Ford zwalnia tempo i stawia na autonomiczność poziomu 3
Ford postanowił zrewidować swoje plany dotyczące rozwoju technologii autonomicznej i zamiast brnąć dalej w poziom 4, postanowił skupić swoje moce na systemach poziomu 3. Oprócz tego producent udoskonali funkcje wspomagania kierowcy na poziomie 2, takie jak monitorowanie martwego pola i systemy monitorowania toru jazdy.
30.01.2019 13:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wstępne plany były bardzo ambitne. W 2016 roku Ford zapowiedział, że nie będzie sobie zakrzątał głowy poziomem 3 i od razu przeskoczy do poziomu 4, w którym samochody nie wymagają żadnej kontroli ze strony człowieka. Niestety dość szybko rzeczywistość zmiażdżyła ambitne plany, zaś głównym powodem zejścia na ziemię była... niewiedza. Największym problemem okazał się dylemat, w jaki sposób przekazywać kontrolę nad pojazdem kierowcy w odpowiedni sposób. O co chodzi?
Otóż samochody autonomiczne sprawdzają się świetnie w odpowiednich warunkach – to jasne. Jednak jeśli pojawi się nieprzewidywalna sytuacja, mogą po prostu zgłupieć. Ba! Nawet niekorzystne warunki atmosferyczne mogą zakłócić odczyty i spowodować błędy uniemożliwiające jazdę. Najprostszy przykład – obfite opady śniegu, które mogą doprowadzić do zasłonięcia czujników. W takich sytuacjach samochód musi *„poprosić o pomoc” * kierowcę.
- „Porzuciliśmy wstępne podejście do technologii wspomagających kierowcę i zdecydowaliśmy, że zrobimy pełny skok, aby dostarczyć pojazd w pełni autonomiczny dla poziomu 4” * - powiedział Raj Nair, były prezydent Forda w Ameryce Północnej, podczas konferencji w sierpniu 2016 r. Wówczas, szefowie firm twierdzili, że to podejście byłoby wyjątkowe i odróżniłoby Forda od rywali, takich jak GM.
Przenosimy się do 2019 roku, w którym Ford rewiduje swoje plany i podchodzi do nich nieco ostrożniej. Przy użyciu kamer, czujników i innych systemów, auto będzie sprawdzało, czy kierowca na pewno kontroluje otoczenie auta i zwraca uwagę na drogę, dzięki czemu ewentualne przekazanie kontroli nad pojazdem będzie sprawne, bezpieczne i płynne. Marcy Klevorn, prezes ds. mobilności Forda uważa, że * „stopniowe dążenie do celu jest lepsze, niż wielki wybuch i nagła rewolucja” *.
- „Myślę, że takie podejście pozwoli nam osiągnąć sukces i oswoić ludzi z autonomią w samochodach za pomocą małych kroków. Dzięki temu, użytkownicy będą w stanie się do tego przygotować, przyzwyczaić. Akceptacja będzie kluczową kwestią, gdyż będzie to zupełnie inny sposób poruszania się” * – dodał. Zgodnie z nowym podejściem, Ford planuje wprowadzić na rynek pojazdy użytkowe poziomu 4 na masową skalę w 2021 roku, choć w międzyczasie nacisk zostanie położony na zaawansowane systemy pół-autonomiczne.
- „Jeśli przejdzie się bezpośrednio do pełnej autonomii, krzywa akceptacji będzie bardzo stroma i użytkownicy nie będą mieli okazji do nauczenia się, w jaki sposób wejść w pełną interakcję z autonomią. Jeśli po prostu weźmiesz ten skok, przegapisz wszystkie te nauki. Wydaje mi się, że rok 2019 jest rokiem, w którym wszystko stanie się realne, namacalne i dostępne dla wielu z nas”* - podsumował Klevorn.