Internet z gniazdka
"Dopiero sieć to komputer" - to hasło nabiera dopiero dzisiaj prawdziwego znaczenia. Pamiętam to jak dziś, jak z 12 lat temu przeciągałem kable przez dom, aby połączyć w sieć lokalną trzy domowe komputery a następnie wpiąć się do Neostrady z fantastyczną jak na te czasy usługą 512kb/s i limitem pobranych danych 5GB. Wszystko było podłączone do zdobytego w dobrej cenie (500zł) D‑Linka DSL‑504. Sam wcześniej już od lat korzystając ze standardowego modemu "wbijałem" się na BBSy, przesiadywałem na ircnecie i pobierając zdjęcie gołej baby modliłem się, aby ktoś nie podniósł słuchawki telefonu przerywając tym samym połączenie PPP.
Owszem, oczami wyobraźni widziałem wtedy, że "może za 10 lat będę miał peceta z nieograniczonym dostępem do internetu z prędkością może nawet i 10Mb i możę będę miał własnego laptopa", ale nigdy nie oczekiwałem, że siedząc na kibelku będę mógł przeglądać streaming video w HD. W wielu domach standardem stało się, że w sieci lokalnej jest kilka komputerów (desktopy, laptopy), dodatkowo kilka urządzeń łączących się przez sieć bezprzewodową (konsole do gier, telewizory, tablety, smarfony, Kindle - powoli także lodówka, zmywarka, skarpetki).
Poza zasięgiem
Domowe routery z wbudowanym punktem dostępowym wifi (AP) mają w standardzie przepustowość 54Mbit, w coraz większej ilości zastosowań pojawiają się urządzenia 802.11n, dla których teoretycznie dostępne są prędkości 600Mbit/s. Jest to jednak bardzo teoretyczne, gdyż:
- wymaga odpowiednich urządzeń (przykładowo laptopy mają odpowiednie karty sieciowe, ale już anteny nie dadzą wymaganych parametrów),
- śmietnik w eterze, nakładanie się kanałów i dziesiątki urządzeń skutecznie ograniczających pasmo,
Zasięg.
Ostatni punkt może spowodować największe problemy: mimo "długich batów" zamontowanych w AP, nawet papierowe ścianki działowe potrafią uniemożliwić podłączenia się do sieci domowej.
Do diagnozowania tego typu problemów może być przydatna np. aplikacja Wifi Analyzer.
Jeszcze ciekawszy jest problem z domami z prawdziwej cegły i dobrze wykonanymi stropami - zasięg między piętrami bywa tragiczny. Rozwiązanie wydaje się proste: zrobić w domu okablowanie strukturalne i umieścić dodatkowe AP w różnych częściach budynku. Co jednak, jak rodzice/żona/właściciel nie zgadza się na dodatkowe przewody a tym bardziej wiercenie? Niedocenionym rozwiązaniem są urządzenia typu "powerline": umożliwiają one transmisję sieciową i dystrybucję prądu. Mówiąc krótko: kable w ścianie mogą mieć zastosowanie dla pierwszej warstwy modelu OSI bez konieczności użycia dodatkowego okablowania.
Działanie
Urządzenie jest wielkości odświeżacza powietrza podłączanego do prądu z tą różnicą, że ma dodatkowe gniazdko na przewód sieciowy. Na rynku kilku producentów ma swoje rozwiązanie (ASMAX, D‑Link, czy Planet chwalący się 500Mbit), ja jednak w kilku miejscach zastosowałem TP‑Linki, z których zawsze byłem zadowolony. Drożym, ale pewnym rozwiązaniem są także produkty Devolo, gdzie w ofercie są np. adaptery z wbudowanymi trzeba portami LAN. Skupmy się jednak na ogólnie dostępnym tp‑link.
Urządzeń może być kilka w jednej sieci (najczęściej do 16), dodatkowo umożliwiają wpinanie także AP
W podanym przypadku TP‑LINK ma rzeczywiście szeroki asortyment : od standardowych kostek dających 100Mbit po urządzenia 500Mbit i WifiN.
Kilka faktów i mitów (subiektywne zdanie)
* są wolne
MIT - nawet przy poniemieckiej instalacji osiągi są świetne nawet przy adapterach 500Mbit.
* są wrażliwe na zakłócenia
Nie stwierdzono. Możliwe, że jak podłączy się jakąś upiorną wiertarkę udarową, albo spawarkę obniży się prędkość transmisji, ale nigdy nie stwierdziłem, aby całkowicie "ucięło" LAN.
* generują zakłócenia
Rozmawiałem z elektrykami, podobno sieją mniej, niż standardowa mikrofalówka, czy czajnik. Nie ma strachu, że zagotowana woda będzie miała zakłócony smak :‑)
* drogie
Drogie w stosunku do czego? Podstawowy zestaw dwóch urządzeń można kupic za 100‑150zł. Moim zdaniem jest to warte swojej ceny.
* ograniczenie odległości
PRAWDA po części - w teorii w specyfikacji jest podane, że maksymalna odległość to 300 metrów - w praktyce praktycznie rzadko się zdarza taka instalacja elektryczna, że dwa skrajne punkty są tak daleko oddalone.
* mają zasięg "do licznika" (muszą być włączone do tej samej fazy)
Prawda - poza licznik nic nie wyjdzie (oczywiście jak nie jest to jakiś "oszukany" licznik). Trzeba więc mieć na uwadze, że np. niektóre domy jednorodzinne mają osobne liczniki na piętra!
* brak bezpieczeństwa w transmisji
Nie zgodzę się: po pierwsze, ograniczeniem jest wyżej wymieniony licznik i zasada jego działa (nie "wypuści" sygnału poza dom). Drugim, ważniejszym mechanizem bezpieczeństwa jest szyfrowanie tranmisji min. AES-128, który nadal jest dość sporą przeszkodzą dla intruza.
Podsumowanie
Z całą stanowczością mogę polecić urządzenia powerline - są mocno niedocenionym rozwiązaniem a pozwalają uniknąć drogich inwestycji, nawet przy rozwiązaniach biznesowych.
p.s. wpis nie jest sponsorowany przez TP‑Link :‑)