Sprawdźmy co przygotowało dla nas Xiaomi, czyli przegląd najważniejszych nowości MIUI 12
Dwa dni przed końcem kwietnia Xiaomi oficjalnie zaprezentowało kolejną odsłonę swojej modyfikacji Androida, tj. MIUI 12. Tym razem szczególny nacisk położono na dwa kluczowe dla użytkowników aspekty, które i Google wzięło na tapet w trakcie rozwoju Androida 11, czyli prywatność i bezpieczeństwo danych. Oczywiście nie są to jedyne nowości, gdyż nieco czasu poświęcono również wizualnemu odświeżeniu.
Nietrudno znaleźć nawet głosy, iż jest to najładniejsze wydanie MIUI od lat i moim zdaniem jest w tym sporo racji. Interfejs ujednolicono i gdzieniegdzie niebezpiecznie mocno zbliżono go do iOS (choćby w zakresie Centrum Kontroli). Tak więc 29 kwietnia mieliśmy chińską premierę i pierwszą wczesną wersję, 19 maja globalną zapowiedź testów, a 25 maja użytkownicy z Europy (posiadacze globalnego Mi 9T, Mi 9T Pro oraz Mi 9) mogli pobrać najnowszą odsłonę.
Tyle informacji powinno wystarczyć na wstęp, pochylmy się teraz nad konkretami – zaczynając od zapisu premiery.
Większa prywatność czy tylko ułuda?
W tym zakresie znajdziemy sporo usprawnień rozsianych po różnych częściach systemu – funkcje te nazwano Barbed Wire, Flare oraz Mask System.
Pierwsza odpowiada np. za możliwość usunięcia metadanych i tagów geolokalizacjach ze zdjęć w trakcie ich udostępniania. Rozszerza również opcję „tylko podczas korzystania z aplikacji” na kolejne kategorie – Android 10 daje taką opcję wyłącznie dla lokalizacji.
Z kolei druga informuje o użyciu modułu GPS, mikrofonu lub aparatu stosownym komunikatem wyświetlanym w lewym górnym rogu ekranu (odpowiednio niebieska, czerwona lub żółta plakietka). Kliknięcie w nią przenosi do „winnej” aplikacji. Ponadto, w ustawieniach systemowych dodano zakładkę do zarządzania tym wszystkim, gdzie odnajdziemy także statystyki użycia poszczególnych uprawnień.
No i przechodzimy do ostatniej, która zwraca puste rekordy gdy niepowołana aplikacja próbuje uzyskać dostęp identyfikatora telefonu.
Animacje i inne efekty wizualne
Pierwsze co rzuca się w oczy to nowe animacje poszczególnych elementów systemu – czy to przechodzenie pomiędzy aplikacjami, czy też ich uruchamianie. W MIUI 11 pierwotnie wyglądało to tak, że program pojawiał się i znikał na środku ekranu, a teraz wyskakuje „z” i chowa się „do” ikony. Brzmi i wygląda znajomo, nie? Usunięcie aplikacji wywołuje „wybuch”, a ten z kolei wpływa na otoczenie dookoła – chyba, że mówimy o zewnętrznym oprogramowaniu. Drobnostka, której po jakimś czasie nawet nie będziemy zauważać, jednak i o taki szczegół zadbano. Za płynność i efektowność całości odpowiada świeżutki Mi Render Engine, natomiast efekty 3D oraz wspomniane animacje ikon tworzy opracowany w tym celu Mi Physics Engine.
Ponownie uaktualniono wykorzystywaną czcionkę, by była czytelniejsza i lepiej współgrała z nowymi założeniami projektowania UI.
Skoro już o nich mowa, to sporo zmian znajdziemy w samych ustawieniach. Jak twierdzi Xiaomi, wizualizacja jest najlepszym sposobem na przyswojenie dużej ilości informacji, dlatego też sporo, do tej pory „suchych”, danych zyskało ładne wykresy i animacje. Znajdziemy je m. in. w zarządzaniu baterią / pamięcią, informacjach o telefonie czy pogodynce. Do tego nagłówki zachowują się podobnie jak w OneUI od Samsunga, tj. umieszczone są na lewej krawędzi, a w miarę przewijania przesuwają się do środka. Zmieniono przy tym wygląd wskaźnika baterii, z pastylki przywodzącej na myśl Mi Band’a na coś bliższego klasycznemu wyobrażeniu na ten temat.
No i na koniec pewna drobnostka, tj. nowy format zegara na ekranie blokady – posiadacze Mi MIX Alpha na pewno go znają.
Centrum Kontroli
Jak już wspomniałem na początku, Xiaomi pokusiło się o skopiowanie jednego z bardziej rozpoznawalnych mechanizmów iOS. Tyle dobrego, że nie zrobili tego 1:1 i zachowali funkcjonalność poprzedniego rozwiązania. Konserwatystów ucieszy przełącznik przywracający wcześniejszą implementację, tj. powiadomienia i szybkie skróty umieszczone na jednym ekranie.
