GTA: Episodes from Liberty City

Pierwszy dodatek do świetnego Grand Theft Auto IV, czyli wydane na początku roku The Lost and Damned, okazał się być strzałem w dziesiątkę. Choć niektórzy polscy gracze zaraz po premierzy mieli drobne problemy z pobraniem rozszerzenia z Xbox Live, tak koniec końców każdy wspomina ukazane tu przygody gangu motocyklistów bardzo dobrze. Drugim zapowiedzianym, „ekskluzywnym” dla Xboksa 360 DLC do GTA IV miało być The Ballad of Gay Tony. Początkowo poza samym tytułem Rockstar nie udostępniało na jego temat żadnych informacji, stąd spora część rynku uznała to za nic innego jak tylko kiepski żart. Okazało się jednak, że Gay Tony i jego wesoła ballada mają ukazać się naprawdę. Co więcej - wraz z premierą kolejnego dodatku w wersji cyfrowej, twórcy postanowili wydać też pudełkowe Episodes from Liberty City, czyli oficjalną kompilację, na którą składają się oba dostępne rozszerzenia.

Redakcja

18.11.2009 | aktual.: 01.08.2013 01:51

Brawo. Kiedy część producentów postanawia za dodatkowe pieniądze sprzedać nam elementy gry, które w pełnym produkcie powinny znaleźć się były od początku (Resident Evil 5 i tryb versus czy Gears of War 2 oraz dodatkowy epizod), a inni próbują zalać nas bonusowymi postaciami, kostiumami albo paczkami map, są jednak firmy, które w cenie typowego, większego DLC, posługując się znanym już silnikiem, serwują kompletnie świeżą pozycję. Dodatki dostępne w formie cyfrowych paczek stały się nieodłącznym elementem obecnej generacji konsol, a ich dalszy rozwój i znaczenie wydaje się być oczywiste - wie o tym doskonale Rockstar, które ponownie uraczyło nas pełnoprawną nową przygodą, tym razem wychodząc naprzeciw również osobom, które preferują fizyczne nośniki i pudełka dumnie prężące się na półce. W plastikowym opakowaniu Episodes from Liberty City znajdziemy nie tylko płytę z epizodami, ale także 48 godzinną zdrapkę Xbox Live plus niezwykle przydatną, papierową mapę Liberty City. Warto od razu wspomnieć, że dysk z dodatkami nie wymaga posiadania podstawowej wersji GTA IV - motyw na pewno ucieszy osoby sprzedające gry po ich przejściu.

Po odpaleniu konsoli z krążkiem w środku zostaniemy zapytani, w który z dodatków chcemy zagrać. Spojrzymy na Liberty City z perspektywy jednego z członków motocyklowego gangu The Lost lub wcielimy się w postać ochroniarza oraz prawej ręki właściciela miejscowych klubów nocnych. Rockstar daje nam dwie historie, gdzie ani przez chwilę nie poczujecie się jak w skórze lekko niemrawego, acz sympatycznego na swój sposób Niko. Widać, że nie chciano sprzedać tego samego towaru w nowym opakowaniu, ponieważ każdy z epizodów charakteryzuje się własnym, niepowtarzalnym klimatem, dzięki któremu nowe przygody odbierane są jako pełnowartościowy, samodzielny produkt. Co ciekawe, jest tutaj kilka wydarzeń "łączących", które pozwolą spojrzeć na przygody przeżyte przez Bellica z innej strony. Ba! - będą nawet okazje na spotkanie znanego Serba. Jest dobrze także z uwagi na fakt, że dostrzegalnie poprawiono płynność rozgrywki - przemierzając chociażby mosty gra nie wydaje się ślimaczyć, choć to może wynikać również z łatek, które na przestrzeni kilkunastu miesięcy od premiery "podstawki" wychodziły spod rąk producenta...

Obraz

Z racji tego, że przygody motocyklistów mają już kilka miesięcy na karku, w pierwszej kolejności większość sprawdzi zapewne dzieje "gejowego" Tony’ego. Nie zdradzając fabuły powiem, że to nie on będzie jednak głównym bohaterem ballady, lecz niejaki Luis Fernando Lopez. Ten eks-diler narkotyków z dominikańskimi korzeniami jest prawą ręką tytułowego Tony’ego Price'a – właściciela kilku klubów nocnych w Liberty City. Przygoda zaczyna się w chwili, kiedy obaj panowie zaczynają mieć drobne problemy z prowadzonym interesem, a od gracza zależeć będzie, jak często i jak skutecznie Lopezowi ratować przyjdzie skórę swojego homoseksualnego szefa. Choć temu właśnie epizodowi wydaje się na pierwszy rzut oka być bliżej podstawowej wersji GTA IV to już po kilkunastu minutach zobaczycie różnice, które wyprowadzą Was z tego mylnego wrażenia. The Ballad of Gay Tony zawiera kilka elementów zdecydowanie rozbudowujących składowe zabawy znanej od kilkunastu miesięcy. Weźmy na to dostępny arsenał - dodatek oferuje oto siejący niezłe zniszczenie, lekko futurystyczny karabin maszynowy (Assault SMG) czy strzelbę w wybuchowymi nabojami (Explosive Shotgun/Automatic Shotgun) - to już całkowity "annihilator", broń potrafi dosłownie zgnieść stojący obok samochód. Luis otrzyma ponadto rozbudowaną snajperkę, przyklejane bomby, spadochron, a także… uzbrojony po zęby helikopter.

