Dead or Alive: Paradise

Od połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, seria Dead or Alive dostarczała niezwykle ciekawe połączenie - bijatyki i piękna damskich ciał. Z każdą odsłoną najwięcej mocy konsoli szło nie na dopracowany system walki, ale na mocno rozbudowaną fizykę kobiecych wdzięków. DoA: Paradise całkowicie rezygnuje z wojowniczych starć, skupiając się tylko i wyłącznie na aspektach niewieściej urody. To tak naprawdę przenośna wersja wydanego kilka lat temu na Xboksa 360 Dead or Alive Xtreme 2. Niestety stanowi również świetny przykład na to, że kiepską grę można zepsuć jeszcze bardziej...

Redakcja

14.04.2010 | aktual.: 01.08.2013 01:49

Zawiła fabuła? Znany fanom serii czarnoskóry Zack, wespół z uroczą towarzyszką Niki, przemierza bezkresy oceanu i przy pomocy tajemniczego wybuchu powołują oni na nowo do życia rajską wyspę. Tak, to nie pierwsze niecodzienne zachowanie nastawionego na pieniądze i sławę bohatera - w przeszłości za zgromadzoną na przestrzeni lat gotówkę Zack dorobił się własnej wyspy właśnie, na którą podstępem zwabił swoje koleżanki z turniejów, lecz niestety dziewicze miejsce zostało potem zatopione. W Dead or Alive: Paradise przebiegły wizjoner reaktywuje "imprezę", nazywając krainę doprawdy oryginalnie - New Zack Island. Po eksplozji pogrążona w otchłani oceanu wyspa wynurza się na powierzchnię w stanie lepszym, niż poprzednio, zaś niezbyt rozgarnięte dziewczyny ponownie dają się tutaj zaprosić. Oczywiście głębia historii "poraża"... o ile ktoś się orientuje w temacie serii. Sama gra nie wyjaśnia praktycznie niczego, a po obejrzeniu filmu wprowadzającego zwyczajnie nie będziecie wiedzieć, o co chodzi.

W kurorcie pojawia się dziesięć ślicznych dziewcząt kojarzonych doskonale z bijatyk Dead or Alive – kobiet, które zostały stworzone tylko po to, by kusić mężczyzn swoją niebagatelną urodą. Jaki jest powód ich przybycia? Zabawa, słońce, budowanie wspólnych relacji, siatkówka oraz błogie plażowanie. Dwutygodniowy pobyt należy wykorzystać jak najlepiej, a moc dostępnych atrakcji powinna gwarantować sporo konkretnej zabawy - nie liczcie jednak na większą przygodę lub zagadki, a tym bardziej na jakiekolwiek nawiązanie do wojowniczej spuścizny serii DoA. Niektórzy uznają grę może za świetną odskocznię od poważnych tytułów, niemniej większość dostrzeże tylko niezrozumiały pomysł, który ktoś postanowił wcielić w życie. Kiepski szkic koncepcyjny przyprawiono równie słabą oprawą na PSP, zupełnym brakiem polotu oraz całą masą niedorzecznych rozwiązań. Stąd już na samym początku czuję się w obywatelskim obowiązku ostrzec każdego posiadacza przenośnej platformy Sony - to jedna z najgorszych produkcji, jakie pojawiły się na tym sprzęcie w przeciągu ostatnich kilku miesięcy.

Obraz

Kiedy zdecydujecie się na wybór jednej z hojnie obdarzonych przez naturę dziewczyn, któraś z równie uroczych koleżanek stanie się swego rodzaju przewodnikiem po rajskiej wyspie. Pierwszego dnia towarzyszka zabaw wyjaśni podstawowe zasady, a po dwóch growych dobach będziecie mniej więcej wiedzieć już, co w piasku piszczy. Dzień umożliwia wykonanie kilku różnych akcji – jak na przykład wypoczywanie w dżungli lub na plaży. Możecie również stanąć za obiektywem aparatu, aby strzelić garść profesjonalnych zdjęć upatrzonej na wstępie bohaterce. Znajdziecie tu ponadto mini gry. Są między innymi zawody w przeskakiwaniu przez pływające w wodzie platformy, czy wieczorne harce w kasynie. Nie należy zapominać też o siatkówce, choć poziom rozbudowania całej zabawy jest niezwykle niski. Niby ogólnie zadań sporo, lecz każdą z wymienionych wyżej form spędzenia wolnego czasu fatalnie zrealizowano. Przez chwilę mogą bawić gracza polegające na wciskaniu odpowiednich klawiszy geometrycznych wyścigi na basenie, a także pierwsze dwa czy trzy mecze w "siatę", niemniej całkowitym rozrachunku, autorom udało się zwyczajnie "położyć" wszystko...

