichsiłownikami, jest zdalnie kontrolowane przez aplikację mobilną. Bybyło modnie, wszystko działa oczywiście „w chmurze”.
Ten niewątpliwie przydatny dla każdego właściciela garażugadżet kupimy na Amazonie za 99dolarów. Czy spełni nasze oczekiwania? No cóż, nie spełniłoczekiwań R. Martina, który po zakupie Garadgetu uznał, że tozmarnowane pieniądze. Winna była aplikacja mobilna na używanegoprzez niego iPhone’a. Nieustannie się zawieszając, czyniła całerozwiązanie bezużytecznym (Garadget sterowany może być takżeprzez portal webowy, ale jest on jeszcze bardziej niedopracowany niżaplikacja mobilna). Wystawił więc jedną gwiazdkę, radząc niemarnować swoich pieniędzy na ten startupowy produkt.
Nie była to jedyna taka opinia. Komentarze nabywców albo sąentuzjastyczne, albo fatalne. W tych fatalnych zwraca się uwagę nabrak kontroli jakości, zarówno gadżetu jak i oprogramowania. Byłato jednak pierwsza taka opinia, na którą producent zareagowałz taką wściekłością. Pracownik wsparcia technicznego na forumuznał, że obraźliwy język jak i samo napisanie negatywnejrecenzji chwilę po napotkaniu problemu świadczą, że R. Martinjest furiatem – i zablokował jego urządzeniu dostęp do serwerówfirmy, niezbędny przecież do funkcjonowania. Garadget stał sięprzyciskiem do papieru.
Nazwać klienta furiatem, a następnie zamienić kupiony przezniego sprzęt w cegłę – mocna reakcja. Jedynie prawnikspecjalizujący się w ochronie praw konsumentów może powiedzieć,ile to praw zostało tu właśnie złamanych. Najbardziej jednakinteresujące jest coś innego, a mianowicie niejednoznaczna reakcjaspołeczności deweloperskiej na Hacker News, gdzie temat szybkowspiął się na szczyt popularności. Otóż dla wielu z nich toreakcja klienta, w szczególności nazwanie gadżetu „kawałkiemłajna”, zasługuje na potępienie, a reakcja producenta jestcałkiem usprawiedliwiona. Chyba nie powinniśmy być zaskoczeni –wielu z nich pracuje przecież w branży związanej z usługamichmurowymi.
Internet Rzeczy to bowiem nie tylko wygoda okupiona nieuchronnymiproblemami z prywatnością. Internet Rzeczy to zmiana normalnejrelacji producenta i klienta. Kupując zamek do drzwi od producentanasza relacja tak naprawdę kończy się w momencie zakupu. Jestoczywiście jakaś gwarancja, realizowana przez sklep, ale poodejściu od kasy producent nie ma już żadnego na nas wpływu. Wwypadku rzeczy „bystrych” sytuacja wygląda zgoła odmiennie. Poodejściu od kasy relacja między producentem a konsumentem dopierosię zaczyna. Będzie to miało w przyszłości oszałamiającekonsekwencje dla codziennego życia.
Ubik: witamy w płatnej przyszłości
Łatwo wyobrazić sobie eskalację żądań producentówusieciowionych urządzeń. Wyobraźmy sobie usieciowioną pralkę, zktórej wycieka woda w trakcie prania. Napisaliśmy o tym opinię wsieci, następnego dnia pralka przestaje prać. A co z bystrymzamkiem do drzwi (od Garadgetu do takiego zamka przecież niedaleko)?Czy zemstą za niepięciogwiazdkowy komentarz może być zdalnedezaktywowanie zamka – i otworzenie drzwi?
Philip K. Dick, Ubik, tłum. Michał Ronikier
O podobnych rozwiązaniach słyszeliśmy już w odniesieniu dosprzedawanych na raty aut w Stanach Zjednoczonych. Kilka lat temu wUSA głośno zrobiło się o instalowaniu w nich urządzeń OnTime firmy Sekurus, które pozwalały zdalnie wyłączyć auto,jeśli klient w terminie nie zapłacił raty. Podobno niekiedy w tensposób wyłączano auta w ruchu, na autostradzie, mimo istniejącychna taką okoliczność zabezpieczeń.
Myślicie dalej, że można umknąć takiej przyszłości? Jeden zdealerów samochodowych z Nowego Jorku przyznał wówczas, że 90%sprzedawanych przez niego aut wyposażona jest w takie zdalneblokady. Ich instalacja pozwala uzyskać lepsze warunki kredytowaniaod banku. Poczekajcie, aż analogiczne rozwiązania zostanązastosowane w kredytowanych mieszkaniach i domach. OczywiścieInteligentnych Mieszkaniach i Domach, w których wszystkie Rzeczy sąbystre – i działają tylko wtedy, gdy rata zapłacona jest wterminie.