Silent Hill: Shattered Memories

Redakcja

24.02.2010 07:01, aktual.: 01.08.2013 01:50

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Jak pokazywały liczne przykłady wypuszczonych nawet relatywnie niedawno odświeżonych tytułów, szansa na to, że kolejne wcielenie wydanej niegdyś (co określamy w redakcji mianem reinkarnacji), a w dodatku kultowej produkcji odniesie sukces jest raczej mała. Gracze będą pamiętać emocje, które towarzyszyły im przy pierwotnej wersji i jakkolwiek twórcy staraliby się ubrać tę samą historię w inne szaty, efekt zazwyczaj bywa mizerny. Porażka gwarantowana? Niekoniecznie - co ukazuje Silent Hill: Shattered Memories, czyli przeróbka pierwszej części znanej sagi horrorów wydanej w 1999 roku.

"Zniszczone Wspomnienia" to próba poprowadzenia doskonale kojarzonej przez graczy fabuły całkowicie inaczej. Poza kilkoma powracającymi prosto z lat dziewięćdziesiątych postaciami możecie spodziewać się odmiennej przygody – choć zbudowanej na tej samej kanwie. Nie każdemu spodoba się taki zabieg, jednak o zbezczeszczeniu kultowej już opowieści nie może być mowy. Gra zaczyna się niewinnie – animowane menu główne wyświetla wspólne zabawy protagonisty Harry’ego Masona oraz jego córki, Cheryl. Pokazane jest to w formie amatorskiego nagrania VHS i doskonale prezentuje zażyłą, rodzinną więź jaka łączy tę dwójkę. Ten wstęp pozwala od razu zrozumieć, dlaczego bohater zrobi wszystko, aby odzyskać swoje dziecko i nie cofnie się nawet w obliczu niezrozumiałych istot i zjawisk napotkanych na swojej drodze... Przygodę w ogóle zaczynamy w gabinecie psychologa, który wyciągnie z nas wspomnienia mozolnych poszukiwań Cheryl. Nasze pierwsze decyzje tutaj będą miały duży wpływ na dalszą część zabawy.

Obraz

Najpierw należy wypełnić formularz z kilkoma prostymi pytaniami, więc chwytamy w dłoń wiilota i stawiając krzyżyk przy odpowiedziach tworzymy swój profil psychologiczny. Po co? Byłem zaskoczony, kiedy po ponownym włączeniu kilku początkowych fragmentów gry oraz wybraniu innych niż wcześniej opcji, tytuł zaserwował mi różne niespodzianki. Na przykład w zależności od tego, czy przyznamy się do zdrady, napotkana w barze policjantka będzie albo zwykłą, szarą funkcjonariuszką, albo ponętną blondynką w okularach, rozpiętej prawie do pępka koszuli i parą piersi, które chcą wręcz „zaatakować” Masona. Podobnych smaczków jest sporo i choć nie obrócimy nimi fabuły o 180 stopni, to zastosowanie takiego rozwiązania kusi do kilkukrotnego przejścia gry. W zależności od dokonanego wyboru spotkamy ponadto lub nie pewne postaci – tym bardziej warto sprawdzić wszystko ponownie. Wracając jednak do wizyty u psychologa – od początku budowany jest klimat niepewności, który towarzyszyć nam będzie, w mniejszym lub większym stopniu, w zasadzie do ostatnich minut.

[break/]Harry nie jest twardzielem. To zwykły facet w okularach i płaszczu, jeżdżący bordowym kombi, które raz wpada w poślizg i wbija się w drzewo. Mason się budzi, ale jego córki nigdzie nie ma. Rusza na poszukiwania. Na wyposażeniu bohatera jest latarka oraz telefon komórkowy. Tak - w całej grze nie uświadczycie żadnej broni. Jedynym, co pomoże konkretniej w starciach z napotkanymi stworzeniami, będą flary, które na krótką chwilę utworzą zasłonę lub na moment zwolnią goniących nas przeciwników. Ogólna zasada jest prosta – kiedy w okolicy pojawiają się „zlodowacenia”, należy jak najszybciej przygotowywać się do ucieczki. Z napotkanymi stworami nie wygracie, dlatego też warto wypatrywać niebieskich krawędzi na budynkach lub przedmiotach. Przeskoczycie wtedy mur, przeczołgacie się lub prześlizgniecie dalej podczas emocjonujących sekwencji. Po plecach częstokroć przechodzą ciarki, ale do tego potrzebne jest oczywiście zgaszone światło plus słuchawki na uszach. Po pierwszej sesji z grą byłem miło zaskoczony – i lekko przestraszony. O to właśnie w growych horrorach chodzi.

Obraz

W Silent Hill: Shattered Memories napotkacie na dwa rodzaje rozgrywki. Wspomniałem o ucieczce, która jak łatwo się domyślić polega na szybkim dotarciu do wyjścia, przy jednoczesnym unikaniu zagrożenia. Nie powalczycie, stąd jeżeli przeciwnik powali Was na ziemię lub złapie za rękę, bądź nogę, pomoże jedynie energiczne szarpnięcie kontrolerami w sposób przedstawiony na ekranie. Drugim, zdecydowanie spokojniejszym rodzajem zabawy są fragmenty nastawione na eksplorację i przeszukiwanie opuszczonych miejscówek. Latarka, czyli nieodłączny towarzysz przygód Masona, "zintegrowana" jest z wiilotem w sposób wręcz idealny. Każde, nawet lekkie jego wychylenie powoduje, że strumień światła zmienia kąt podążając tam, gdzie chcemy. Konami udowodniło, iż przy odrobinie chęci pilot może być narzędziem precyzyjnym, nawet bez użycia przystawki MotionPlus. Warto świecić w każde ciemne miejsce, przeszukiwać napotkane szafki oraz zakamarki, ponieważ autorzy poukrywali w miasteczku masę przedmiotów, które będziecie mogli potem spokojnie pooglądać w specjalnym, wspomnieniowym pudełku.

