Agonia PC mocno przesadzona w publikatorach
Tradycyjny PC spełnił już swoje zadanie, ale nie kończy żywota, jak sugeruje wielu dziennikarzy. Nie chodzi tu o zaduszkowe wspominki PC, a bardziej o stwierdzenie w klasycznym stylu „umarł król - niech żyje król”, które jest jednak zbyt archaiczne w nowoczesnym świecie, gdzie nawet papież odchodzi na emeryturę, a nowy korzysta z jego rad. Definitywnie kończy się nam jedynie era domowych ołtarzyków z szarym pudłem, które ma służyć do wszystkiego. Na polu bitwy pozostaje siła otwartej struktury PC, z którą nie mają szans systemy wbudowane, chociaż ich renesans zapewniły na chwilę urządzenia z łączonymi funkcjami: telefonu, komputera, walkmana, książki i aparatu fotograficznego.
Apple próbował ze sporym powodzeniem budować komputery na zasadach systemów wbudowanych, ale to się nie sprawdziło na dłuższą metą. Liczne grono wiernych fanów tej marki doczekało się zmodyfikowanego OS dla maszyn z otwartą strukturą PC i obwarowania tego umowami gwarancyjnymi. Z logo nadgryzionego jabłka wykreowano również trend prestiżowych gadżetów IT, ale robi się w tym spory bałagan, bo takie wyroby producenci w Azji szybko zaoferowali pod własnym szyldem. IMB stworzył otwartą strukturę PC, ale chciał ją pod koniec lat 80 ubiegłego wieku ograniczyć przez nowy typ licencji i system operacyjny OS/2, co skończyło się to dla nich totalnym fiaskiem. Microsoft miał również zakusy na znany z urządzeń wbudowanych monopol. W przypadku z ich przeglądarką konkurencja miała jednak silniejsze kontrargumenty, które obroniły się nie tylko na salach sądowych. Natomiast z programami biurowymi zwyciężyła logika, że lepsze rezultaty od wymuszania daje walka na prawach wolnego rynku.
Microsoft brał pod uwagę te wcześniejsze doświadczenia i zawiązał silną koalicję z producentami dysponującymi sprawdzonymi rozwiązaniami dla obsługi multimedia w Windows XP. W cenę tego przełomowego dla tych technologii systemu operacyjnego wliczone było wiele licencji. Tym osłabiono trochę siłę otwartej struktury PC, bo XP nie był równie atrakcyjny dla innowacyjnych rozwiązań niezależnych producentów. Windows 7 odchudzono z licencji, ale brakowało strategii, by pozyskać potencjalnych partnerów, których kusiły stworzone przez renesans systemów wbudowanych możliwości innowacyjnych rozwiązań dla sprzętu i oprogramowania. Windows 8 miał zachęcić producentów do szeroko zakrojonej kooperacji na bazie wspólnego interfejsu i bazy sprzętowej, bo to ułatwia prace rozwojowe i dotarcie do nowych odbiorców, ale sprawę zniweczyło zaślepienie „urzędników marketingu”. Nieatrakcyjny wygląd rozwiązań systemowych ósemki miał dać pole do popisu dla kreatywności różnych producentów, ale nie zadano sobie trudu, by to właściwie wyjaśnić użytkownikom. By naprawić tą gafę wymyślono kuszenie użytkowników darmowymi aktualizacjami Windows 10 na PC, chociaż ten nowy system operacyjny powstaje z myślą o różnych platform sprzętowych i wymaga jeszcze dużo ciężkiej pracy, by pojawiło się adekwatne oprogramowanie.
