NUCnik, pogromca ATX
08.02.2016 | aktual.: 08.02.2016 14:21
Standardy ITX (i ich mutacje) znane są od lat, ale dopiero teraz za sprawą miniaturyzacji względnie wydajnych i energooszczędnych procesorów, nabierają sensu. Zaraz po Chińczykach i Jabłku, okazję wyczuł Intel odkrywając na nowo mini komputery (umownie dotychczas nazywane HTPC ). Oczywiście tylko marketingowo… A skoro tak to trzeba było nadać im nową nazwę – i tak narodziła się nowa-stara linia produktów o dźwięcznej nazwie: NUC.
W mojej rodzinie komputery zmienia się raz na kilka lat, bywa że raz na nawet dziesięć – czyli jak chyba w większości polskich domach. Nie używa się ich do szukania obcych cywilizacji, liczenia białek, kopania kryptowaluty, transkodowania filmów, programowania, grania, grafiki trójwymiarowej, dwuwymiarowej, wektorowej, dtp, cad‑dzenia itp. czynności wymagających możliwie najwydajniejszej maszyny. I jak się pewnie już domyślasz nadszedł czas zmiany komputera na coś nowszego i wydajniejszego. No właśnie, na coś. Pomyśleliśmy z ojcem, że mamie kupimy na gwiazdkę nowy komputer. :> Do tej pory moja rodzicielka walczyła z biurowymi szpargałami na bydlęcych gabarytów ATX, zwanej przeze mnie „wieżą Saurona”. Dotychczasowa konfiguracja wyglądała tak jak poniżej w tabelce (nie pytaj czemu tak nierówna). Celowo ją przedstawiam abyś miał wyobrażenie z czego zrezygnowaliśmy i dlaczego. Swego czasu koszt zamykał się w 1600zł.
- Płyta główna: Asus P5K Pro
- Procesor: Intel Core 2 Duo E7200 BOX, 2.53GHz
- Pamięć RAM: Patriot PDC22G6400LLK, DDR2, 2x1GB
- Karta graficzna: Palit GeForce 8600GT, PCI-E, 256MB DDR3, TV-OUT, 2xDVI
- Zasilacz: Chieftec CFT-560-A12S, 560W
- Dysk twardy: Seagate ST3500320AS, 500GB
- Dysk twardy: Samsung HD103SJ, 1TB
- Nagrywarka: Pioneer DVR-216D
- Czytnik kart: jakiś ;)
Wydajność tego komputera w dalszym ciągu jest wystarczająca, co oznacza start systemu w mniej niż 30 sekund i brak oczekiwania na wczytywanie miniatur zdjęć, odczyt i zapis dokumentów. ***Tyle wymaga praca biurowa.*** Tak na dobrą sprawę z powodzeniem można by go używać jeszcze przez najbliższe 10 lat... Ile osób jest w takiej sytuacji? Zapewne na tyle dużo aby sprzedaż PC znacząco wyhamowała i wszelkiej maści marketingowcy zaczęli straszyć „erą post PC”. Po co więc zmieniać? Co takiego się zmieniło?
Zmieniły się priorytety: skoro zadowalającą wydajność jest teraz w stanie zapewnić nawet telefon (czysto sprzętowo, bo przecież nie ma odpowiedniego oprogramowania, a i sam OS nie zmienia UI po podłączeniu do monitora) to można z czystym sumieniem skupić się na walorach estetycznych i pożądanej miniaturyzacji. Istotnym wymogiem jest też powoli już odchodzący Windows 7 (czyli de facto obecność do niego sterowników).
Na początku w planach miałem składaka z i3 lub nowszym, ale jak zorientowałem się że cenowo Intel w dalszym ciągu jest hmm… w formie to postanowiłem poszukać czegoś tańszego na AMD albo pójść na całość i wybrać „zbrykietowanego laptopa”. I to na tę ostatnią opcję się zdecydowałem.
Ostatecznie wybór padł na Gigabyte GB-BXCEH-3205. Choć może wydawać się to groteskowe, to głównie ze względu na wygląd komputera i procesor, którego możliwości dobrze znam (mam w notebooku).
