AKG K612 Pro — audiofilia dla początkujących
Na początku sierpnia opublikowałem małą recenzję na temat najtańszych słuchawek jakie posiadam - Awei T11. Popularne typ słuchawek - dokanałówki, tylko na Bluetooth, a do tego prosto z Chin. Teraz przyszedł czas na model flagowy mojej słuchawkowej floty. Jeden z najstarszych producentów w tej branży, którego nie trzeba przedstawiać chyba absolutnie nikomu. Model, który będzie go reprezentował, także okrył się sporą sławą dzięki stosunkowi ceny do możliwości jakie oferuje. Tytułowe - AKG K612 Pro.
Ten wpis nie jest pełnoprawną recenzją. Należy do mojej małej serii, w którym sprawdzam słuchawki głównie pod kątem kilku piosenek, aby wykazać różnicę w ich odbiorze.
Nie jest łatwo mi podejść do recenzji tych słuchawek. Kupiłem je mniej więcej 4 lata temu, gdy już znudziło i zmęczyło mnie szukanie tych idealnych i pasujących mi słuchawek w niższym budżecie. Chciałem sprzętu, który zagra mi tak, jak wszystko powinno brzmieć. Nie będzie kreował własnego dźwięku, a zaprezentuje mi to, co inżynier dopieszczający dany utwór chciał osiągnąć. W utworze jest podkreślony i młócący bas? Proszę bardzo. Skupiamy się na wokalu? Nie ma problemu. Uwypuklamy delikatne wysokie partie symfoniczne? Już się robi. Większość słuchawek, tym bardziej w niskim pułapie cenowym, w każdej sytuacji zagra tak, jak została do tego stworzona - z reguły naparza basem, bo sztuką jest z odpowiednią precyzją, jakością i lekkością przekazać środkowe i wysokie partie. W innych modelach, możemy dostać bardzo nudny dźwięk, gdzie bas nie jest zbyt niski i głęboki, i zleje się z niższymi częstotliwościami średnich tonów. To akurat domena słuchawek dousznych i nausznych. Ja poszukiwałem domieszki neutralności. Harmonii...
Musiałem sięgnąć nieco głębiej do portfela. AKG K612 Pro nie są już tanimi słuchawkami, i dopisek Pro nie wziął się znikąd. Słuchawki przychodzą w ładnym kartonowym pudełku. W zestawie z przejściówką na "duży jack" 6,3mm...i to wszystko. Żadnych pokrowców, woreczków, przedłużaczy, wymiennych nausznic, breloczków, gratisów - tylko słuchawki i przejściówka, aby podłączyć je pod godny ich sprzęt. Pełny profesjonalizm. :-)
Gdy wziąłem je do ręki i zacząłem im się przyglądać to jednak czar nieco prysnął. Nie robią jakiegoś piorunującego wrażenia. Główny powód tej opinii to plastik, który widać z każdej strony - maskownice nausznic czy pałąki nad głową. Nie jest to tez najlepszej jakości materiał. No ale wygląd w końcu nie jest najwazniejszy. Czas je podłączyć i sprawdzić jak grają!
Bardzo ważna kwestia - słuchawki sprawdzam podłączone bezpośrednio pod komputer do zintegrowanej karty w płycie MSI B350M Mortar Arctic. Swego czasu miałem wzmacniacz USB Audiotrak Prodigy Cube, jednak sprzedałem, bo po zmianie płyty na obecną - nie czułem różnicy. Płyta MSI musi mieć jakiś wzmacniacz słuchawkowy, bo te AKG są bardzo wymagające - impedancja 120 om robi swoje. Po podłączeniu ich do telefonu LG Q6 czy iPhone 7 dźwięk jest po prostu smętny i bardzo cichy. Na tej integrze jest przyzwoicie.
Dark Tranquillity - Time Out of Place
Ten utwór jest bardzo trudny do oceny. Na każdych innych słuchawkach coś mi w nim nie pasuje, i tylko własnie na AKG jestem w stanie powiedzieć "tu jest ok". Spowodowane jest to może tym, że mamy tu bardzo masywną i głęboką partię basową, która mocno przenika się z tymi elektronicznymi wstawkami. Jak na słuchawki "pro" przystało, to nie może być dla nich straszne. Inne modele, na których miałem okazję tego słuchać, robią małą paćkę ze wszystkich instrumentów podczas refrenu, i gdzieś tylko w tle słychać śpiew. Tutaj jednak, pomimo tej tonalnej masakry jaka ma miejsce - wszystko jest na swoim miejscu. Bas jest niski i głęboki, ale nie zalewa sceny, partie elektroniczne nie są przejaskrawione i są kontrolowane, a wokal ma swoje miejsce na wierzchu w centrum.
