Mecze w aplikacji mObywatel. Spytaliśmy eksperta, co o tym myśli
Zapytaliśmy eksperta o to, co uważa na temat rządowego pomysłu, by w aplikacji mObywatel pojawiły się transmisje meczów. Odpowiedział wprost: "to nieśmieszny żart". Co gorsza, to "żart", którego konsekwencje mogą być bardzo poważne.
13.09.2023 | aktual.: 13.09.2023 14:42
Ministerstwo cyfryzacji obiecywało, że mObywatel będzie każdego miesiąca wzbogacany o nowe funkcje. Użytkownicy spodziewali się raczej, że dzięki temu więcej urzędowych spraw załatwią przez internet i w kolejnych codziennych sytuacjach aplikacja zastąpi im fizyczne dokumenty. Wobec tego dużym zaskoczeniem była wiadomość, że jedną z nowych funkcji będzie mTV – usługa pozwalająca oglądać transmisje wydarzeń sportowych z udziałem polskich reprezentacji.
Mecze w aplikacji mObywatel zmiażdżone krytyką
Zapowiedź nie spotkała się z ciepłym przyjęciem. O ile oglądanie wydarzeń sportowych z poziomu smartfona jest jak najbardziej pożądane, to rządowa aplikacja do załatwiania spraw obywatelskich, nie wydaje się właściwym miejscem dla takiej funkcji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niebezpiecznik ironizował, że skoro tak, to "w mObywatelu powinien być jeszcze przepis na bigos. Bo to bardzo polskie danie", a do tego nie może zabraknąć "treści lektur i zapisu nutowego kultowych etiud Szopena", na lato zaś "wynajem parawanów też by się przydało dodać". Nie chodzi tu jednak o żartowanie dla samego żartowania. Wbrew pozorom sprawa jest bowiem bardzo poważna.
Aplikacja mObywatel pełni wszak rolę "cyfrowego portfela" Polaka. Już teraz nie brakuje tam wrażliwych danych, a w przyszłości ma ich być jeszcze więcej. Czy wrzucanie tam transmisji sportowych nie jest aby nie tyle nietrafionym, co wręcz niebezpiecznym pomysłem?
Ekspert: "to nieśmieszny żart"
Zapytaliśmy o to eksperta. Jego odpowiedź potwierdziła nasze przypuszczenia. – Rozwój każdej aplikacji nakłada ryzyko powstania luk bezpieczeństwa. Z doświadczenia wiem, że obsługa streamingu live od strony technicznej stawia sporo wyzwań. Tym wyzwaniom stawiają czoła deweloperzy, dopisując kolejne fragmenty kodu. Im więcej kodu, tym większe ryzyko powstania luk – powiedział Bartosz Wojcieszek, DevOps Engineer i Senior Frontend Developer w Newaxis.
Zobacz także
Bartosz Wojcieszek zwrócił także uwagę na inny aspekt, który także nie jest bez znaczenia w przypadku rządowego oprogramowania. Jak powiedział, wraz z wydłużaniem się kodu i dodawaniem kolejnych funkcji, rosną też koszty utrzymania aplikacji.
– Opierając się na tych trzech założeniach mogę stwierdzić, że "pomysł" dodania streamingu meczów do aplikacji mObywatel to "nieśmieszny żart", mimo że do 1 kwietnia jest jeszcze daleko – dobitnie podsumował Bartosz Wojcieszek.
mObywatel powinien być rozwijany. Ale mądrze
Sam rozwój aplikacji mObywatel jest oczywiście wskazany. To program, który ma ułatwiać codzienne życie Polaków i napędzać cyfryzację administracji. Do tej pory tak właśnie się działo i bez wątpienia jest jeszcze potencjał do wzrostu w tym kierunku.
Krótko mówiąc: aplikacja, której obywatele mają ufać i powierzać jej swoje dane, powinna mieć możliwie zwarty kod i zawierać wyłącznie takie funkcje, które można by opisać mianem "praktycznych", a nawet "krytycznych".
I nie jest tak, że rządowe plany zakładają już tylko dodawanie "głupot". Zaledwie dzień po ogłoszeniu mTV, minister Janusz Cieszyński zapowiedział funkcję, która spełnia wyżej podane założenia. Chodzi o Centrum Powiadomień, które – tu cytat – "będzie najszybszym sposobem na uzyskanie informacji o tym, że nasze państwo czegoś od nas potrzebuje albo chce nam coś przekazać".
W jednym miejscu aplikacji mObywatel mają pojawiać się najrozmaitsze komunikaty wysyłane przez instytucje administracji, dzięki czemu komunikacja z nimi ma zostać poważnie usprawniona. Wbudowany panel użytkownika pozwoli natomiast filtrować te wiadomości. I to wydaje się nowinką właściwą dla tego typu programu.
Wojciech Kulik, dziennikarz dobreprogramy.pl