Dance Party - Dance X‑Treme
Wymyślne kontrolery do gier muzycznych kojarzą się zazwyczaj z konsolami. Gitary, bębny, marakasy, ostatnio perkusje – zdecydowanie jest w czym wybierać. Ale i komputery osobiste mają w tej kwestii coś do powiedzenia, w dodatku często za całkiem korzystną cenę. Jeśli niegdyś chcieliście poczuć w domu smak salonów arcade, więc zainwestowaliście swego czas w matę do tańczenia, to być może nadeszła chwila, aby ją odkurzyć. I ponownie zaprosić paczkę znajomych.
20.06.2008 | aktual.: 01.08.2013 01:53
Pecet z reguły nie jest urządzeniem, o którym myślę jako pierwszym, gdy wpadają znajomi i mam im zapewnić atrakcyjną rozrywkę. Filmy, muzyka, rozgrywka online oczywiście, ale rozkręcić imprezę z udziałem gier przy jego pomocy raczej ciężko. Jednak dla chcącego oczywiście nic trudnego. Jednym rozwiązaniem może być mikrofon i sesja karaoke, drugim zaś… mata do tańczenia. Wynalazek to nie nowy, odpowiednie automaty w salonach pojawiły się jeszcze w zeszłym tysiącleciu, zaś do naszych domów ten rodzaj frajdy trafił niewiele później. Oto rozkładana na podłodze mata jest podzielona na dziewięć pól, z czego środkowe jest neutralne, cztery odpowiadają strzałkom kierunkowym, a kolejne cztery przyciskom znanym doskonale z joypadów (z tych ostatnich się jednak raczej nie korzysta). Jak łatwo się domyślić cała zabawa polega na rytmicznym skakaniu po odpowiednich polach, co w połączeniu z muzyką i przy odrobinie praktyki owocuje niezłym wywijaniem przed ekranem komputera.
Choć taka forma spędzania czasu może wydawać się dość głupia w pojedynkę, to w towarzystwie rozrywkowych znajomych nie ma sobie równych. Zasady rozgrywki każdy opanuje w kilka minut i nawet osoby zupełnie niezainteresowane grami mogą wsiąknąć na dobre. Ważne tylko jest, by przygrywająca muzyka nikomu nie była obca - i tu właśnie z pomocą przychodzi najnowszy produkt polskiego IQ Publishing. Rok temu firma wydała tytuł Dance Party w zestawie z matą, ostatnio zaś proponują Dance X-Treme, czyli rozwinięcie tamtej pozycji, które pozwala tchnąć nowe życie w zakupione urządzenie. A to przede wszystkim dzięki nowym utworom zawartym na płycie, których po prostu nie da się nie znać. Napis na pudełku krzyczy o „największych hitach dyskotekowych” i tym razem nie jest to pusty slogan, ale faktyczny stan rzeczy.
Dwadzieścia piosenek to może nie jakaś imponująca liczba, lecz już do wyboru tytułów nie da rady się przyczepić. Leva’s Polka, Dragostea Din Tei, Kanikuly 2007 czy Chihuahua to rytmy, które jeszcze niedawno okupowały szczyty list przebojów. Oczywiście ktoś może wątpić w ich wartość artystyczną, jednak nie o przeżycia duchowe tutaj przecież chodzi, a o szaloną zabawę dla każdego - i do tego piosenki takiej In-Grid, czy Kate Ryan nadają się doskonale. Ponadto na płycie oprócz utworów znalazły się również pełne teledyski do nich lecące w tle w czasie rozgrywki, co jest sporym krokiem naprzód porównując z częścią poprzednią. Szkoda jedynie, że technicznie jakość tych nagrań pozostawia sporo do życzenia. No i jeszcze jedna dziwna rzecz - choć gra dozwolona jest od lat trzech, to treść teledysków często nie jest odpowiednia dla najmłodszych, głównie z uwagi na wyginające się na większości z nich półnagie bądź też nawet nagie kobiece ciała.
