Assassin's Creed: Odyssey – recenzja gry. Wciągająca kampania, ogromna mapa oraz Spartanie
05.10.2018 | aktual.: 06.10.2018 20:38
Z serią gier o asasynach jestem związany od prawie 11 lat, na bieżąco śledząc jak przez ten czas seria nabierała kolorów oraz oferowała coraz więcej elementów interaktywnych. Pamiętam jakby to było wczoraj, gdy z zapartym tchem wraz z Desmondem Milesem odkrywałem uniwersum, wcielając się starożytnego Altaira lub odbudowywałem bractwo zawziętym Eziem Auditore z Florencji. Jestem również świadom tego że seria mimo wielu udogodnień oraz wciąż rozbudowywanej mechanice, miała też masę upadków w oczach fanów - a to za nudny i powtarzalny system nawigacji statkiem w Black Flag lub toporne błędy premierowe w Unity. Mimo problemów które i tak po pewnym czasie zostały w większości załatane, nigdy nie odwróciłem się od serii która tak mocno wciągała mnie przed ekran, swoją fenomenalnie skonstruowaną kampanią oraz unikalnym przedstawieniem świata.
Moje zaskoczenie sięgnęło zenitu gdy rok temu na rynku ukazała się kolejna część sagi - Origins. Wprowadziła ona całkiem nową historię rozgrywającą się w starożytnym Egipcie, mocno spychając na bok wątek obecny w każdej części - misje rozgrywające się w czasach obecnych, które miały za zadanie przybliżyć nam wieczną walkę Abstergo (templariusze) z Asasynami. Chyba każdy kto zetknął się choć cząstkowo z serią, przyzna że po śmierci głównego protagonisty, nowi bohaterowie po prostu wieją nudą. Ale właśnie dzięki takiemu doświadczeniu Ubisoft uczy się na błędach i za każdym razem wydaje coraz to lepszą grę, choć i w tym wypadku dochodzi do kilku odstępstw.
To jest Sparta!
W jedenastej już odsłonie bestsellerowej sagi o zabójcach, kampania fabularna skupia się na historii dziedzica rodu Sparty który został porzucony za młodu przez okrutne prawa rządzące się tym jakże krzepkim i honorowym państwem. Już na początku rozgrywki stoimy przed pierwszym z wielu wyborów - musimy w nim określić płeć bohatera z którym spędzimy całą rozgrywkę. Do wyboru mamy dwie osobistości - pełnego wigoru Aleksiosa lub dumną i odważną Kasandrę. Z racji tego że w grach zawsze wybieram męskiego bohatera (bez docinek proszę), tak i wybór padł na pierwszą postać. Zabawę rozpoczynamy na "malutkiej" wyspie Kefalonia na której zapoznamy się z prawami rządzącymi grą, mechaniką oraz liźniemy sporą część kampanii fabularnej.
Skupiając się na głównym bohaterze, ten z niewiadomych przyczyn wiedzie żywot awanturnika i drobnego rozrabiaki, który wedle zbliżających się wydarzeń postanawia coś wzniosłego osiągnąć w swoim jakże nudnym żywocie. W tym celu wchodzi w układ z nieznajomym mężczyzną który oferuje mu wielkie bogactwa związane z wypełnieniem jakże niefortunnego zadania. W raz z postępem głównej linii fabularnej, poznajemy dramatyczną przeszłość naszego bohatera oraz cierpienie z którym musiał sobie poradzić w jakże trudnych czasach. Do Aleksiosa szybko dociera że stał się pionkiem w bardzo zawiłej intrydze mającej na celu wywołanie wielkiej wojny między Spartą a Atenami i że postawienie się za jedną ze stron może przysporzyć mu więcej kłopotów niż początkowo myślał. W związku z tym postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, odkryć sekrety przeszłości i nie dopuścić do niepotrzebnego rozlewu krwi... choć i to nie jest do końca pewne.
Moje pierwsze wrażenie w zetknięciu z nową częścią było dość chłodne, gdyż Odyssey jest mocną kalką Origins. Znajdziemy tutaj tę samą mechanikę oraz podobny system progresji, lecz twórcy wykonali fenomenalną robotę w zakresie ulepszenia każdego z tych elementów. W praktyce początkowo jesteśmy wręcz zalewani coraz to nowymi informacjami dotyczącymi nowych mechanik oraz interakcji, lecz początkowa lokacja daje nam czas na ogarnięcie ich wszystkich. Osobom które nie chcą być prowadzone za rączkę od początku rozgrywki, Ubisoft udostępnił bardzo fajną funkcję - tryb eksploracji. Pozwala on na samodzielne odkrywanie fabuły, bez ingerencji znaczników i wymuszeń ze strony kampanii.
