Zobacz jak krakowski GoRepair naprawia ekrany smartfonów (konkurs)
Pęknięty ekran lub chroniąca go szyba to jedna z najpopularniejszych usterek, jakie zdarzają się smartfonom. Można oczywiście ekran wymienić, co wiąże się z kosztami albo ryzykiem, że zamiennik będzie niższej jakości. Można też skorzystać z możliwości refabrykacji metodą OCA, czyli sklejenie wyświetlacza z nową szybą. Proces ten może być nawet o połowę tańszy niż wymiana całego modułu. Mieliśmy okazję obserwować przebieg takiej naprawy w krakowskim serwisie GoRepair.
28.07.2017 | aktual.: 28.07.2017 15:57
Drugie życie redakcyjnego smartfonu
Refabrykacja ekranów polega na sklejeniu działającego ekranu z nowym szkłem lub digitizerem, jeśli producent umieścił go fabrycznie na przedniej szybce, a nie bezpośrednio na module wyświetlacza. Jak pewnie wiecie, ekran LCD czy OLED składa się z kilku warstw spełniających określone funkcje – jest podświetlenie, warstwa pokazująca obraz, polaryzator światła, digitizer przetwarzający dotyk na sygnały wejściowe i szkło ochronne. Zależnie od producenta i technologii wykonania ekranu, elementy te są sklejane różnymi klejami i w różny sposób, są też różnej jakości. Warto wspomnieć, że przy refabrykacji ekranów w iPhone'ach odzyskanie digitizera jest praktycznie niemożliwe, gdyż jest bardzo delikatny.
Refabrykacja odbywa się w technologii OCA (Optically Clear Adhesive), czyli z użyciem optycznie neutralnego kleju w postaci plastrów (dostępne są też kleje płynne LOCA, ale stosowanie ich wiąże się z trudnym nakładaniem, zaciekami i potrzebą ochrony podświetlenia przed klejem). GoRepair poradzi sobie z panelami LCD, OLED i AMOLED. Zadanie jest bardziej czasochłonne, niż wymiana całego modułu wyświetlacza i wymaga specjalistycznych urządzeń, ale ma zasadniczą przewagę – jest sporo tańsze. Ponadto dzięki temu w urządzeniu zostaje oryginalny wyświetlacz i nie ma ryzyka, że nowy będzie działał gorzej, co często się zdarza, jeśli serwisy korzystają z wątpliwej jakości zamienników.
Cały proces mogliśmy oglądać na własne oczy na przykładzie 6-calowego Huawei Mate 7, którego recenzję publikowaliśmy w 2014 roku. Sprzęt ma się doskonale, ale ekran nie przetrwał któregoś z rzędu spotkania z kafelkami. Zdarza się najlepszym. Reszta warstw ekranu na szczęście została nienaruszona. Czas oczekiwania będzie oczywiście zależał od modelu i dostępności w kraju części oryginalnych bądź zamienników. Wzięty na warsztat smartfon został wstępnie sprawdzony i szybko rozłożony.
Niektóre elementy są sklejone, więc trzeba było rozkładać urządzenie na podgrzewanej platformie, którą widzicie na zdjęciu po prawej stronie. To jedna z czynności, które bez doświadczenia trudno wykonać dobrze, zwłaszcza w warunkach domowych. W przypadku niektórych modeli potrzebna jest powierzchnia wymrażająca, którą uzyskuje się w dedykowanym separatorze kriogenicznym. Wybór zależy od tego, jakie elementy akurat trzeba rozdzielić i jaka temperatura może im zaszkodzić. Po wyjęciu ekranu z szybą należy bardzo precyzyjnie ustawić położenie modułu wyświetlacza względem przedniej szybki (ewentualnie digitizera). Minimalne przesunięcie względem fabrycznego układu może skutkować tym, że smartfonu po prostu nie uda się złożyć, a wyświetlany obraz będzie przekrzywiony względem przedniej szybki. Służą do tego widoczne na zdjęciach ramki. Do dyspozycji mamy dedykowane do różnych popularnych modeli, ale akurat nasz Mate 7 był mierzony w formie uniwersalnej.