Co ciekawe, MIUI już kilka lat temu posiadało podobne rozwiązanie, aczkolwiek na pewnym etapie rozwoju (w wersji 8 dano wybór, w 9 znikło to całkowicie) wycofano się z tego. Jasne, wtedy wyglądało to całkowicie inaczej, aczkolwiek idea za tym stojąca była taka sama – oddzielenie powiadomień od przełączników.
Wtedy gestem od góry (w dowolnym miejscu ekranu) wyciągaliśmy ekran z notyfikacjami, a przesunięciem w lewo przełączaliśmy na skróty. Teraz jest identycznie jak w iOS, czyli z prawej strony wysuwamy przełączniki, z lewej powiadomienia. Nie zapomniano przy tym o drobnych animacjach – tak ikonek, jak i całego centrum (zamykanie i otwieranie).
O czym by tu jeszcze, hmm? Ano tak, grupowanie notyfikacji w końcu ma funkcjonować jak należy (niby już teraz działa, ale jakoś tak nie do końca) – na co bardzo liczę.
Gesty nawigacyjne znane z Androida 10
Jak zapewne wiecie, zaraz po Apple i chwilę przed Google, wielu producentów stworzyło własne wizje na pełnoekranowe gesty. Jedni robili to lepiej (Huawei i Xiaomi), a inni gorzej (Samsung), lecz z czasem i twórcy zielonego robocika postanowili dołożyć swoje trzy grosze, choć nie mam tutaj na myśli protezy z Androida 9. No ale dobra, co z tymi gestami w MIUI?
Zadebiutowały one wraz z 10 odsłoną i nawet po premierze rozwiązania od Google nie wycofano się z tej implementacji. Dopiero teraz poczyniono pewne kroki w tym kierunku (wymuszony proces standaryzacji) i na urządzeniach wyposażonych w MIUI 12 i Androida 10 ujrzymy mechanizm znany z AOSP. Generalna zasada działania nie ulega większej zmianie, jedynie między aplikacjami przełączamy się poprzez przeciągnięcie w lewo lub prawo po dolnej krawędzi (wcześniej dłuższym przytrzymaniem gestu cofania). Na szczęście Xiaomi dało użytkownikom wybór co do widoczności „paska” symbolizującego uruchomioną nawigację pełnoekranową, o czym Google wciąż nie pomyślało.
Dark Mode 2.0
Nazwa brzmi dumnie, ale jest to nic innego jak wymuszanie trybu ciemnego dla wszystkich aplikacji, nie tylko tych natywnie go obsługujących (czyli testowa funkcja Androida 10). Efekty tego bywają różne, lecz generalnie wynik końcowy jest dobry lub chociażby zadowalający. W razie jakichkolwiek problemów pozostaje opcja wyłączenia go dla konkretnych programów – więc nie jest to do końca „czyste” rozwiązanie wprost z AOSP.
Pływające okna
Jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie nowość, mająca swoje korzenie już w MIUI 11, gdzie niestety została mocno ograniczona. Obecnie stanowi ona składową dwóch funkcji (oraz jednego programu – kalkulatora): Szybkich Odpowiedzi, które działają z wybranymi aplikacjami (żadnej nie posiadam) oraz Game Turbo (systemowa przeglądarka, SMS, notatki, eksplorator plików, WhatsApp oraz Facebook, a z posiadanych przeze mnie wyłącznie Google Chrome). Przyznam szczerze, że osobiście korzystam tylko z Chrome i SMS, zwłaszcza z możliwości napisania wiadomości bez minimalizowania rozgrywki.
W MIUI 12 zostanie to poszerzone o inne oprogramowanie (prawdopodobnie większość, szczególnie te popularniejsze), przy czym uruchomimy je z wprost z okna ostatnich aplikacji. Pojawił się tam przycisk zastępujący podział ekranu – stosowny skrót dodano również do menu pojawiającego się po dłuższym przytrzymaniu karty programu oraz do Centrum Kontroli. Co ważne odnotowania, tak uruchomione okienko dostosujemy pod względem wielkości, a w razie potrzeby zamkniemy / zmaksymalizujemy prostym gestem.
Animowane tapety – Super Wallpapers
Idei tego typu rozwiązań raczej nie muszę nikomu przedstawiać, gdyż nie ma tutaj niczego mistycznego. Ot mają ożywić nudny ekran domowy / blokady dodając do niego nieco ruchu. Xiaomi jednak pokazało, że można to zrobić lepiej i korzystając ze zdjęć dostarczanych przez NASA przygotowało modele 3D Marsa oraz Ziemi. Po wybraniu jednej z planet przechodzimy, przy bardzo płynnej i przyjemnej animacji, przez kolejne etapy przybliżenia jej powierzchni. Na „ekranie zawsze włączonym” (AOD) widzimy całość z daleka, ekran blokady to wycinek podobny do tapet znanych z iOS (meh), a po odblokowaniu ujrzymy mały fragment powierzchni.
