Recenzja książki Diablo - Wojna Grzechu: Prawo Krwi
8 lat - tyle czasu musieli czekać polscy fani Diablo na to, aby do księgarń trafiła pierwsza część trylogii Richarda A. Knaak "Wojna Grzechu" zatytułowana "Prawo Krwi". Jako zagorzałego fana serii i znawcę fabuły tytuł był pierwszą rzeczą, która mnie zainteresowała, bowiem nie jest to tłumaczenie oryginalnego brzmiącego "Birthright". Po chwili zmieszania zacząłem się zastanawiać, czy nie popuszczono zbytnio wodzy fantazji i czy wewnątrz książki nie zjadę więcej tego typu przeinaczeń. Powieść tą znałem już wcześniej, dlatego gdyby często jej tłumaczenie odbiegało od pierwowzoru zbyt mocno byłbym zawiedziony. Czy książka spełniła moje oczekiwania, czy warto ją przeczytać? Tego dowiecie się w mojej recenzji.
Na samym początku wspomnę iż jest to druga książka o Diablo, która pojawiła się nakładem wydawnictwa Insignis.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy jest okładka, która zrywa z "modą" na wytłoczone obrazki i lśniące elementy znane z poprzednich wydań - w zamian otrzymujemy prostotę i wierność oryginałowi. Oprócz tego, że grzbiet i tył książki są istnymi zbieraczami odcisków palców w zasadzie nie mam się do czego przyczepić. Od śladów palców odciąga uwagę oryginalna, klimatyczna ilustracja na przodzie - apetyt został zwiększony, czas go zaspokoić.
Sam tytuł "Wojna Grzechu" nie pozostawia czytelnikowi żadnych wątpliwości i każdy, kto w choć minimalnym stopniu interesuje się fabułą Diablo zorientuje się, że mamy tu do czynienia z prologiem do całej historii. Dodatkowo uświadamia nas o tym tył okładki (gdzie zalecam przeczytać górny akapit, ale dolnego - który jest spoilerem fabuły - już nie.) mówiący, że akcja dzieje się 3 tysiące lat przed wydarzeniami w Tristram.
Skoro przy samej fabule jesteśmy - nie chcę zdradzać zbyt wiele. Zapoznajemy się z losami zwykłego farmera, jego brata i przyjaciół. Główny bohater, czyli ów farmer, nazywa się Uldyzjan ul‑Diomed, co przyprawiło mnie o zgrzytanie zębów, gdyż znów z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu postanowiono nie zastosować się do oryginału (Uldyssian). Ja rozumiem "spolszczanie" imion np. zamiast Malthael - Maltael, ale zdecydowanie tego zabiegu nie lubię - a w tym przypadku wydaje mi się, że przesadzono. Przyjąłem jednak ten fakt do wiadomości i musiałem się do niego przyzwyczaić. Na szczęście podobnych przeinaczeń nie było więcej i moje obawy o zasadność niektórych tłumaczeń rozwiały się. Ale - wybaczcie mi dygresję - wróćmy do sedna. Otóż książka to typowy schemat "od zera do..." (wielokropek celowy). W zasadzie powiem w taki sposób. Im lepiej znasz fabułę Diablo, im więcej czytałeś książek i słuchałeś dialogów w trybie fabularnym każdej z części gry - tym bardziej oczywista dla ciebie będzie ta książka. Autor sprytnie próbuje odciągać uwagę czytelnika, ukrywać pewne rzeczy za zasłoną, ale z drugiej strony zaczepnie prowokuje, by czytelnik się domyślał, choć nie był pewien, czy ma rację. Uznam ten zabieg za udany, aczkolwiek ja wątpliwości nie miałem ani przez chwilę.
Sama książka przeznaczona jest dla wszystkich, których fabuła Diablo interesuje, a szczególnie dla tych, którzy chcą zbudować porządną bazę wiedzy na temat nefalemów, stworzenia świata, wojny między aniołami i demonami (Wieczny Konflikt), a w szczególności - dziejów tej wojny rozgrywających się w świecie ludzi (tytułowa Wojna Grzechu). Warto zwrócić uwagę iż pada tutaj nazwa "Sanktuarium" dla określenia świata ludzi, a co za tym idzie - nazwa uniwersum (z tą nazwą mieliśmy do czynienia już wcześniej, ale nie była ona wyjątkowo wyeksponowana - tutaj mamy niejakie potwierdzenie).
Podczas poznawania książki bardzo spodobała mi się narracja - która poprowadzona jest bardzo spójnie, a przede wszystkim pozwala czytelnikowi wniknąć w świat, czasem wczuć się w jakąś postać, całości dopełniają fajnie napisane dialogi i barwnie opisane sceny z wydarzeń. Bardzo dobrze podzielone są też rozdziały. W zasadzie nie męczymy się czytając ciągnących się przez kilkadziesiąt stron wątkami, a jednocześnie nie jesteśmy częstowani "okruszkami" zajmującymi kilka stron. Wszystko jest dobrze poukładane, a od czasu do czasu pojawiają się "smaczki" w postaci wtrąceń wydarzeń, które z aktualnym rozdziałem nie mają wiele wspólnego, ale czasem zapowiadają jakieś wydarzenia, czasem pokazują coś pobocznego, a czasem zaskakują - naprawdę profesjonalna robota.