[break/]Głównym celem gry jest stworzenie jak najlepszych relacji z pozostałymi dziewczynami. Do tego służyć będą nam tanie chwyty, znane chyba każdemu facetowi. Niewiastom humor najlepiej poprawiają wszelkiej maści prezenty, dlatego też musicie doskonale poznać oczekiwania i gusty koleżanek. Stroje to podstawa - im skromniejsze, tym lepiej (dla graczy - mężczyzn rzecz jasna). Już po kilku dniach znajdziecie w ofercie plażowego butiku bikini składające się z samych sznurków i na pewno zachęci Was ono do jak najszybszego sprawdzenia ciuchu w tak zwanej akcji. Pewnego dnia trafiłem w sklepiku na skrzypce, jednak uznałem, że mój „cel” na pewno bardziej ucieszy się z nowego kostiumu oraz plażowej zabawki - i oczywiście miałem rację. Na propozycje wspólnego spędzenia czasu lub rozegrania meczu siatkówki w duecie, piękności często mówią nie, warto jednak być wytrwałym i stale próbować. W końcu biuściasta znajoma na pewno rozochoci się do pogłębienia znajomości – jakkolwiek nieprzyzwoicie to brzmi.

Obraz

Bohaterki Dead or Alive: Paradise nie są grzecznymi dziewczynkami i nie bez powodu programiści obdarzyli je zgrabnymi pupami oraz wielkimi piersiami. To, jak traktują one swoje ciała, doskonale pokazują sesje zdjęciowe – podobne, wyuzdane pozy znacie na pewno z filmowych produkcji Playboya. Nie inaczej wygląda zwyczajny wypoczynek na plaży czy przy basenie. Nawet najprostsza zmiana pozycji na leżaku sprawia, że mały ekran PlayStation Portable ocieka tanim erotyzmem. Eksponowanie kobiecych walorów to główny i najprawdopodobniej jedyny aspekt, nad którym mocno pracowała ekipa Team Ninja. Trudno zgadnąć, dla kogo taka tematyka – młodym nikt tego kupić nie pozwoli (chociaż gra jest od 12 lat), a starsi na pewno uznają tytuł za zbyt dziecinny w swojej konstrukcji. Czy amatorów kobiecego piękna będą „kręcić” wirtualne dziewczyny, których techniczne wykonanie pozostawia wiele do życzenia? Z każdym kolejnym dniem na wyspie Zacka zastanawiałem się, jaki cel przyświecał autorom oraz na jakiej zasadzie wybierali oni ewentualną docelową grupę odbiorców...

Miałem wątpliwą przyjemność sprawdzenia wydanego w 2006 roku na Xboksa 360 produktu Dead or Alive Xtreme 2 - DoA: Paradise to tak naprawdę przenośna konwersja tamtej pozycji, z jedną, ale niezwykle istotną różnicą. Edycja na konsolę Microsoftu miała całkiem niezłą oprawę graficzną i wirtualne kociaki prezentowały się naprawdę ponętnie, tymczasem przy przesiadce na kieszonkowy sprzęt tytuł stracił cały kunszt wizualny. Postacie wyglądają fatalnie, podobnie jak lokacje, w których "harcują". Można śmiało powiedzieć, że obrazki umieszczane w sieci przed premierą nie pochodziły z gry właściwej. Krawędzie obiektów są mocno poszarpane, tekstury bardzo słabe i nieostre. Dobrze, że choć animacja trzyma jako taki poziom, zaś biusty podskakują ze znaną z serii Dead or Alive, przesadzoną fizyką – tylko że nie jest to w stanie uratować obrazu całości. Do tego piski dziewczyn nudzą się już po chwili, a po wyłączeniu konsoli, nie przypomnicie sobie ani jednego motywu muzycznego z przygrywających gdzieś w tle.

Obraz

Od dawna Dead or Alive: Paradise wywoływało sporo kontrowersji, głównie przez przesadne uwypuklenie seksualnego aspektu gry. Otrzymaliśmy bardzo słaby produkt i trudno zrozumieć poruszenie, jakie wywoływał on przed swym debiutem. Dni na rajskiej plaży mijają co prawda szybko, jednak zapewne jeszcze szybciej wyciągniecie płytę UMD z napędu i postaracie się komuś ją odsprzedać, modląc się o naiwniaka. Wątpię, by nawet fani wirtualnych kobiet mieli odwagę po tytuł sięgnąć, o ile nie będzie sprzedawany w dużej promocji. Poza zgrabnymi tyłkami i wielkimi, falującymi biustami gra nie oferuje żadnych atrakcji. Omijajcie ją łukiem większym niż piersi Tiny Armstrong – pewnie nie uwierzycie, ale filmowe Dead or Alive oferuje więcej rozrywki. Zaczynam poważnie bać się o Metroid: Other M - oby spadek formy Team Ninja był tylko chwilowy.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)