Windows 10 w testowym wydaniu o numerze 18312 to kolejne szlify i poprawki – ponownie stabilnie i bez szału
Microsoft z przytupem pożegnał 2018 rok udostępniając Insiderom bogate w zmiany wydanie – 18305. Między innymi zaprezentowano nam wtedy mechanizm Windows Sandbox, na temat którego pierwsze wzmianki pojawiły się jakoś w połowie zeszłego roku. Niestety, kolejne kompilacje przynosiły już tylko mniejsze lub większe usprawnienia i nie inaczej jest przy okazji tej najnowszej, oznaczonej numerem 18312.
No ale z drugiej strony, czy to źle? O ile ja problemów nie mam (kompletnie żadnych, nawet korzystając z dualboot), o tyle nietrudno natknąć się na narzekania poszkodowanych użytkowników. Tak więc nic dziwnego, że firma skupia się na eliminowaniu na bieżąco wykrywanych błędów i jedynie pomniejsze zmiany wprowadza. W końcu premiera coraz bliżej, gdyż prawdopodobnie uaktualnienie 19H1 ujrzymy na przełomie pierwszego i drugiego kwartału bieżącego roku.
Tak więc czym tym razem nas uraczono?
Działanie systemu Windows oraz podsystemu Linuksa
Jeśli chodzi o pierwszy element, to zmieniło się niewiele. Ot stworzono niejaki „zarezerwowany magazyn” (więcej tutaj), który pomagać ma na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim mowa jest o aktualizacjach systemu i aplikacji, niejednokrotnie zgłaszające brak wystarczającej ilości wolnej przestrzeni – szczególnie w przypadku tańszych urządzeń. Wspomniany magazyn wykorzystywany będzie również dla pamięci podręcznej oraz plików tymczasowych. Nie musimy się więc martwić o każdorazowe uporządkowanie zbędnych plików przed wykonaniem uaktualnienia, gdyż system zawczasu POWINIEN być gotowy.
Warto przy tym przytoczyć kilka faktów:
- Tyczy się to wyłącznie czystych instalacji lub komputerów z preinstalowaną wersją 19H1;
- Insiderzy mogą wymusić powstanie wspominanego magazynu poprzez przejście procedury wyjaśnionej tutaj (sprawdziłem osobiście i działa);
- Microsoft zaznacza, że punktem wyjścia jest 7GB, lecz wielkość ta zmienia się zależnie od okoliczności (choćby u mnie wynosi 8,05GB).
Jeśli zaś chodzi o podsystem Linuksa, to skupiono się na nowych opcjach linii komend – dodając funkcjonalności w oparciu o informacje zwrotne, przy okazji poprawiając kontrolę nad WSL:
- Wreszcie można zarządzać dystrybucjami obecnymi w narzędziu wslconfig;
- Umożliwiono importowanie dystrybucji do dysków innych niż systemowy;
- Nie zapomniano również o eksportowaniu dystrybucji do pliku tar – miejsce jego zapisu jest zgodne z domyślnym folderem pobierania.
Drobnostki
Delikatnie pochylono się nad „problemem” nazbyt skomplikowanego mechanizmu przywracania systemu do stanu używalności. W związku z tym uaktualniono interfejs okna pokazującego się po wywołaniu resetowania ustawień system – przejście przez tą procedurę wymaga teraz mniej kliknięć.
Dodano nową pozycję do Zasad Grupy (Szablony administracyjne > System > Logowanie) – „Pokaż wyraźne tło logowania”. Pozwolę sobie skopiować jej opis - "To ustawienie zasad wyłącza efekt akrylowego rozmycia na obrazie tła logowania. Jeśli włączysz tę zasadę, obraz tła logowania nie będzie rozmyty. Jeśli wyłączysz tę zasadę albo jej nie skonfigurujesz, do obrazu tła logowania zostanie zastosowany efekt akrylowego rozmycia."
Znacząco zwiększono (cokolwiek miałoby to znaczyć) limit na każdy z procesów FLS (Fiber Local Storage) wykorzystywanych do alokacji zasobów. Zmiana ta skierowana jest głównie do muzyków (tak twierdzi Microsoft na swoim blogu), aczkolwiek usprawni również aplikacje dynamicznie ładujące ogromne ilości unikalnych plików DLL.