Sama treść i czytanie książki sprawiało mi dużą przyjemność. Jednakże, aby być uczciwym muszę wspomnieć iż początek powieści nie jest wyjątkowo porywający, ale z drugiej strony to trochę oczywiste. Mamy tam do czynienia z charakterystykami postaci, umieszczaniem wydarzeń w miejscu i czasie, stosowaniem opisu i niewiele miejsca zostawało na akcję. Z każdą kolejną stroną jest jednak coraz lepiej i po przekroczeniu "granicy" ok. 100str. książka staje się bardzo wciągająca. Jak wspomniałem, pełno jest niesamowicie barwnych opisów sytuacji, więc kiedy mamy scenę walki czujemy wręcz zapach spalenizny, słyszymy dźwięk łamanych kości i widzimy powykręcane groteskowo ciała ludzi. W międzyczasie mamy różnego rodzaju wędrówki bohaterów, polowania, a także sceny miłosne i jedno jest pewne - ciekawych rzeczy tutaj nie brakuje. (Chociaż mi osobiście brak trochę scen erotycznych, ale patrząc z drugiej strony jak pełno jest "tego" we wszystkim co popadnie - filmach, książkach, serialach - w sumie przy książce o Diablo choć na chwilę można odetchnąć, a przy stosownych okazjach ruszyć głową i wymyślić coś samemu).
Nie można też zapomnieć o występujących w powieści postaciach, które idealnie wypełniają swoje przeznaczenie - są barwne, każda z nich jest wyjątkowa i oryginalna. Co prawda jedni są wyeksponowani bardziej inni mają marginalną rolę - ale wszyscy tworzą uczucie, że bez nich ta książka nie była by tym samym. W tym momencie wspomnę iż czasem autor książki - pan Knaak chyba dosyć często inspirował się starożytnością, dlaczego? Uldyzjan był synem Diomedesa, a jego przyjacielem był Achilios, pojawił się też pewien jegomość o imieniu Romus - dużo czasu bohaterowie spędzili w mieście zwanym Parta - prawda,że to wszystko brzmi znajomo? Czasem byłem poirytowany, że autora nie było "stać" na coś oryginalniejszego, ale cóż - jest jak jest. Wartym odnotowania jest fakt, że do grupy podążającej za głównym bohaterem przywiązujemy się emocjonalnie i to przywiązanie emocjonalne od razu z nas "wypływa", gdy dochodzi do dramatycznych scen.
Lokacje stanowiące tło dla wydarzeń i przeróżne monstra zostały wykreowane w satysfakcjonujący sposób, a opisy - o czym wspomniałem już wcześniej - są esencją samą w sobie. Autor świetnie dawkuje nam napięcie i dzięki temu wszelkie opisy wojowników Morlu wywołają w nas zasadny niepokój, a przedstawienie nieco groteskowego demona imieniem Gulag, no cóż wywoła w nas trochę uczucia pogardy, szyderstwa, choć tak naprawdę wiemy iż w zasadzie nie powinniśmy mieć powodów do śmiechu.
Ogólnie rzecz biorąc książka spełniła moje oczekiwanie, była "poczytna i wciągająca" - oczywiście nie jest to jakieś dzieło sztuki, czy przebłysk nowatorstwa - po prostu mamy tu kawał solidnej treści i nadzieję, że kolejne dwie części również zostaną w końcu wydane po polsku. W zasadzie, będąc uczciwym, wiedziałem, że moje oczekiwania zostaną spełnione (z powodów posiadanej wiedzy, bycia fanem Diablo itd.)
Miejscami zawodzi tłumaczenie, dopatrzyłem się kilku literówek, które umknęły korekcie, ale są to błędy, które można wybaczyć. Mając na uwadze wszystkie poprzednie książki stwierdzam, że jest nieźle, a nawet coraz lepiej. Nawet tytuł, który śmiałem skrytykować we wstępie, okazał się adekwatny, ale do tego potrzebne było głębsze wczytanie się w treść książki.
Podsumowując, "Diablo: Wojna Grzechu: Prawo Krwi", czyli tytuł, po którego usłyszeniu miła i dosyć urodziwa ekspedientka sklepu zrobiła "oczy" jakby pytała "To takie rzeczy istnieją?" jest powieścią, którą powinien przeczytać każdy szanujący się fan Diablo zainteresowany fabułą. Jest tu wszystko, czego wymaga się od książek tego typu - wprowadzenie do historii, charakterystyka postaci i przedstawienie niektórych z nich w świetle nieco innym niż wcześniej. Powieść wyjaśnia nam jak zaczęli istnieć nefalemowie, obnażać spiski i zdrady - oraz prawdę o świecie Sanktuarium. Jeśli uważasz się, za "znawcę" tematu - moim zdaniem jest to książka bardziej obowiązkowa niż np. "Zakon". Mamy tu do czynienia z rozszerzeniem całego kanonu, ze stworzeniem wielu rzeczy od nowa - i każda z nich dla mnie była wyjątkowo ciekawa i ekscytująca.
Ja spędziłem z tą książką czas, który absolutnie nie uważam za stracony, ale Wy musicie zdecydować sami, czy chcecie sięgnąć po tą powieść. Wciąż jest to bowiem "tylko" książka przeznaczona dla wąskiego grona odbiorców i nie wiem, czy ktoś, kto nie jest zainteresowany Uniwersum, byłby nią usatysfakcjonowany. Jeśli jednak lubisz akcję, sceny mrożące krew w żyłach, a nawet odrobinę dramatu - a jesteś fanem diablo - polecam :)
Mam przy okazji ogromną nadzieję, że wydawnictwo Insignis nie zawiedzie i wyda również kolejne dwie części trylogii "Wojna Grzechu"
__________
Anubin,
Redaktor Naczelny serwisu Imperium Diablo,
http://diablo.phx.pl