Obraz

W trybie "zwiedzania" niezwykle ważna jest również komórka, która wygląda jak połączenie aparatów HTC i iPhone. Czasami koniecznym będzie cyknięcie foty, lecz główny atut znów leży w integracji słuchawki z kontrolerem. Wszystkie telefony słyszymy bezpośrednio z głośniczka wiilota i choć nie serwuje on dźwięku dobrej jakości, to klimat oraz wrażenie interakcji z grą są niesamowite. Nie ma automatycznego zapisu poczynań i jedynym sposobem na zachowanie stanu rozgrywki jest znalezienie w telefonie odpowiedniej opcji – pamiętajcie o tym, ponieważ przyzwyczajeni do punktów kontrolnych mogą omyłkowo wyłączyć konsolę, a w konsekwencji zaczynać rozgrywkę od początku. W miasteczku Silent Hill szukamy wytłumaczenia dla zniknięcia córki, rozwiązujemy różnorakie zagadki, a także wchodzimy w interakcję z otoczeniem i napotkanymi postaciami. Zadania są na tyle ciekawe, że zupełnie nie nużą – tu kolejny plus za wykorzystania kontrolerów. Shattered Memories pozwala na przesuwanie przedmiotów, pokręteł, przechylanie puszek lub rzucanie przedmiotami. W praktyce sprawia to masę frajdy, szczególnie, że sterowanie jest zwyczajnie intuicyjne.

[break/]Całego Silent Hill nie zwiedzicie od razu. Wraz z postępem fabuły, stopniowo oddane zostaną do dyspozycji kolejne lokacje, które przyjdzie zbadać. Jak na standardy XXI wieku przystało, telefon Harry'ego wyposażony jest w mapę i GPS, które pomogą w przygodzie. Niestety zapomnijcie o mini-mapce - za każdym razem trzeba włączyć sprzęt, choć odpowiedni skrót na krzyżaku ułatwi Wam to zadanie. Ciekawym rozwiązaniem jest nanoszenie na mapę własnych graficznych notatek - dzięki temu da się zaznaczyć ślepe zaułki, zamknięte drzwi lub najlepszą trasę do ważnych miejsc. W menu wiadomości poczytacie SMS-y lub odsłuchacie przeprowadzone rozmowy. Poruszanie się po systemie odbywa się sprawnie i telefon już po kilku minutach staje się jednym z najważniejszych urządzeń w grze. Traficie na fragmenty, gdy konsola sama zasugeruje zrobienie zdjęcia jakiemuś ważnemu elementowi lokacji - pierwszym takim miejscem jest mały opuszczony plac zabaw. Telefon reaguje również z napotkanymi urządzeniami, bo te niejednokrotnie zapamiętały emocje, których były świadkami. Brzmi przerażająco?

Obraz

Pod względem oprawy audiowizualnej Shattered Memories to górna półka produkcji na stacjonarkę Nintendo. Wszelkie trójwymiarowe modele oraz lokacje przedstawione są bardzo szczegółowo. Na obraz nałożono filtr ziarnistości, który podsyca klimat, choć zapewne retuszuje też niektóre niedoróbki graficzne. Ogólnie czasami miałem wrażenie, że Wii to nie konsola, której aktualnie używam, tylko coś mocniejszego – jest aż tak dobrze. Zachwyca gra świateł, a poza sporadycznymi spadkami płynności podczas otwierania drzwi nie zauważyłem przycięć, co przy tej oprawie zasługuje na pochwałę. Sfera dźwiękowa nie ustępuje grafice. Muzyka świetnie potęguje doznania, a bardzo dobra gra aktorów podkładających głosy sprawdza się wyśmienicie. Nie spotkacie tu znudzonych i bezpłciowych dialogów, które potrafią czasem zepsuć całą zabawę. Pamiętajcie o niezwykle ważnej rzeczy - w Silent Hill trzeba grać przy dobrym nagłośnieniu.

Obraz

Wielu fanów serii uważa, że ta zbłądziła i straciła swoją tożsamość. Czy nowa wersja klasyka przywraca jej blask? Choć nie mam na półce wszystkich poprzednich jej odsłon i na rynku jest już cała masa niezłych gier tego typu, to jednak przy Shattered Memories bawiłem się zadziwiająco dobrze. Konami udowadnia, że Wii nie jest konsolą przeznaczoną wyłącznie dla fanów odbijania piłeczek lub podskakiwania na desce. Sposób, w jaki Japończycy wykorzystali kontrolery zasługuje na uznanie – z taką dokładnością odczytu skazań sensora ruchu spotykam się rzadko. Graficznie i dźwiękowo jest bez pudła, a częste występowanie ciarek na plecach potwierdza tylko poziom klimatu oraz podawanej fabuły. Może gdyby też w trakcie zwiedzania opuszczonych lokacji pojawiały się emocjonujące momenty, gra byłaby równiejsza, ale mimo tego to wciąż jest jeden z lepszych tytułów w jakie ostatnio na Wii grałem. Warto mieć własną kopię.

Programy

Zobacz więcej
Źródło artykułu:www.dobreprogramy.pl
Komentarze (0)