Czy warto przejść z Mi Banda 3 – zostań ekspertem Huawei z GT Watch
Jak niektórzy z Was zapewne wiedzą, od przeszło roku posiadam opaskę Mi Band 3. Powodów mojej decyzji zakupowej tłumaczyć raczej nie muszę, bo wiadomo, że chodzi o stosunek ceny do możliwości. Jej funkcje są mi wystarczające i jeśli mam być całkowicie szczery, to nie wykorzystuję nawet 100% jej pełnych możliwości. Traktuję ją głównie jako zegarek z krokomierzem, co w okresie wzmożonego nasłonecznienia momentami jest ogromną katorgą – wyświetlacz ma bardzo małą jasność, co przekłada się na całkowitą nieczytelność. Krokomierz jak krokomierz, nie traktuję go jako wyroczni, a bardziej coś w stylu „wskazówki”. Pulsometru w ogóle nie używam, wolę „ręczny” pomiar, jeśli już muszę poznać tętno. Najbardziej zależało mi na powiadomieniach i ich treści (Mi Band 2 wyświetlał wyłącznie ikonkę), aby nie musieć niepotrzebnie dobywać smartphonu. Nie żebym miał jakąś manię ich sprawdzania, ale czasem czeka się na SMS w stylu tak / nie, a wtedy taka opaska sprawdza się idealnie. Zdarza mi się również zerkać na pogodę, choć naprawdę bardzo rzadko – nie wyrobiłem sobie takiego nawyku, sprawdzam ją „po staremu”.
A jak to wygląda w przypadku Huawei GT Watch? Można to podsumować bardzo krótko, a mianowicie „tak samo, ale lepiej”. Tak więc ekran jest idealnie czytelny o każdej porze dnia i nocy, w czym niewątpliwie pomaga automatyczne dostosowywanie jasności. Z pulsometru dalej nie korzystam, ale jego ciągły pomiar sprawia, że od czasu do czasu sobie na niego popatrzę – tylko tyle i aż tyle, równie dobrze mogłoby go nie być. Powiadomienia? Większy wyświetlacz = więcej treści, a przy tym zapamiętywana jest ich większa ilość, gdyby ktoś chciał je sobie później przeglądnąć. Co ciekawe, pogodynka to jedyny aspekt, w którym to Mi Band 3 wygrywa i to tylko dlatego, że pokazuje ją na 3 dni, a nie tylko „dzisiejszą”.
W obu urządzeniach skorzystamy z podstawowych opcji bez pomocy aplikacji, tj. uruchomienie stopera, minutnika, rejestracji aktywności fizycznej, tryb cichy czy wyszukiwanie sparowanego smartphonu. Zegarek posiada jednak większą paletę ćwiczeń do wyboru, podczas gdy opaska oferuje aż dwa – bieżnia oraz „ćwiczenia”.
Pozostaje kwestia „celności pomiarów”. Nie będę ukrywać, że do lepszego rozeznania się w temacie przydałby mi się jeszcze jeden tego typu sprzęt, by mieć punkt odniesienia. Takowego niestety nie posiadam, więc nie wiem, „kto” jest bliższej prawdy. Niemniej, jak na dłoni widać, że GT Watch zlicza więcej kroków i różnica niejednokrotnie wyniosła ponad 2 tysiące. Oczywiście oba nosiłem jednocześnie, choć, co raczej oczywiste, nie na jednej ręce – lecz czy to ma w ogóle wpływ na wyniki? Wątpię.
Co jednak ciekawe, coś niedobrego dzieje się z aplikacją od Huawei i pokazuje, np. 31090 kroków, a jak z ciekawości (czy raczej ze zdziwienia, gdyż byłem pewny, iż tyle nie zrobiłem + ogromna różnica względem Mi Band’a) zliczyłem wszystkie słupki to wyszło 13654 – może ja czegoś nie rozumiem, kto wie. Do tego z uporem maniaka zegarek każe mi się ruszyć, chociaż od XXX minut jestem na rowerze – bezsens.
Znacie już podstawowe różnice, teraz czas na opinię
Jeśli czytaliście moje pierwsze przemyślenia na temat Huawei GT Watch, to zapewne wiecie, że do tej pory nie byłem przekonany do smartwatch’y i szczerze wątpiłem, że w trakcie testów cokolwiek się zmieni w tej materii. Ostatecznie okazało się, że miałem rację – wciąż nie uważam, by zakup smartwatcha miał sens, a przynajmniej nie tego konkretnego, gdyż moim zdaniem nie zasługuje na takowe miano. Sprzęt ten jest bardziej opaską fitness niż inteligentnym zegarkiem (pomijając jego formę / kształt), ale o tym będzie nieco więcej w podsumowaniu – o ile nie zapomnę wspomnieć.
Mniejsza jednak o to, skupmy się na sednie, czyli bezpośrednim porównania obu urządzeń – czy warto przechodzić z jednego na drugie, ewentualnie dołożyć, jeśli to nasz pierwszy zakup? Generalnie uważam, że nie warto – nie w tej cenie. Nie zrozumcie mnie źle, to nie tak, że jest on bezwzględnie zły czy coś w ten deseń. Jest po prostu zbyt drogi jak na swoje możliwości i ja osobiście postrzegam go jako rozbudowanego Mi Band’a. Bardzo daleko mu do uniwersalnych smartwatch’y pokoju Galaxy Gear / Watch, że już o tych opartych o Android Wear nie wspomnę. W związku z powyższym, jeśli potrzebujemy obszerniejszych statystyk to dopłacamy – w przeciwnym przypadku produkt Xiaomi jest bardziej niż wystarczający. Przeciętnemu zjadaczowi chleba Mi Band zapewni wszystkie niezbędne funkcje i nie jestem przekonany co do tego, czy warto jest przepłacać dla czytelniejszego ekranu i ciągłego monitorowania pulsu – ktoś tego naprawdę potrzebuje na co dzień? Pomijam oczywiście nietypowe przypadki, tj. stany chorobowe, ale wtedy lepiej jest postawić na specjalistyczny sprzęt, a nie taką „zabawkę”.