Szereg dodatkowych urządzeń w aucie - dziś są zbędne© Getty Images | © 2018 Bloomberg Finance LP

20 lat elektroniki w samochodach. Od uruchamiania kartą po autopilota

Oskar Ziomek

Kiedy w 2002 roku dobreprogramy zaczynały swoją historię w internecie, elektronika w samochodach była już od dawna rozwijana na wielu płaszczyznach. Kluczowe systemy niekoniecznie były popularne, ale istniały już od lat - w tym ABS, interfejs diagnostyczny OBD-II, a nawet pewien rodzaj nawigacji. Na rynku istniały już także samochody elektryczne i hybrydy, ale rzecz jasna nie na skalę, jaką znamy dzisiaj.

Kolejne lata rozwoju elektroniki w samochodach to długa droga do coraz wygodniejszej obsługi, często minimalizującej udział kierowcy w wielu czynnościach. Równolegle do zwiększania bezpieczeństwa na różne sposoby podczas jazdy, producenci zaczęli wyścig na nowinki technologiczne, dzięki którym samochód miał się stać nie tylko środkiem komunikacji, ale i ciekawym gadżetem z funkcjami, które nie są może niezbędne, ale wygodne i powodują uśmiech na twarzy.

Jednym z eksperymentów w tym okresie było nowatorskie podejście Renault do obsługi centralnego zamka. Zaprezentowana niewiele wcześniej od dobrychprogramów Laguna II była pierwszym masowo produkowanym samochodem, do którego można było wejść dzięki karcie. W pierwszej wersji tego systemu konieczne było naciśnięcie guzika na samej karcie lub klamce, a uruchomienie samochodu realizowane było przyciskiem, po włożeniu karty w odpowiednie gniazdo.

Następne iteracje systemu upraszczały cały proces. W 2007 roku, w ramach drugiej generacji (kartę nazwano wtedy "magiczną") do uruchomienia auta wystarczyło mieć kartę przy sobie, a z samochodów zniknął specjalny slot. Renault rozwija ten system do dzisiaj i nie da się ukryć, że na początku XXI wieku (obok istniejącego nieznacznie dłużej systemu Keyless Go Mercedesa, ale tu w kształcie kluczyka) był czymś zaskakującym.

Początek zaawansowanych systemów i "atak" trzech literek

Równolegle powszechniały dziesiątki systemów bezpieczeństwa i tych wspomagających kierowców, często oznaczanych trzyliterowymi skrótami. W 2004 roku wszystkie nowe samochody sprzedawane w Europie Zachodniej musiały być fabrycznie wyposażone w system ABS (w Polsce ten obowiązek wszedł w życie w 2006 roku). Firma Bosch opracowała tymczasem system zapobiegający poślizgom ESP Premium (choć ESP jako takie istniało już od lat).

W 2006 roku Lexus zaprezentował pierwszy samochód zdolny do automatycznego parkowania - model LS 460. System wykorzystywał radar do mierzenia długości miejsca parkingowego, a docelowo przejmował kierowanie, by ustawić samochód. Kierowca operował tylko hamulcem i gazem.

Wspomaganie parkowania na wiele sposobów szybko stało się tematem numer jeden. Producenci dostrzegli również potencjał w kamerach. O ile pojedyncza pomagająca cofać na tym etapie nie była już niczym zaskakującym, nowością było bez wątpienia obrazowanie wokół całego samochodu. Pierwszym autem z kamerami 360 stopni było Infiniti EX35 zaprezentowane w 2007 roku.

Systemy parkowania zaczęły się rozwijać w wielu kierunkach. Dzisiaj samochody potrafią parkować nawet bez kierowcy w środku i wyjeżdżać z miejsc parkingowych sterowane smartfonem klub kluczykiem. Po drodze pojawił się jeszcze warty odnotowania system Volkswagena (Trailer Assist), który pomaga mniej wprawnym kierowcom cofać z przyczepami. Auto uczy się zachowania konkretnej przyczepy podczas krótkiej przejażdżki, a potem pozwala cofać prostopadle w zautomatyzowany sposób - kierowca wybiera kierunek jazdy obserwując animację na desce rozdzielczej.

Volkswagen Touareg i system Trailer Assist wspomagający cofanie z przyczepą
Volkswagen Touareg i system Trailer Assist wspomagający cofanie z przyczepą© Volkswagen | Volkswagen AG

Zamieszanie, które wprowadziła Tesla

W 2012 roku na rynku pojawiła się Tesla Model S, o której trudno nie wspomnieć w kontekście opisu technologicznych nowinek. Samochód szokował nie tylko szalonymi osiągami mimo zewnętrznego wyglądu "kolejnej limuzyny". Jest także istotny z punktu widzenia technologii, która do dzisiaj funkcjonuje w wielu autach.