Sarah Schachner - Assassin's Creed Origins Main Theme
Wybrałem ten utwór, ponieważ jest on czystą definicją epickości. Nawet jak ktoś nie grał w Assassin's Creed Origins, to i tak wraz ze słuchaniem tego utworu będzie w nim rosła chęć do czegoś wielkiego. Jednak...nie na słuchawkach AKG. Wyprały ten kawałek doszczętnie z jego głębi. Cała atmosfera budowana jest na niskich częstotliwościach dzięki trąbom czy kontrabasowi oraz tym krótkim partiom kotłów, które mnie zwalają z nóg. Niestety, tutaj to będzie zdecydowanie bardziej jałowe i płytkie. Ale jest tego świetna druga strona! Wszystkie te wysokie wstawki na mniejszych smyczkach, partie dzwonków, przejścia elektroniczne - piękne, ostre i jakże czytelne z należytym "powietrzem" i odstępem. W skrócie mówiąc - na tych słuchawkach możemy analizować ten utwór, ale nie usłyszymy jego pełnej mocy, od której sami chętnie chwycimy za ostrze jak Bayek. ;‑)
Dokken - Heaven Sent
Bardzo niedoceniony kawałek jak i cały zespół z tej fali amerykańskiego heavymetalu. Nagrany w 1987, tak więc ciężko było walczyć z Guns 'n' Roses. ;‑) Dzięki temu, że jest to już dojrzały utwór, jest on jednocześnie bardzo czysty, ale i brudny, bo nagrany po prostu w starej technologii. Już w pierwszych jego sekundach doskonale wiadomo jak to będzie brzmiało na słuchawkach AKG. Mam wrażenie, że one zostały stworzone do takich utworów. Ten wstępny gitarowy riff ma tak dużego pazura, że niejednego ciarki przejdą.
Ludovico Einaudi - Una Mattina
Fortepian w tym utworze jest idealnym testem na charakterystykę grania słuchawek. Nada się do tego w sumie każdy inny, w którym występuje właśnie wyłącznie ten instrument. Głównym tego powodem jest oczywiście gama dźwięków i ich częstotliwości uzyskiwane na fortepianie - od najniższych oktaw, jak na kontrabasie, po najwyższe ,przeszywające uszy mocniej niż dziecięce cymbałki albo talerze perkusyjne. I gra to tak jak można się spodziewać - pięknie. Słychać co prawda właśnie małe umisiowienie tych słuchawek. Nie są kompletnie płaskie, a jednak ten bas jest taki misiowaty. Puszysty. Może nie mocno głęboki, ale miękki i spokojny. Mam wrażenie, że na najniższych oktawach klawisze powinny być lepiej słyszalne.
Nicky Jam - Live It Up feat. Will Smith & Era Istrefi
Bez bicia się przyznam, że nigdy nie słuchałem takiej rozrywkowej muzyki na nich. :‑) Kompletnie nie miałem pojęcia jak te słuchawki mogą zagrać z takim popularnym utworem. I cóż - na nim potwierdza się moja teoria na temat choćby wypróbowania swoich piosenek na innych słuchawkach. Możemy się mocno zaskoczyć. Ten utwór słyszałem tylko na głośnikach mojego radia samochodowego, z telewizora, różnych głośnikach w miejscach publicznych, bądź z poprzednio recenzowanych Awei T11. Na słuchawkach AKG poznałem ten utwór zupełnie z innej strony. Przede wszystkim - pomimo tej całej rytmicznej sekcji z chórkami, perkusją, gdzieś w tle ale jednak wyraźnie tą melodię podbija gitara basowa, która na słuchawkach Awei totalnie mi uciekła. Trąbki, chórki, no i te wyraźnie scentrowane wokale - czysta poezja. Nawet spodobał mi się ten kawałek na tych słuchawkach. ;‑)
Podsumowanie
Na koniec należy zaznaczyć bardzo ważną kwestię - AKG umarło. W zeszłym roku właściciel marki AKG od 1994 roku, Harman, postanowił zamknąć ostatnią "prawdziwą" fabrykę AKG w Wiedniu, która produkowała wszystkie słuchawki z wyższej półki. Moje K612 Pro były tymi najlepszymi robionymi w Chinach, co własnie dało się odczuć po materiałach z nich wykonanych. Model stopień wyższy i bardzo im bliźniaczy, Q701, był już "Made in Austria", co dumnie umieszczone zostało na kopułach słuchawek. Dlaczego o tym piszę - ano dlatego, że efekty tego konania marki AKG widać po cenie słuchawek K612. Ja kupiłem ten model za niemal 600 zł. W tej chwili - w wielu popularnych sklepach są za nieco ponad 400 zł. Według mnie to wręcz śmieszna cena jak za tak świetnie grające słuchawki.
Nie są to słuchawki dla każdych uszu. Pomimo tego, że potrafią sięgnąć grubą garścią w niższe tony, to jednak nie eksponują go. Z reguły tylko podkreślają. Ale to co te słuchawki robią ze sceną, separacją i szczegółowością - czysta poezja i creme de la creme. Nie da się tego doświadczyć na żadnych słuchawkach za małe pieniądze, dlatego dla wielu, te słuchawki wywołałyby miłe zaskoczenie. Tylko zaznaczam - nie są to słuchawki do telefonu. Na każdym przeciętnym telefonie, laptopie, po prostu tam gdzie nie mamy wzmacniacza słuchawkowego - dźwięk będzie cichy, bez życia. A nie warto wydawać tyle pieniędzy i się rozczarować.