Potłuczone szkło zostało profilaktycznie zabezpieczone taśmą samoprzylepną, a następnie ekran powędrował na podgrzewaną platformę. Do cięcia wykorzystywane są znane też w innych miejscach molibdenowe druty o odpowiedniej grubości i oczywiście pewne ręce pracownika warsztatu. W modelu Mate 7 konstruktorzy nie żałowali kleju, więc cięcie nie szło łatwo.
Zanim zostanie naklejone nowe szkło, trzeba oczywiście pozbyć się całkowicie starego kleju. Ty do akcji wchodzą różne rozpuszczalniki, często niedostępne w zwykłych sklepach. Sądząc po pomarańczowym aromacie, jaki unosił się w serwisie, w użytku był octan oktylu.
Wstępnie wymyty ekran wymaga finalnego doczyszczenia powierzchni z ewentualnych „smug”, a w dalszym kroku przeniesienia do komory bezpyłowej, gdzie w niemal idealnej czystości zostanie złączony najpierw z arkuszem kleju, a potem z nowiutką szybą. Komora, którą dysponuje serwis GoRepair, zasługuje na chwilę szczególnej uwagi, gdyż jest to przestrzeń wyjątkowa w skali naszego kraju. Pomieszczenie zostało zaprojektowane i przygotowane od podstaw przez założycieli serwisu. Warto tu zaznaczyć, że na potrzeby serwisu naprawiającego ekrany nie jest potrzebne tak czyste otoczenie, jak przy odzyskiwaniu danych albo w medycynie, ale na pewno nie da się w domowych warunkach łączyć warstw ekranu tak, by nie „przyczepiły się” do nich widoczne gołym okiem drobinki kurzu.
Do pokoju wchodzimy przez śluzę (podwójne drzwi), w fartuchu i ze specjalnymi ochraniaczami na obuwie. Ciśnienie w niej jest celowo zwiększone w stosunku do otoczenia, co sprawia, że drobne pyłki i zanieczyszczenia są wypychane na zewnątrz. Ponadto powietrze w komorze jest bez przerwy w ruchu – zasysane przy podłodze, filtrowane i ponownie wtłaczane przez nawiewy w suficie. Dodatkowo prasa, w której na wyczyszczony ekran nałożony zostanie plaster kleju, została umieszczona w komorze laminarnej z własnym nawiewem i oświetleniem, co zmniejsza do minimum ryzyko przyklejenia się widocznych zanieczyszczeń. Warto też dodać, że temperatura oświetlenia to około 6000 K. Światło wydaje się chłodne, ale pozwala wykryć ewentualne mankamenty wizualne, zanim rozłożony i wyczyszczony wyświetlacz zostanie poddany procesowi refabrykacji.
Ekran z plastrem OCA musi spędzić trochę czasu w autoklawie, w odpowiednio dobranej temperaturze i w wyższym ciśnieniu, co powinno usunąć pęcherzyki. Czas tego zabiegu to kilka do kilkunastu minut.
Ekran z klejem wraca do ramki, w której odmierzona została jego pozycja względem szyby zabezpieczającej. Po zdjęciu z warstwy OCA folii zabezpieczającej można spokojnie nałożyć szybę. Oczywiście znów praca odbywa się w komorze bezpyłowej, by zagwarantować czystość.
Końcówka procesu jest już prosta: najpierw w ruch idzie prasa pneumatyczna, dociskająca szkło, a następnie znów autoklaw. Po zakończeniu tego etapu nie powinno być już żadnych pęcherzyków.
Na koniec trzeba sprawdzić, czy wszystko działa, jak należy, zanim smartfon zostanie ponownie złożony. W tym przypadku czeka nas jeszcze kilka mniej finezyjnych zabiegów jak czyszczenie maskownic głośników i wymiana pękniętej obudowy.
Ponadto ekran powinien „odpocząć” 24 godziny, zanim smartfon zostanie spakowany do pudełka i przekazany kurierowi.
Smartfon wrócił do redakcji 2 dni później, w idealnym stanie, z nowym szkłem i obudową.