Mnogość zadań a czas wolny
Od samego startu serii, na mapie świata towarzyszą nam przeróżne znaczniki, a najbardziej rozpoznawalnym jest punkt orientacyjny. Ten służył i służy nadal jako punkt szybkiej podróży do oddalonych miejsc oraz świetny wyznacznik lokacji do odkrycia. Te nie znajdują się już tak blisko siebie, czasami opiewając w magiczną liczbę 2‑3 na dany obszar. Ogólnie rzecz biorąc cała mapa została podzielona na wyspy a te na strefy. Każda z nich określa wymagany poziom postaci by jako tako była ona w stanie wykonać pobliskie zadania lub sprostać silniejszym przeciwnikom. Jeżeli już przy mapie jesteśmy to wciąż nie mogę wyjść z podziwu w kwestii jej wielkości. Początkowa lokacja jaką jest wyspa Kefalonia już potrafi dać nam mocno w kość a przecież to tylko procent ogromnego terenu który tylko czeka na odkrycie. Lubiącym wzmożoną eksplorację mogę zagwarantować że spędzą wiele dni na pełnym odkryciu całej mapy. Nic dziwnego skoro jest ona prawie o 62 % większa niż w poprzedniej odsłonie. W końcu 130 kilometrów kwadratowych robi różnicę.
Do tego dochodzą kwestie związane z transportem. Klasycznie do naszej dyspozycji oddano wiernego rumaka który zawsze pojawi się na charakterystyczny gwizd, a w przypadku sforsowania niebezpiecznych wód morza śródziemnego, jak w przypadku Black Flag - podróżować będziemy statkiem. Wraz z postępem linii fabularnej odblokujemy możliwość ulepszania naszej floty w lepsze wyposażenie oraz mocniejsze elementy kadłuba. Wielokrotnie stoczymy dynamiczne walki morskie z piratami lub gdy sprowokujemy zwaśnioną nację.
Fanatyków robienia wszystkiego zanim dobrną do kampanii fabularnej, czekają pełne ręce roboty. Na mapie od groma niezidentyfikowanych obiektów i miejsc czeka na odkrycie a mnogość zadań pobocznych potrafi przytłoczyć niejednego gracza. To co najbardziej mi się spodobało to brak powtarzalności zadań pobocznych w kwestii wczesnego ograbienia / odkrycia danej lokacji. Jeśli będąc na terenie misji wcześniej, jest możliwość szybszego zakończenia jej z poziomu samego dialogu. Tak proszę państwa, dialog w Odyssey to wielka nowość dzięki której nie tylko dowiemy się o szczegółach podczas rozmowy ale również będziemy mieli wielki wpływ na rozwój przyszłych wydarzeń w sferze kampanii fabularnej. To od naszych decyzji będzie zależało ostateczne zakończenie oraz odbiór społeczeństwa względem naszych czynów. A i tutaj wszechobecni NPC nie lubią złodziejaszków...
Mam na myśli wejście do miasta / świątyni i grabienie wartościowych przedmiotów. W przypadku zauważenia takiej kradzieży, społeczeństwo może nas zaatakować a nawet wezwać straże by nas pojmały co najczęściej może skończyć się szybszym zgonem. Pamiętajcie... żeby kraść, trzeba uważać :)
Nowe podejście do walki
We wstępie wspomniałem o nowościach mechaniki walki, względem poprzedniej odsłony. Jeżeli skupimy się na podobieństwach to otrzymujemy ten sam system walki bezpośredniej oraz na odległość, ale tym razem z możliwością używania ataków specjalnych. Dotychczas mogliśmy wspomagać się adrenaliną by zadawać mocniejsze ciosy i bez przeszkód eliminować naszych przeciwników. Tym razem ten słynny przypływ mocy służyć nam będzie jako "paliwo" do umiejętności bitewnych. W przypadku wybrania odpowiedniej klasy sprzętu (miecz, łuk) otrzymujemy 4 sloty na umiejętności. Po zdobyciu odpowiedniego poziomu doświadczenia możemy wydać punkty na umiejętności dotyczące walki bezpośredniej, zdolności asasynów lub skupiając się na walce na odległość. Wiele z nich odblokowuje nam dodatkowe korzyści podczas gry a niektóre z nich aktywować będziemy mogli dopiero podczas walk.
Do tego dochodzą uniki, przewrotki czy umiejętne sparowanie, zazwyczaj kończące się kontratakiem i niechybną śmiercią oponenta. Po udanej potyczce możemy liczyć na bogate wyposażenie lub odkryć w okolicznych skrzyniach, dorodne skarby. Prócz takowych liczyć również możemy na surowce które staną się niezbędne w przypadku ulepszania przedmiotów lub nadawania im odpowiedniej grawerki. Te dają nam potężne afiksy do broni oraz wyposażenia, wielokrotnie zmieniające losy przyszłych bitew. W przypadku tej jak i poprzednich części, jedną słuszną opcją jest walka w ukryciu ale nie ma problemu by każdy gracz walczył frontalnie. Gdy nauczymy się mechaniki na tyle by z łatwością unikać ataków zza pleców, wytrącać tarcze przeciwnikom a w razie potrzeby razić ich potężnymi strzałami w czerep, będziemy w stanie poradzić sobie z większością zagrożeń.
