Witamy w czasie letnim – szkodliwym, kosztownym, po prostu złośliwym
Która godzina? Dziś mnie o to nie pytajcie. Przyszła wiosna, awięc urzędniczą decyzją odebrano nam jak co rok o tej porzegodzinę czasu. Urządzenia elektroniczne płynnie dostosowały siędo nowych czasów wschodu Słońca (za wyjątkiem zegarka w kuchnigazowej, który na to za głupi jest i ręcznie trzeba zmieniać muczas), ludzie i psy… no cóż, żywe stworzenia aktualizacji zserwerów NTP nie dostają. Wszystko to rzekomo dla naszego dobra,podobno chodzi o oszczędzanie energii, ale i ten argument upada podciężarem argumentów wysuwanych przez fizjologów i ekonomistów.Ostatnio zaczęto bronić więc zmian czasu odwołując się dostymulacji handlu – ale i to jest dość naciągana obrona. Mamywięc do czynienia albo ze złośliwością wobec istot żywych, alboz inercją ignorancji polityków.
26.03.2017 15:56
Bardzo dobrą (meta)analizę zasadności zmiany czasu na letnipopełnili czescy badacze z Uniwersytetu Karola oraz Narodowego BankuCzech. Z opublikowanego jesienią zeszłego roku artykułupt. *Does Daylight Saving Save Energy? A Meta-Analysis *możemydowiedzieć się, że średnia oszczędność zużycia energiielektrycznej w ciągu obowiązywania czasu letniego wynosi 0,34%. Towynik dla 77 krajów, w których żyje ponad 1,5 mld ludzi, będącykompilacją 162 analiz z 44 raportów, przygotowywanych przezświatowej klasy ekspertów. Nie odbiega on zresztą od dotychczasuznawanych analiz, w których w najlepszym razie mówi się ooszczędnościach na poziomie pojedynczych procentów.
Co więcej, wiele zależy odgeograficznej lokalizacji danego regionu, w którym wprowadza sięczas letni: im bliżej równika, tym odnotowane oszczędności stająsię mniejsze, a mogą stać się nawet ujemne, jak wskazują czescyautorzy. Nawet jednak w krajach takich jak Norwegia czy Finlandiaefekty ekonomiczne są zbyt małe, by usprawiedliwić manipulowanieczasem dwa razy do roku. Badacze wskazują na negatywny wpływ zmianczasu na takie dziedziny jak bezpieczeństwo ruchu drogowego, poziomprzestępczości, aktywność biznesową, wykorzystanie czasuwolnego, a nawet zdrowie fizyczne i psychiczne obywateli. Nic z tego,mimo dziesiątków prac naukowych, politycy i urzędnicy wiedząlepiej, mają w końcu ustawę o czasie urzędowym na obszarzeRzeczypospolitej Polskiej, umocowaną w dyrektywie Unii Europejskiej2000/84/WE.
Na pieniądze można przeliczyćwszystko, także i zdrowie. To zobaczmy sobie taką porządnąpracę pt. Sleep, Health and Human Capital: Evidencefrom Daylight Saving Time. Jejautorzy, ekonomiści, skorzystali ze zbiorów danych ze wszystkichniemieckich szpitali od 2000 do 2008 roku oraz amerykańskiegofederalnego systemu analizy ryzyka BRFSS. Z ich analiz możemydowiedzieć się o wpływie zmian czasu na kapitał ludzki. Niemałeto pieniądze, statystyka społecznych konsekwencji niewyspania –spadku produktywności, wzrostu liczby wypadków – przekłada sięna nawet 12-60 milionów euro na milion mieszkańców.
Jak się nie dało wytłumaczyćoszczędnościami na energii, zaczęło się mówić o korzyściachdla gospodarki – konsumenci działając dłużej w świetledziennym mają wydawać więcej pieniędzy. Super korzyść, khm, alenawet i to kulawe usprawiedliwienie. W listopadzie zeszłego rokubadacze think-tanku JPMorgan Chase Institute przedstawili swojeanalizywprowadzenia czasu letniego w niektórych stanach USA, w porównaniudo stanów, gdzie czas letni nie obowiązuje (to nie Unia Europejska,władze federalne USA póki co nie mogą narzucić stanom politykiczasowej). Z ich badań wynika, że druga zmiana czasu jesieniąuderza szczególnie w lokalnych sprzedawców, podczas gdy zmianaczasu na letni wiosną nie przynosi obserwowalnego wzrostu sprzedaży.
Wiele osób z miast próbujejeszcze bronić czasu letniego wspominając o pracy rolników, którzyrzekomo mieliby na tym korzystać. Tyle że to nie jest prawda –znajomi mi rolnicy głośno złorzeczą na czas letni. Ich pracapowiązana jest z naturalnym cyklem słońca, tymczasem przesunięcieczasu o jedną godzinę sprawia, że wszystko muszą robić o godzinęwcześniej, by nadążyć za infrastrukturą gospodarki, od którejzależy.
Jeśli więc nikt nie zyskuje, topo co to wszystko? Czy nie lepiej byłoby zmieniać godziny pracy,zamiast zmieniać czas? Nie, to nie miałoby takiego efektu napopulację – najważniejszego efektu. Zachowania wiary w to, żeurzędnik może regulować upływ czasu. I dlatego gdy we Wrocławiumam teraz 15:42, to w odległej o 1500 km Moskwie jest 16:42.
Aby się nie pogubić w tychtrudnych godzinach – polecam serwis time.is– i ustawienie sobie czasu uniwersalnego (UTC)jako domyślnego.
Aha, by dopełnić obowiązku reductio ad hitlerum, znanego także jako Prawo Godwina... tak, Adolf Hitler był wielkim zwolennikiem czasu letniego, w okupowanej Polsce wprowadzono go na takich samych warunkach jak w III Rzeszy.