Na temat czekających prac można napisać tomy ksiąg, a ogrom wyzwania z powodu skrajnych oczekiwań użytkowników zobrazować może dość prosty przykład. Miliardy użytkowników PC niezwykle rzadko korzystają z dostępnej funkcji budzika. Zupełnie odwrotnie jest z użytkownikami telefonów komórkowych. Uniwersalny system ma więc, w jednym urządzeniu zapewnić nam prosty dostęp do budzika, a w innym ta funkcja nie powinna nas zbytnio absorbować. Budzik jest ekstremalnie prostym przykładem. Podobnych jest dużo więcej, jak np. system rozpoznawania pisma ręcznego. Mało kto ma cierpliwości korzystanie z tego w PC na biurku, by tworzyć dokumenty tekstowe na wiele stron, ale zupełnie inne nastawienie mamy do tego, gdy trzeba wklepać kilka zdań w tablecie. Jednocześnie chcemy, by własne lub przesłane nam notatki ręczne z mobilnych urządzeń można było szybko wstawić do tekstu dokumentu redagowanego w tradycyjnym komputerze. W dzikiej konkurencji systemów operacyjnych uniwersalne rozwiązywanie nawet takich relatywnie niewielkich problemów nie jest łatwe i potrzebna jest wspólna baza.
Takie problemy nie dotyczą na szczęście potrzeb melomanów. PC od dawna dobrze obsługuje różne formaty cyfrowego zapisu muzyki. Jest ich wiele, bo były różne próby ograniczeń, ale skończyły się bez powodzenia. Teraz można większość plików muzycznych swobodnie odtwarzać na różnych platformach sprzętowych. Płytę CD bezpośrednio po zakupie możemy załadować do napędu optycznego w dowolnym komputerze, który w większości przypadków można podłączyć do domowego zestawu audio. Jeżeli zgramy płytę na twardy dysk, to następnym razem nie musimy już szukać jej na półce. Płytę w całości lub tylko wybrane utwory możemy skopiować do telefonu i posłuchać poza domem. Na imprezę do znajomych też nie musimy targać płyt, bo można je mieć skopiowane na pendrive. To stwarza dobrą okazję, by możliwości otwartej struktury PC optymalnie wykorzystać na potrzeby odtwarzania muzyki. Komputer można skonfigurować na domowy serwer muzyki, czyli nowoczesny magnetofon. Ceny PC są obecnie tak niskie, że tworzenie takiego serwera na maszynie używanej do innych celów nie jest praktyczne. Dedykowany PC można również lepiej przystosować do podłączenia z domowym zestawem audio, by uzyskać najlepsze możliwe rezultaty, jak np. jakość odtwarzanego dźwięku.
Taka nowoczesna koncepcja magnetofonu do podłączenie z zestawem audio nie narzuca nam rozmiaru PC, który może być większy lub mniejszy, bo oferta płyt głównych jest niezwykle bogata. Producenci w Azji oferują na bazie systemów wbudowanych podobne urządzenia z rozwiązaniami, które uznali z jakiś powodów za atrakcyjne, ale gdy kupimy taki sprzęt, może nie odpowiadać naszym oczekiwaniom. Otwarta struktura PC pozwala nam na swobodne dopasowanie oprogramowania i podzespołów. Podczas testów najlepszą stabilność dla własnych konfiguracji PC na potrzeby odtwarzania muzyki zapewnił Windows 8.1. Jeszcze większy potencjał ma Windows 10, ale trudno jest przewidzieć, jakie mogą być efekty cyrku z aktualizacjami.
Podsumowanie
Muzyka to tylko jedna z dziedzin dla urządzeń, które można indywidualnie konfigurować z optymalnym wykorzystaniem otwartej struktury PC. Być może dział marketingu Microsoft ujmie tą ewolucję w np. nazwę IC – komputer indywidualny, czym zaserwuje nam jednak to klasyczne „umarł król - niech żyje król”.
PS 14 X 2019
Jan Domański właśnie opublikował tu w serwisie tekst, rozpoczynający się:
Komputerów sprzedaje się coraz więcej, a przynajmniej u wiodących dostawców. Mimo niejednokrotnego ogłaszania "śmierci PC" komputery jakoś nie chcą odpuszczać.