Niestety ale nie zawsze będzie tak łatwo. Wielokrotnie natrafimy na wiele silniejszych od nas przeciwników, okiełznaną dziką zwierzynę lub pułapki w świątyniach które potrafią zgnębić każdego wielkiego Rambo. By nieco ukrócić nam smycz, twórcy podobnie jak w przypadku Origins, wprowadzili najemników. Ci opłacani przez osoby którym przeszkodziliśmy w interesach lub po prostu dopuściliśmy się przestępstwa, wysyłają na nas oddziały przepotężnych wojowników elitarnych. Walka z takowymi początkowo może sporo napsuć nam krwi, szczególnie w przypadku podjętych zadań głównych lub pobocznych. Można ominąć tę kwestię poprzez nie zwracanie na siebie uwagi lub opłacenie / zlikwidowanie zleceniodawcy. Możliwe jest też podjęcie walki bezpośredniej, ale trzeba być do niej mocno przygotowanym, gdyż najemnicy często korzystają z umiejętności specjalnych, dzierżąc bardzo potężny oręż. Z drugiej strony, warto się o takie przedmioty połasić.
Przepych detali
To czym nas raczy od wielu lat Ubisoft w swoich produkcjach, to istny przerost formy nad treścią w przypadku przedstawienia świata w grze. Ten wita nas ogromem detali, odwzorowaniem budynków oraz monumentów względem zapisków historycznych oraz pozostałości po upadłych cywilizacjach. I trzeba mu to przyznać że robi to fenomenalnie. Assassin's Creed: Odyssey pozwala nam zwiedzić starożytne świątynie i posągi które zostały odtworzone z oryginalnych zapisków oraz na bazie mieszania kultur i wizualizacji. Wielokrotnie dzięki temu uzyskujemy dostęp do wspaniałych scenerii miast, bogatych w elementy życia codziennego, tętniących życiem ulic z ogromem elementów interaktywnych. Robi to świetne wrażenie w kwestii przechadzania się krętymi uliczkami oraz odkrywania tych bardziej znanych w świecie historycznym - miejsc.
Z daleka jak i bliska, każda z budowli cechuje się mnóstwem zdobień oraz świetnym odwzorowaniem detali. W Origins było ich zaprawdę wiele, choć w większości przypadków były okraszone widmem zamierzonej cenzury. Na szczęście w tej części takowej nie ma, więc nic nie stoi na przeszkodzie by wylewać litry juchy do morza, przy okazji zwracając uwagę na ponętne rzeźby kobiet i odkryte torsy kamiennych posągów. Dzięki zastosowaniu sprawdzonej mechaniki wspinaczki, cały obszar starożytnej Grecji staje dla nas otworem w bezproblemowej eksploracji świata. Osobiście wielokrotnie wspinałem się na kolosalne konstrukty czując to samo podniecenie, jak w przypadku wspinaczki na wieżę Faros (Origins) czy Acre (AC 2) by spotkać lubą bohatera, nie zapominając o przepięknym widoku.
W kwestii wydajnościowej - na moim sprzęcie (stopka) bez problemów osiągałem 60 klatek w FullHD na ultra detalach, ale po opuszczeniu głównej wyspy, rozgrywka nie należała już do najwydajniejszych. Wiem że obecny procek nie jest najwyższych lotów, ale w przypadku zmniejszenia ilości elementów w tle, cieni i doświetlenia - gra dostała niezłego kopa.
Podsumowanie
Seria gier o zabójcach wykonujących zlecenia w dobrej wierze, raz za razem sprzedaje się coraz lepiej. Jest to głównie zasługa ogromnego świata, wielowątkowości zadań fabularnych jak i pobocznych oraz wciąż rozbudowywanej mechanice. Ubisoft wykonał kawał świetnej roboty przy tworzeniu kolejnej części i odkrywaniu coraz to nowszych kart, dotyczących zapomnianej historii bractwa asasynów. Tym razem Odyseja zabierze nas w epicką podróż splecioną mistycyzmem oraz wydarzeniami znanymi z książek oraz opowiadań. Na gracza czeka przeogromny świat oraz rozbudowana ścieżka fabularna w której wsiąkniemy na dobre 60 godzin. By tego nie było mało - dochodzi masa zadań pobocznych, miejsc do odkrycia oraz wiele artefaktów do zdobycia. Nowa część zabłysnęła ogromem nowości, wciąż opierającym się na sprawdzonej, wcześniejszej odsłonie. Tyle że tym razem wyszło jej to na dobre!
Platforma:
i5‑4690K 3,5GHz / 8 GB RAM / NVIDIA Geforce GTX 1070 / Win 10 Pro x64