Threshold 2 w wersji RTM puka do naszych drzwi – Windows 10 (10576) oraz jego mobilna odsłona (10581)
Wspomniana w tytule aktualizacja (zwana Threshold 2) wielkimi krokami zbliża się na nasze urządzenia – co do tego nie ma już żadnych wątpliwości. W przypadku desktopów mówimy tutaj o terminie wypadającym 10 listopada, lecz niestety w kontekście smartphonów sprawa jest już nieco bardziej złożona. Niemniej, prędzej czy później wszyscy ją zobaczymy, toteż nie ma co się zbytnio nad tym pastwić – skupmy się więc na postępie prac nad nią.
Desktopowy Windows 10
Tak jak w ostatnich kompilacjach, tak i tutaj głównie skupiono się na eliminowaniu w międzyczasie wykrytych błędów, ale i o optymalizacji działania nie zapomniano. Spadków wydajności jak na razie nie zaobserwowałem żadnych, a nie mogę napisać, bym jakoś szczególnie oszczędzał swojego laptopa – wystarczy sam fakt, że katuje go przeglądarka Microsoft Edge. Skoro już o niej mowa, to warto tutaj przytoczyć kilka faktów. Jej numeracja skoczyła z 23 na 25, a i przy okazji wreszcie (jak niegdyś zapowiadano) wyodrębniono wersję silnika EdgeHTML od całego programu – w jego przypadku mówimy o cyfrze 13. Znacznie usprawniono opcję strumieniowania materiałów na zewnętrzne urządzenia wspierające DLNA oraz Miracast - na pewno będą zadowolone osoby aktywnie korzystające z tychże rozwiązań (do poczytania na blogu ). W kontekście tej przeglądarki wspomnieć trzeba o Cortanie, która również otrzymała małe usprawnienie. Osoby ją używające na pewno kojarzą opcję „Ask Cortana”, która zleca asystentowi znalezienie informacji na temat zaznaczonego słowa czy zwrotu. Do tej pory jednak nie działało to w przypadku przeglądania plików PDF, co wraz z obecną kompilacją uległo zmianie. Ponadto standardowo ulepszono wsparcie dla ECMAScript 6 czy innych funkcji JavaScriptu.
W ustawieniach Windowsa również dodano kilka rzeczy, acz w mojej opinii mało znaczących. Przede wszystkim w panelu domyślnych aplikacji dodano dopisek „Recommended for Windows 10” dla wszystkich systemowych programów. Z drugiej strony w zakładce odpowiedzialnej za aktualizacje dodano odnośnik „Learn more”, który przenosi nas na stronę wyników wyszukiwarki Bing pod hasłem „check for updates in windows 10”.
Oczywiście by nie było zbyt wesoło pojawiło się i kilka błędów. Większość z nich opisana została na wyżej linkowanym blogu Windows, jednak znalazły się i dwa takie, które nie są tam opisane. Pierwszy z nich dotyczy Microsoft Edge, który nie podświetla klawiszy zamknij, minimalizuj oraz maksymalizuj – są one czarne i nie widać ich dopóki na nie skierujemy kursora. Co ciekawe, gdy jego okno jest widoczne acz nieaktywne, to wtedy są one białe – ciężko jednak stwierdzić, czy to błąd czy zamysł twórcy. Drugi dotyczy aplikacji Wiadomości, która w moim przypadku już od 2 czy 3 kompilacji w ogóle nie działa. Nie wykrywa moich kontaktów Skype, ani nie pobiera poprzednich wiadomości. Próbowałem sposobów podawanych w sieci, aczkolwiek nic mi nie pomogło – zapewne czeka mnie przywracanie ustawień fabrycznych, co zapewne zrobię już po ostatecznie wydanym uaktualnieniu.
Windows 10 Mobile
W jego przypadku również nie ustrzeżono się błędów, od czego pragnąłbym zacząć – zwłaszcza, że jeden z nich jest dość poważny. Opisano go dość dokładnie na blogu Windows, więc wspomnę tylko o tym, iż dotyczy on kart SD i praktycznie uniemożliwia ich wykorzystanie. Przy okazji zdecydowano się usunąć aplikację Insider Hub, która była dość pomocnym narzędziem – podobny ruch wykonano również w przypadku ostatniej kompilacji Windows 10 zaraz przed wydaniem RTM.
Większość poprawek / błędów opisano na wspomnianym wcześniej blogu, skupię się zatem na tym, czego tam nie ma – nie jest tego zbyt wiele. Z ustawień zniknęła znana z desktopowej wersji opcja opóźnienia pobrania i zainstalowania aktualizacji, o czym pisałem w poprzednim wpisie – miejmy nadzieję, że to wyłącznie błąd i możliwość ta powróci w którymś z przyszłych wydań. Aplikacja wiadomości wciąż potrafi sprawiać problemy, gdyż nie dość, że potrafi się wyłączyć (bardzo rzadko, ale jednak), to jeszcze niekiedy wraz z nią pojawia się klawiatura ekranowa, która wszystko przysłania – trzeba ją po prostu schować klawiszem cofania. Ponadto niekiedy gdy korzystamy z interaktywnych powiadomień to pojawiająca się klawiatura jest cała czarna, jakby była w trybie wysokiego kontrastu – niby w niczym to nie przeszkadza, lecz warto to odnotować.
Tyle problemów sprawia mi aktualne wydanie (prócz tych oficjalnie wypisanych), więc jest tego relatywnie sporo. Najlepszym remedium na ten najbardziej irytujący mankament jest po prostu nieprzywracanie smartphonu do ustawień fabrycznych, przez co zminimalizujemy jego skutki. Mimo tych wszystkich niedogodności z całą pewnością polecam instalację tej kompilacji, gdyż jest ona ogromnym skokiem na przód jeśli chodzi o wydajność i stabilność. Aplikacje uruchamiają się błyskawicznie, system reaguje bez opóźnień, a i zapomniałem już czym jest „wznawianie” - tak charakterystyczne dla tego systemu. Oczywiście nie twierdzę, że jest idealnie, aczkolwiek niewiele do tego brakuje. Dodatkowo niby poprawiono apetyt mobilnego Windowsa na naszą baterię, jednak osobiście tego nie odczuwam – jest równie dobrze jak na poprzedniej odsłonie.
Podsumowanie
Nad Windows 10 nie ma co się w zasadzie rozwodzić. System ten jest dojrzały i dodawane są w nim jedynie kolejne mniej lub bardziej potrzebne opcje – całość jednak nigdy nie sprawiała jakiegoś większego problemu. Jeśli zaś chodzi o Windows 10 Mobile, to tutaj sprawa wyglądała zupełnie odwrotnie. Rodził się on w wielkich bólach, o czym od samego początku przekonywali się użytkownicy korzystający z programu Windows Insider. Spadki wydajności, problemy z aplikacjami, przycinki i tym podobne rzeczy były na porządku dziennym, przez co naprawdę wiele osób zaczęło wątpić w ten systemem. Na szczęście Microsoft zakasał rękawy i wreszcie wziął się do roboty, dzięki czemu aktualna kompilacja niewiele już traci do Windows Phone 8.1 – pod pewnymi względami go nawet bije na głowę.
Jeśli firma tego nie spapra na sam początek, to nie widzę powodu, dla którego ludzie mieliby się nagle odwrócić od ich platformy. Na jakiś większy szał nie ma co liczyć, jednak obecni użytkownicy na pewno poczują się docenieni – w końcu nawet najstarsze Lumie otrzymają do niego uaktualnienie (choć i bez ofiar się obejdzie, gdyż nie wszyscy producenci są tak wspaniałomyślni).