Całość robi naprawdę ogromne wrażenie, o ile w ogóle interesują nas tego typu detale. Niestety, ich dostępność ograniczono wyłącznie do kilku modeli, bo niby reszta jest zbyt słaba na to cudo – Mi 10, Mi 10 Pro, POCO F2 Pro, Mi 10 Lite, Mi 9, Mi 9T Pro, Redmi K20 Pro, Mi 8, Mi 8 Pro, Mi MIX 3. Na szczęście nic nie stoi na przeszkodzie by z APKMirror pobrać spreparowany plik, który na moim Mi 9T działa idealnie.
Systemowe oprogramowanie
Co prawda nie ma tego zbyt wiele, gdyż znaczna część z preinstalowanych rzeczy pozostała bez większych nowości, no ale …
Galeria otrzymała funkcję Wspomnienia, tworzącą kolarze i krótkie wideo z materiałów tam dostępnych. W pierwszym przypadku możemy dodatkowo wybrać domyślną orientację, dodać tekst czy edytować każde zdjęcie indywidualnie. Jeśli chodzi o drugi, to mamy dostęp do kilku preinstalowanych szablonów oraz teł – gdyby były one niewystarczające, wprost z galerii pobierzemy więcej.
Drobne usprawnienie trafiło do menadżera plików (z jakiegoś powodu tylko do tego z chińskiego MIUI), a mianowicie pływający przycisk skrywający opcje sposób sortowania – wykorzystując nazwę, rozmiar, datę utworzenia czy typ pliku. Nie zabrakło przy tym przełącznika widoku pomiędzy listą a siatką.
Udoskonalono wszystkie mechanizmy ukierunkowane na zdrowie użytkownika. Wbudowany krokomierz rozszerzono o automatycznie wykrywanie biegu, jazdy na rowerze oraz wchodzenia po schodach. Zaimplementowano pomiar snu na podstawie ruchów ciała (?) i wydawanych w nocy odgłosów. W jakiś niezrozumiały dla mnie sposób (chyba, że przyjmiemy ciągłe trzymanie w kieszeni spodni) zlicza również ilość „powstań” w jednostce czasu i zakomunikuje nam, jeśli będzie ich zbyt mało (podobnie działa Mi Band, z tym, że jego mamy ciągle na ręce). To będzie nas mało interesować, lecz w chińskiej wersji rozbudowano „cyfrową równowagę”, dodając nowe wykresy dla dziennego oraz tygodniowego użycia smartphonu, a także implementując Tryb Skupienia. Globalna odsłona nie jest oczywiście tego pozbawiona, jednak korzysta z rozwiązania rozwijanego przez Google.
Co nieco zmieniono i w aplikacji aparatu, choć nie ma tutaj jakiegoś drastycznego liftingu, ot ewolucja w dobrym kierunku. Sporo elementów dostosujemy pod siebie (choćby układ przełączników czy sposób ich wyświetlania), a ikony na górnej krawędzi zyskały wypełnienie i pogrubienie. Należy nadmienić, że w globalnej wersji, póki co, tego nie ma – chińska odsłona jest trochę do przodu z wydaniami.
Lekki lifting otrzymały również wiadomości (niestety utraciły usuwanie / oznaczenie jako przeczytane poprzez gest w lewo / prawo), dialer i kontakty (ikony zamiast nazw), zegar (mapę świata zastąpiła godzina w różnych miastach), kalkulator, notatki i cała reszta.
Chińczycy otrzymali AI Calling
Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi, to chcąc wykorzystać pełny potencjał MIUI trzeba się urodzić i mieszkać w Chinach. Sporo potencjalnie interesujących usług i możliwości tegoż producenta nie uruchomimy poza tym krajem, nie inaczej jest w przypadku najnowszej „zabawki”. Stanowi ona bezpośrednią konkurencję dla Automatic Call Screen obsługiwany przez Asystenta Google, który zadebiutował z Pixel’em 3 w 2018 roku.
Odpowiada za transkrypcję konwersacji i automatyczne odpowiadanie na niektóre pytania. Opcjonalnie mamy listę predefiniowanych reakcji wraz z możliwością samodzielnego ich napisania, po czym SI odczyta je naszemu rozmówcy.
Nowości, z których niektórzy korzystają od dawna
Tego jednego nie rozumiem, ale w przypadku Xiaomi to dość normalna praktyka. Niektóre z rzeczy debiutujących niby z MIUI 12 od dawna widnieją w systemie, lecz nie na wszystkich urządzeniach – bo trzeba lepiej pozycjonować nowe modele, nie? Tak więc wraz z kolejnym wydaniem systemu do każdego powinno trafić:
- Udostępnianie ekranu poprzez Miracast – funkcja Cast;
- Nieco usprawnione Mi Share, czyli odpowiednik AirDrop;
- Ultraoszczędzanie baterii (wcześniej dostępne wyłącznie na chińskim wydaniu);
- Szuflada na aplikacje.