Facebook kończy z projektem Aquilla – efektowny dron ląduje na śmietniku historii
„Kolejny miliard” to perspektywa, która spędza sen z oczu szefom największych korporacji IT. Chodzi o setki milionów osób zamieszkujących państwa rozwijające się, które w latach upowszechniania się komputerów osobistych i szerokopasmowego Internetu pozostawały cyfrowo wykluczone ze względów ekonomicznych. Teraz dołączają one do reszty świata, jednak już w epoce mobilnej. Nietrudno wyobrazić sobie, jak wielki potencjał stanowi ta ogromna grupa użytkowników. Nie wszystkie pomysły na jego zagospodarowanie są jednak udane, o czym przekonał się Facebook.
27.06.2018 | aktual.: 27.06.2018 18:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jednym z podstawowych wzywań na drodze do dostarczania usług internetowych „kolejnemu miliardowi” stanowi brak infrastruktury telekomunikacyjnej. Nic z tego, że zamieszkujący brazylijskie fawele potencjalny użytkownik Facebooka będzie posiadał tanie urządzenie z Androidem Go, skoro koszty wykupienia pakietu danych o rozsądnej wielkości są poza jego zasięgiem. By poradzić sobie z tym problemem, w lipcu 2015 roku Facebook zaprezentował projekt Aquila (łac. orzeł). Korporacja zleciła zaprojektowanie zasilanego energią słoneczną drona, który byłby w stanie dostarczać 10-gigabitowy Internet na obszarze około 80 km2.
O skali przedsięwzięcia niech świadczą wymiary drona – rozpiętość skrzydeł prototypu była większa od rozpiętości Boeinga 737. Facebook nie precyzował jednak, o który wariant najpopularniejszego w historii samolotu pasażerskiego chodziło, musimy więc przyjąć, że jest to od 28,3 do 35,7 m. Maksymalna prędkość statku wynosiła niecałe 129 km/h, pułap to ok. 27 432 metry, jednak wypełniać swoje zadania Aquilla mógł już na wysokości ok. 18 288 metrów. Wówczas zużycie przez niego energii zgromadzonej przez kolektory utrzymywało się na poziomie 50 kW. Bardziej szczegółowe informacje opublikowali swojego czasu inżynierzy na blogu code.facebook.com.
Aquilla znacznie bardziej niż bezzałogowe cywilne statki powietrzne za kilkaset złotych przypomina amerykański bombowiec B-2 Spirit czy doświadczalny YB-49, zaprojektowane przez koncern Northrop Grumman. Bombowce z Aquillą łączy konstrukcja opierająca się na koncepcji latającego skrzydła, a zatem układzie pozbawionym ogona i wyraźnie zarysowanego poza bryłą skrzydeł kadłuba. Niestety, Aquilla ma jeszcze jedną wspólną cechę, jednak już tylko z YB-49: projekt porzucono zanim wyszedł z fazy prototypu.
O porzuceniu projektu poinformował na blogu Facebooka Yael Maguire. Zlokalizowany w Wielkiej Brytanii ośrodek zajmujący się przedsięwzięciem zostanie zamknięty, a szesnaścioro jego pracowników straci stanowiska. W komunikacie przeczytamy oczywiście, że decyzja jest rezultatem przeniesienia nacisku na inne sposoby dostarczania Internetu, tajemnicą poliszynela jest jednak, że Aquilla borykał się z problemami konstrukcyjnymi dotyczącymi podwozia – łopaty śmigieł odbierały część impetu uderzenia podczas lądowania i ulegały uszkodzeniu. Na zaprezentowanym poniżej filmie można zobaczyć pierwszy start drona. Nietrudno się domyślić, dlaczego nie zobaczyliśmy nigdy, jak skończył się pierwszy lot – Aquilla roztrzaskał się o ziemię. Podczas drugiej próby lądowanie można było uznać za bardziej udane, ale wciąż nie miękkie, właśnie ze względu na zniszczenie śmigieł.
Do wewnętrznej korespondencji w sztabie pracującym nad dronem dotarła redakcja Business Insidera. Według niej, już po pierwszych porażkach podjęto decyzję o szukaniu sposobów na dostarczanie Internetu drogą lotniczą inną niż dron o konstrukcji latającego skrzydła. Niewykluczone, że wkrótce zobaczymy kolejne etapy rozwoju tego pomysłu, jednak niezwykle ambitny i wspaniale prezentujący się w powietrzu dron Aquilla wylądował właśnie na śmietniku historii.