Kilka słów o GoRepair
Serwis GoRepair to firma młoda, ale rozwijająca się bardzo prężnie. Na rynku jest niecały rok, ale nabrała wiatru w żagle w listopadzie, dzięki świetnej promocji na naprawy. Założyciele liczą na to, że z czasem będą mogli zatrudnić więcej osób i naprawiać więcej smartfonów każdego dnia. Są na to oczywiście gotowi – mają sporo miejsca na dodatkowe stanowiska pracy, a komora bezpyłowa została obliczona na pracę jednocześnie 10 osób. Smartfony stanowią 65% naprawianego w Krakowie sprzętu, około 20% to tablety, a resztę stanowią laptopy.
Proces oddawania urządzenia do GoRepair jest bardzo prosty i szybki. Wystarczy przejść na stronę serwisu i wypełnić formularz. Następnego dnia roboczego kurier może odebrać urządzenie od właściciela i na koszt serwisu paczka zostanie dostarczona do Krakowa, chyba że właściciel życzy sobie dostarczyć je inaczej, na własny koszt. W serwisie urządzenie będzie w drugim dniu roboczym. Na razie nie ma możliwości oddania smartfonu osobiście w jakimś punkcie serwisowym, ale nie można tego wykluczyć. Można oczywiście przywieźć je osobiście do serwisu.
Przez tych kilka miesięcy serwis GoRepair naprawiał głównie smartfony ze średniej półki – prawdopodobnie dlatego, że jest ich w Polsce najwięcej. Naprawa tych najtańszych smartfonów jest często nieopłacalna, więc takie modele trafiają do GoRepair relatywnie rzadko. Topowe modele za ponad 2000 zł są nieco liczniejsze, ale ponieważ jest ich niewiele w użyciu w Polsce i często są solidniej wykonane, siłą rzeczy i w serwisie mają mniejszą reprezentację. Trzeba też podkreślić, że GoRepair naprawia także iPhone'y, które stanowią znaczny procent wszystkich urządzeń trafiających do serwisu. Zaskakująco wielu klientów jest zainteresowanych naprawianiem urządzeń marki Xiaomi.
Zapytaliśmy oczywiście o oprogramowanie, z którego korzysta serwis. Do diagnostyki wykorzystywane są głównie narzędzia udostępniane przez producentów smartfonów i ich komponentów, a także ogólnodostępne aplikacje i funkcje deweloperskie w Androidzie. Bardzo istotny jest tu tryb diagnostyczny w Androidzie, pozwalający sprawdzić wiele komponentów. Oczywiście by się do niego dostać, przetestować Bluetooth abo zainstalować aplikację, trzeba odblokować urządzenie. Paradoksalnie, klienci nie mają z tym większego problemu i nawet przez telefon podają serwisantom kody. Zdarza się też, że klienci proszą o podłączenie smartfonu do WiFi i usuwają z niego dane zdalnie albo przysyłają urządzenia „wyczyszczone”, co znacznie ułatwia diagnozę usterki i późniejsze testy. Niestety nie zawsze jest to możliwe.
Warto tu wspomnieć, że wbrew temu, czego uczy YouTube, wielu napraw nie da się wykonać samemu lub jest to niebezpieczne dla urządzenia. Wnikliwie obserwując filmy instruktażowe, można zauważyć, że bywają montowane w taki sposób, by nie było widać podmiany urządzenia na działające – nie bez powodu. Problematyczne będzie też sprowadzanie części, zwłaszcza gdy w grę wchodzi import z Chin i współpraca kontraktowa z dostawcami, niedostępna dla osób fizycznych. Wiele elementów można oczywiście kupić w Polsce, ale z wysoką marżą lokalnego sprzedawcy. Niejednokrotnie te podzespoły są zauważalnie niższej jakości. Trzeba więc wszystko sobie dobrze przekalkulować.
