Gwarancja czyli nabijanie w butelkę.
22.05.2013 03:22
Witam piszę ponieważ chcę się podzielić sytuacją jaka mnie spotkała po oddaniu telefonu na gwarancje , ale zacznijmy od początku.
Zakup telefonu
Jakiś 1 miesiąc temu wziąłem sobie telefon z Orange, bo akurat miałem przedłużenie umowy, wybór padł na Samsung Galaxy Mini II, z telefonu byłem bardzo zadowolony, do czasu, gdy pewnego dnia próbowałem naładować moje mini, a tu niespodzianka zero reakcji po podłączniu ładowarki, pierwsze co pomyślałem ładowarka padła, sprawdziłem pod usb i dalej to samo, no nic przecież mam gwarancje a telefon nie był rozkręcany , flashowany, rootowany, to naprawią nic bardziej mylnego...
Złożenie telefonu na gwarancje
Po znalezieniu kartonu, wszystkich dodatków od telefonu ( bez tego nie chcieli przyjąć), wybrałem się do salonu Orange, jakiś pan wziął telefon sprawdził faktycznie nie ładuje ok, to wysyłamy do serwisu, jeden podpis i po sprawie, czas oczekiwania 1 miesiąc.
Telefon wraca do właściciela
Po dość długim wyczekiwaniu dokładnie 3 tygodnie dostałem sms od Orange zapraszamy do salony telefon jest już do odebrania więc czym prędzej się tam wybrałem ucieszony faktem, że będę mógł korzystać z mojego mini. Znowu trafiłem na tego samego pana co telefon ode mnie odebrał, poczekałem,telefon otrzymałem do ręki, otworzyłem kartkę z serwisu , z myślą, że napisali co naprawili, po otworzeniu moim oczom ukazał się taki piękny kwiatek ...
Myślę sobie pewnie sobie jaja robią a jednak nie, spojrzałem na gwarancje od telefonu a tam taka piękna czerwona pieczątka GWARANCJA ODRZUCONA. Wtedy dopiero myślałem, że ich tam wszystkich rozniosę ale dobra przecież mogę zrobić ekspertyzę, oczywiście na mój koszt, oki po wyjściu z salonu udałem się do serwisu GSM, z prośbą o ekspertyzę, a tu kolejny kwiatek tylko autoryzowany serwis może zrobić ekspertyzę , oki niech tak będzie ale przed wyjściem z salonu GSM, miły pan po sprawdzeniu mojego mini stwierdził , że nic nie było ruszane, wszystko jest na swoim miejscu żadne firmware nie zostało naruszone, widocznie panowie z autoryzowanego serwisu pracującego dla Orange wiedzą lepiej , oki skoro takie kwiatki to udałem się bezpośrednio do producenta, który doradził mi ekspertyzę w autoryzowanym serwisie, który jak się okazało na mapie jest oddalony od mojej miejscowości o dobre 400 km, a telefonu nie można wysłać trzeba go dostarczyć osobiście. Więc ja się pytam po co jest gwarancja, telefon został nienaprawiony. mimo tego, że od dostania telefonu nie była nawet zmieniana tapeta a co dopiero firmware, czyli teraz jestem zdany na własny portfel mimo iż myślałem, że posiadam gwarancje.