Myślisz, że głupio wyglądasz grając w VR? Pobujaj się na smoku
Projektanci gier i akcesoriów do grania wciąż nie powiedzieli ostatniego słowa. Powstają kolejne kontrolery, które mają zapewnić nam jak najbardziej naturalne wrażenia, ale co jeśli gra polega nie na strzelaniu czy chwytaniu przedmiotów, ale na lataniu na smoku? No cóż. Trzeba zrobić smoka.
07.11.2016 21:40
Postawmy sprawę jasno – grając w VR jesteśmy trochę we własnym świecie i możemy robić różne głupkowate rzeczy. Świetnie pokazała to okładka magazynu Time z zeszłego roku, której przesłanie mówi jasno, że gracz wygląda głupio, ale czuje się wspaniale. Nie trzeba chyba dodawać, że Internet nie zawiódł liczbą przeróbek.
@stillgray , the Times cover of @PalmerLuckey perfectly captures the reality of VR: you look silly but feel amazing. pic.twitter.com/RpdvNcwTO4
— ashertaz (@ashertaz) 6 sierpnia 2015@therealcliffyb Couldn't resist. ;) pic.twitter.com/4NQKsHyYT7
— Sean Pelletier (@PellyNV) 6 sierpnia 2015Więcej możecie zobaczyć na łamach Time'a. Ja jeszcze dorzucę tego pana z Nowego Jorku, by lepiej pokazać o co chodzi:
Guy on NYC subway passes the time with virtual reality
Potem pojawił się Birdly – symiuator bycia ptakiem, którego twórcy zadbali nawet o wiatr rozwiewający włosy grających. Osoba w goglach powinna położyć się na specjalnej platformie, na której musi machać skrzydłami. nie ma to wiele wspólnego z ptasią anatomią, choć zabawa jest podobno przednia. Nie zmienia to faktu, że raczej nie jest to sprzęt, który ktoś postawi sobie w salonie.
Podobnie niesalonowy jest symulator smoka – prawdopodobnie najświeższy z wynalazków, które sprawią, że ktoś z własnej woli wystawi się na pośmiewisko i jeszcze będzie z tego zadowolony. Oto „Dragon Rider”.
Kontroler przypomina raczej zabawkę, którą można wstawić do ogródka – drewniana huśtawka w kształcie smoka, mierząca 20 stóp długości (jakieś 6 metrów) skłania dorosłych do bujania się w goglach VR, jakby znów mieli 6 lat. Bujanie pozwala odczuć sterowanie bestią,
Fly a Dragon in VR
Gracz może korzystać z prawdziwej uprzęży, by kierować smokiem przez świat pełen latających wysp i ukrytych niespodzianek. Drewniana makieta została wyposażona w czujniki, których wskazania przekładają się na tor lotu gada. Skrzydła zostały dodane dla zabawy i tak naprawdę nie spełniają żadnej funkcji, ale dzięki nim dorośli w garniturach wyglądają jeszcze zabawniej. Przede wszystkim jednak zabawa zaczyna się jeszcze zanim gracz usiądzie na smoku.
Więcej o grze można dowiedzieć się z wywiadu z Abhishekiem Singhem. Symulator powstał w ciągu „trzech bezsennych tygodni”, przy czym produkcja makiety z sensorami zajęła około tygodnia. Resztę czasu zabrało modelowania świata i kodowanie z użyciem Unity. Co ciekawe, gra działa na goglach, do których należy dołączyć smartfon, jak Gear VR albo Google Cardboard. Niebawem w sklepach z aplikacjami znajdzie się gra niewymagająca drewnianego smoka. To jednak nie będzie to samo.
Na symulator smoka warto poczekać, bo w końcu każdy jako dziecko marzył o tym, by choć raz dosiąść ziejącej ogniem bestii, z wypiekami na twarzy oglądając „Niekończącą się opowieść”, czytając Tolkiena albo „Grę o Tron”. Trzeba tylko uważać, żeby nie zapomnieć, że to nie jest prawdziwy smok. Ronnie O'Sullivan, pięciokrotny mistrz świata w Snookera, poległ w starciu z bilardem w VR.
Na koniec przypomnę, że nieco o grach VR możecie poczytać w moim przeglądzie z początku miesiąca.