Do Tesli trafił bowiem ogromny, dotykowy ekran w pionowej orientacji, który służy do obsługi znakomitej większości systemów. Model S szybko stał się najpopularniejszym samochodem z tak odważnym wzornictwem wnętrza w ostatnich dziesięciu latach. Równolegle Tesla pracowała nad Autopilotem - systemem autonomicznej jazdy, którego pierwsza generacja została zaprezentowana w 2014 roku.

System powstał we współpracy z firmą Mobileye - na początku umożliwiając automatyczne parkowanie samochodu i autonomiczne poruszanie z niewielkimi prędkościami na terenie zamkniętym. Kolejna generacja pojawiła się w 2016 roku i została doposażona między innymi w adaptacyjny tempomat, automatyczne hamowanie awaryjne oraz system utrzymujący samochód na środku pasa ruchu.

Dzisiaj, chociaż system wciąż jest w fazie testów, Tesla potrafi całkowicie samodzielnie przemieszczać się po drogach USA, a kierowca jest jedynie swego rodzaju pasażerem. System nie działa bezbłędnie, ale łatwo sobie wyobrazić, jak mogą wyglądać jego możliwości za kolejne 10 czy 20 lat.

Android Auto i Car Play, czyli aplikacje z telefonu na ekranie w samochodzie

Początek 2014 roku w przypadku Apple'a i 2015 roku w przypadku Google'a, to kluczowe momenty dla dalszego rozwoju systemów infotainment w samochodach. Chodzi oczywiście o systemy Apple CarPlay oraz Android Auto, które zrobiły na rynku spore zamieszanie. Chociaż pierwsze wydania nie były tak rozbudowane jak obecne, szybko dostrzeżono, że jest to przyszłość dla nawigacji i obsługi multimediów w autach.

Zamiast aktualizować regularnie mapę w nawigacji wbudowanej w samochód, wgrywać muzykę na dysk, karty pamięci czy łączyć się z radiem przez Bluetooth by korzystać z systemu głośnomówiącego, za jednym podłączeniem przewodu do telefonu (który przecież i tak na tym etapie każdy miał przy sobie), można było mieć wszystkie te rzeczy naraz. W dodatku za darmo, a mapa z założenia była zawsze aktualna, bo była to na przykład wczytywana z telefonu aplikacja Google Maps czy Waze.

Systemy rozwinęły się na tyle, że pomijając specyficzne przypadki i nietypowe wymagania klientów, istnieje duże prawdopodobieństwo, że dzisiaj klient w salonie w pierwszej kolejności sprawdza, czy dany samochód obsługuje Androida Auto lub Apple CarPlay, a nie interesuje go możliwość dokupienia (wciąż drogiej przecież) nawigacji wbudowanej w system w samochodzie.

Idea ścisłego powiązania świata smartfonów i samochodów przyjęła się na tyle, że producenci poszli o krok dalej. Google od 2017 roku rozwija Androida Automotive, zaś Apple jest na drodze do pokazania własnego samochodu z autorskim systemem multimedialnym. Android Automotive zdążył już zresztą trafić do kilku samochodów, a wiele marek ma ambitne plany, by implementować go w swoich autach już wkrótce.

Kluczyk jest zbędny - wystarczy aplikacja

Jak będzie wyglądać dalszy rozwój technologii w samochodach? Trudno to jednoznacznie przewidzieć, zwłaszcza, że przez ostatnie 20 lat zmieniło się tak wiele. Możliwe, że w 2042 roku samochody będą już zupełnie sprawnie samodzielnie poruszać się po drogach i nikt nie będzie pamiętać, że kiedykolwiek były z tym jakieś problemy.

Najbliższe lata rozwoju można jednak przewidzieć nieco łatwiej. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że rynek zdominują samochody na stałe podłączone do sieci, których funkcje można obsługiwać z poziomu aplikacji mobilnej w smartfonie. Kierowca nie będzie musiał wcześniej wstawać, by odlodzić szybę przed wyjazdem do pracy, co zresztą jest już możliwe już dzisiaj:

Publikacja powstała w ramach cyklu z okazji 20-lecia dobrychprogramów. Wszystkie artykuły można znaleźć na stronie poświęconej jubileuszowi.

Oskar Ziomek, redaktor prowadzący dobreprogramy.pl

oprogramowaniebezpieczeństwotechmoto
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (53)