[break/]Kartą przetargową Dance X-Treme są właśnie piosenki, tak więc twórcy nie starali się odkrywać Ameryki na nowo w kwestii rozgrywki. Skacze się standardowo, po czterech polach (dół/góra/prawo/lewo), czasem na niektórych pozostając dłużej, bądź też wciskając (stopami oczywiście) dwa jednocześnie. Od czasu do czasu zdarzają się także zmiany tempa, z jakim strzałki przetaczają się przez ekran, podyktowane oczywiście rytmem wybranej piosenki. To właściwie wszystko, co na Was czeka w czasie zabawa. Z tym zastrzeżeniem, że przed jej rozpoczęciem możecie pogrzebać w licznych opcjach i dostosować grę do własnych preferencji. Poziom trudności, liczba kroków, czy prędkość zabawy to sprawa oczywista, ale na przykład efekt nietrzeźwości, kiedy strzałki zataczają się na całej szerokości ekranu to coś, co z pewnością wywoła salwy śmiechu w czasie spotkania przyjaciół.
Dance Party - Dance X-Treme oferuje pięć trybów zabawy, co być może brzmi zachęcająco, ale w rzeczywistości wcale nie stanowi rewelacji. Po pierwsze są one identyczne jak w prequelu – przez rok twórcy nie wymyślili w tym aspekcie niczego nowego. Po drugie zaś, niewiele się między sobą różnią, ponieważ zmaganie się z jednym utworem lub z trzema pod rząd nie wprowadza raczej żadnej rewolucji. W sumie warto wyróżnić jedynie opcję dla dwóch osób, ale niestety wymaga ona dwóch mat do tańca. Chyba, że chcecie mierzyć się z komputerem. Tak na marginesie - brak w grze jakichkolwiek wskazówek dla świeżego „tancerza”, wytłumaczenia podstawowych zasad itp. Oczywiście znajdują się one w instrukcji, ale kto czyta instrukcje?
Czego tutaj nie znajdziecie to także działu „Opcje piosenki” po prostu w menu. By dostać się do takich ustawień, należy wdusić przycisk Start już po wybraniu utworu, ale jeszcze przed jego rozpoczęciem. Ma się na to jakieś całe trzy sekundy. Tak samo nigdzie nie jest napisane, że w celu przerwania zabawy należy Select przytrzymać - dojście do tego samemu zajęło mi chyba z godzinę. Ponownie najbardziej jednak boli fakt, że na czym polegają poszczególne tryby rozgrywki opisano jedynie w instrukcji. W samej grze nie ma na ten temat ani słowa, a same ich nazwy nie mówią absolutnie nic. Konia z rzędem temu, kto by z miejsca wpadł na to, że Tryb Magiczny to w rzeczywistości po prostu opcja multiplayer.
Ale to nie największa wada tego tytułu. Nie chodzi też nawet o to, że już sam projekt menu głównego daje nabywcy świadomość zakupu produktu niekoniecznie z najwyżej półki. Problem leży w tym, że to tak naprawdę bardziej program do włączenia na imprezie niż pełnoprawna gra. Od samego początku macie dostęp do wszystkich dwudziestu utworów i choćbyście stanęli na głowie nie odblokujecie ani jednego więcej. Niby są tu rankingi z najlepszymi wynikami, ale zajęcie pierwszych miejsc nie obsypie Was absolutnie żadnymi bonusami. Brak nawet jakiegoś głównego trybu, który dałoby się zwyczajnie przejść. Nie ma nagród, nie ma wyzwań, a co za tym idzie nie ma satysfakcji i motywacji, by po wyłączeniu gry do niej jeszcze samemu wrócić. To poważne niedopatrzenie, które ścina ocenę mocno w dół - choć niby w sumie nieistotne, jeśli traktować Dance X-Treme jako grę wyłącznie imprezową. Wszystko zależy od tego, czego oczekujecie. Niskie wymagania sprzętowe zachęcają, cena i ocena końcowa w tej recenzji niekoniecznie, a więc mamy 1:2. Taki wynik nie daje awansu.