[break/]Rozbudowany arsenał broni sugeruje położenie nacisku na strzelanie, niemniej chociaż trafi się kilka misji, gdzie bez ostrej wymiany ognia nie pchnie się fabuły do przodu, tak nie walka jest głównym elementem tego dodatku. W mieście czeka nas między innymi 15 miejscówek do Base Jumpingu (po zaliczeniu wszystkich zdobywamy osiągnięcie), rozbudowana forma wyścigów (połączenie skoku na spadochronie, rajdu motorówką i samochodem), walki narkotykowe oraz taniec w lokalach Tony’ego. To ostatnie to tak naprawdę sekwencje QTE (duszenie odpowiednich przycisków), zaś skoki ze spadochronem dzielą się na takie wymagające zaliczenia pojawiających się na niebie punktów kontrolnych, albo wylądowania na poruszającej się ciężarówce. Wszystkie wyzwania to świetna zabawa, a Liberty City oglądane ze spadochronu zapiera dech w piersiach. Skoro już o szybowaniu w powietrzu mowa, na wspominkę ponownie zasługuje nowy helikopter, który wyposażony w karabiny maszynowe i nie kończące się rakiety rześko zrównuje wszystko z ziemią. Świetnie poprowadzona fabuła, niezły humor, niezwykle barwne i zabawne postacie, a także dużo różnorodnej akcji – tak w kilku słowach można opisać balladę. W grze pojawia się kilka mocnych scen erotycznych, ale to idealnie wpisuje się przecież w klimat życia w nocnych klubach.

[image source="Xbox/Galerie/Grand_Theft_Auto_IV_X360_Galeria_5_-_The_Lost_and_Damned:14934" mode="normal"]Drugim dostępnym na płycie dodatkiem jest kojarzone już doskonale The Lost and Damned, które klimatem diametralnie odróżnia się od podstawowego GTA IV. Grając poczujemy się tu jak prawdziwy, odziany w skóry twardziej na żelaznym rumaku – maczo, co to wszystkie swoje problemy rozwiązuje pięścią lub przy użyciu broni palnej. Przestępczość zorganizowana? Jak najbardziej. Brak skomplikowanego planu na zarobienie pieniędzy gang zastępuje wspólnymi wojażami po mieście i grupowym likwidowaniem wszelkiego zagrożenia. Walka pomiędzy nimi, a grupą policjantów to istna masakra i jedna z najbardziej intensywnych strzelanin w wydaniu Grand Theft Auto IV. Przy okazji rozszerzenia Rockstar poprawiło, czy też w zasadzie ułatwiło jazdę na motorze - Johnny Klebitz, bo tak nazywa się bohater tej historii, nie wypada z siodła tak łatwo, jak swego czasu Niko. Klimat potęguje ostra, gitarowa, rockowa i metalowa muzyka. Zmiękły mi kolana, kiedy w jednej ze stacji radiowych usłyszałem tytułowy utwór z wydanego w 1995 roku „Slaughter of the Soul” szwedzkiego At The Gates. Jest ciężko oraz ostro, czyli tak jak w subkulturze harleyowców. Kwatera główna gangu to istne siedlisko zła i rozpusty – alkohol leje się strumieniami, a wokół odzianych w skóry twardzieli wiją się co jakiś czas skąpo ubrane niewiasty.

The Lost and Damned stawia przede wszystkim na motocyklowy klimat, mocną muzykę i totalną rozwałkę. Większość misji zaczyna albo kończy się widowiskową wymianą ognia. Tak, interesy załatwia się przy akompaniamencie wystrzałów. Skoro o broni mowa, warto wspomnieć jakie dodatkowe giwery i tu zaserwowali nam twórcy. Film Terminator 2 pokazał, że najlepszym przyjacielem twardziela na dwukołowej bestii jest strzelba. Johnny z gracją posługuje się klasycznym obrzynem, a także tzw. „streetsweeperem", automatyczną wersją - zapewnią one masę rozrywki (dosłownie i w przenośni) zarówno Wam, jak przeciwnikom. Dodatkowymi atutami motocyklisty będą na pewno bomby domowej roboty czy wyrzutnia granatów. Ciekawym rozwiązaniem są grupowe wyjazdy, gdy każdy z członków gangu musi zająć swoje miejsce w ulicznym szyku. Zgrabnie poprowadzona fabuła to standard w wykonaniu Rockstar, więc i w tym wypadku nie mogło się nie udać. Gang rządzi się swoimi prawami i ma jasno określony system hierarchii – czy bohater będzie w stanie to zmienić? A jeśli chcecie nauczyć się kilku mocniejszych słówek po angielsku, to na pewno ogranie tego epizodu będzie dobrą ku temu okazją. Panowie nie szczędzą sobie uprzejmości i nie raz usłyszycie z głośników słowa grubszego kalibru...

Obraz

Dwa zupełnie niepodobne do siebie, niezależne dodatki w jednej paczce, które ponadto różnią się znacznie od podstawowej wersji gry - w doskonały sposób umila to oczekiwanie na piątą cześć kultowej serii. Nie każdy musi lubić cyfrową dystrybucję i ciężko nie zgodzić się z opinią, że biblioteko gier powinna znajdować się na półeczce, a nie na dysku twardym konsoli, stąd pomysł na wydanie obu rozszerzeń pod szyldem Episodes from Liberty City był strzałem w dziesiątkę. Dodajcie do tego atrakcyjną cenę (około 140 złotych) i otrzymacie produkt, który powinien stać na półce każdego fana Grand Theft Auto. Jeśli uważacie czwartą cześć cyklu za tytuł wybitny, albo przynajmniej tak dobrą, by poświecić mu swój czas, to nie powinniście wahać się w przypadku płyty z epizodami. Każdy z nich oferuje około 10-12 godzin świetnej rozrywki plus urozmaicenie bardzo dobrego trybu zabawy wieloosobowej. Mam nadzieję, że to nie ostatni raz, kiedy powróciłem do Liberty City. To miasto przecież nigdy nie śpi...

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)