Na naprawy wykonane w GoRepair udzielana jest roczna gwarancja, przy czym trzeba pamiętać, że obejmuje tylko konkretną naprawę. Po naprawie ekranu gwarancja obejmuje ten właśnie element i usterki bezpośrednio z nim związane. Jeśli więc urządzenie wróci do serwisu z uszkodzonym innym modułem, na przykład gniazdem USB, za naprawę trzeba będzie zapłacić.
Wbrew pozorom, smartfony nie psują się „same z siebie”. Ogromna większość napraw przeprowadzanych w GoRepair obejmuje usterki będące wynikiem uszkodzeń mechanicznych, a więc stłuczone szyby chroniące ekrany i pęknięte obudowy. Wysoko na liście są też uszkodzone gniazda jack i USB – na przykład po upadku urządzenia z podłączonym kablem. Zalanie zostało wymienione na trzecim miejscu i tu przypadki są różne. Winny może być deszcz, nieostrożność (podczas naszej wizyty w naprawie był laptop zalany oliwą) albo zwykły pech, gdy smartfon wpada do wiaderka z wodą.
Zauważalną grupą są też smartfony po „naprawach” właścicieli, przeprowadzonych w warunkach domowych, na przykład w nadziei, że usterka będzie widoczna gołym okiem albo że smartfon będzie działał prawidłowo po odłączeniu akumulatora. Często tak się nie dzieje, a skutki napraw są opłakane, choćby z powodu nieumiejętnego otwierania obudowy. Szczególnie w przypadku obudów klejonych trzeba sięgnąć po bardziej wyrafinowane narzędzia, jak podgrzewacze serwisowe pozwalające zmiękczyć klej, czy też dedykowane „otwieraki serwisowe” o określonych kształtach, wykonane z tworzyw o odpowiednio dobranych twardościach, które pozwalają ograniczyć do minimum ryzyko zarysowania obudowy. Może się też okazać, że niezbędna jest chemia, którą trudno kupić na polskim rynku. Wbrew pozorom przy próbie samodzielnej naprawy to nie akumulator stanowi największe zagrożenie, a szkło chroniące ekran i kruche elementy obudowy (np. tylnych klapek), które podczas wygięcia mogą rozprysnąć się na kawałki, wbić w skórę albo w oko. Niebezpiecznie robi się też wtedy, gdy przy próbie otwierania smartfona doprowadzimy do przypadkowego zwarcia na powierzchni PCB – oprócz narażenia własnego zdrowia, często ryzykujemy nieodwracalnym uszkodzeniem urządzenia.
Serwis naprawia zarówno modele zupełnie nowe (nawet takie, które jeszcze nie dotarły do Polski, ale już są dostępne w innych krajach), jak i bardzo stare. Sporadycznie zdarzają się telefony z końcówki lat dziewięćdziesiątych, ale naprawianie ich jest powodowane raczej sentymentami, niż faktyczną opłacalnością zabiegu. Nie brak też modeli egzotycznych, w ogóle niedostępnych w tej części świata, jak niektóre smartfony Lenovo. Dla mniej popularnych nie ma oczywiście zaplecza od ręki i jest budowane w miarę potrzeby, ale jeśli tylko da się sprowadzić części, można liczyć na to, że GoRepair podejmie się naprawy urządzenia.
Konkurs!
Z okazji naszej wizyty w serwisie GoRepair mamy coś także dla Czytelników. Przez najbliższe 7 dni możecie skorzystać z refabrykacji ekranu dla swojego smartfonu 25% taniej – wystarczy, że w formularzu zgłoszenia naprawy wpiszecie hasło „dobreprogramy” w opisie usterki, w polu „Dodatkowe informacje”. Promocja trwa do 4 sierpnia do 23:59, liczy się data wysłania zgłoszenia przez formularz.
Do zgarnięcia jest też kupon na darmową refabrykację ekranu (jeśli jej koszt nie przekroczy 400 złotych), ważny przez rok. Opiszcie Wasz sposób na uszkodzenie smartfonu, a my wybierzemy najciekawszą historię i nagrodzimy kuponem. Na wysłanie nam opisu także macie tydzień. Odpowiedzi kierujcie na adres konkursy@dobreprogramy.pl (tytuł maila: GoRepair).