Obudowa wykonana jest z twardego, dobrej jakości, chropowatego plastyku (z wyjątkiem górnej części – cienkiej, giętkiej i „piano black”), skręcana czterema śrubkami przechodzącymi przez całą wysokość i mieści się w ręku. Jest też specjalny uchwyt do zdejmowania pokrywy, aby nie nastręczało to żadnych problemów.
W środku siedzi przyspawany Intel Celeron 3205U i zintegrowany Intel GMA (nie zadałem sobie trudu, aby sprawdzić jaki, ale na pewno kiepski). W jeden z dwóch slotów na DDR3L włożyłem 4GB Kingstone HX316LS9IB-4. Jedyne M.2 okupowane jest przez kartę Wi‑Fi/BT, ale jest też mSATA, w które upchałem 64GB LiteOn SMS‑64L9M-03 S900. Dorzuciłem także drugi SSD, konkretnie Samsunga MZ‑75E250B-EU na SATA.
Dlaczego dwa? Czy nie lepiej byłoby zmieścić wszystko na jednym? Nie, ponieważ docelowo danych użytkownika jest blisko 200GB, tak pojemne SSD nie kosztują mało, a OS‑y stale coś zapisują. Ze względu na specyfikę działania tego rodzaju nośników, przy tak niedużej ilości wolnego miejsca jakie by pozostało, bezpieczniej jest oddać Windowsowi i Linuksowi pod władanie „byle co”, a na dane zarezerwować osobny. Idąc dalej tym tropem, skoro użytkowniczka i tak rzadko będzie dokładała/modyfikowała znaczące ilości plików to nadaje się nawet na kościach TLC.
Jaka jest wydajność tego ustrojstwa? Za leniwy jestem na benchmarki więc pozostaje ci wiara w moje słowa, że wystarczająca do celów jakich został kupiony. :) Za sprawą SSD wydaje się nawet żwawszy niż jego poprzednik. Odtwarza filmy w FullHD i radzi sobie z casualowymi grami pokroju Bejeweled 3 i Zuma Revenge (i jak sądzę to jest szczyt jego możliwości). Nie przetaktował się w dół i ani razu nie zakrztusił. A przy tym po kilku godzinach takiej pracy, jest zaledwie ciepły (co dobrze rokuje na lato i BGA).
Jest jeszcze jedna kolosalna zaleta. Jest cichy i jeszcze nie zdarzyło się aby wiatrak wskoczył na wyższe obroty (nie jest chłodzony pasywnie). Szczególnie to kontrastuje z szurającymi HDD i nieczyszczonymi wiele lat wiatrakami zasilacza i procesora z „siedziby Saurona”.
Co prawda w zestawie znajduje się blacha do montażu VESA, ale nie polecam. Monitor oddaje mu za dużo ciepła i szybko robi się wyraźnie gorący.
Mały komputer to również szereg kompromisów. I tak jest także w tym przypadku. Komputer posiada tylko cztery porty USB co w naszym przypadku jest niewystarczające. Dwa okupują klawiatura z gryzoniem, jeden drukarka, pozostaje tylko jeden wolny i do tego trudno dostępny. Obowiązkowe jest więc kupno HUBa. USB 3.0 jakoś bardzo nie jest potrzebny, ani nawet zasilanie, więc wybór padł na pierwszą z brzegu tanią pasywną „chińszczyznę”. Bardzo słabo wykonaną. Połączenia nie są ze sobą spasowane, cienki przewód, brak sensownych osłon przy końcówkach, plastyk trzeszczy, wygląd także złowieszczy. ;)
Drugim kompromisem jest brak slotu na karty pamięci, szczególnie tych najpopularniejszych: SD i microSD – co jako tako załatwia zewnętrzny czytnik na USB. Wygrzebałem z szuflady antycznego Kingston FCR-HS219/1.
Trzecim kompromisem jest brak nagrywarki płyt DVD, która akurat nam jest potrzebna (także na USB). W tych gabarytach nic dobrego się nie znajdzie, więc można kupić cokolwiek. Wybór padł na Asus Zen Drive SDRW-08U7M-U. Jest to jeden z droższych modeli, który skusił mnie dorzuconymi do zestawu dwiema płytami DVD+M. Niestety jak się okazało, nagrywarka jest kiepska, słabo wypala płyty (jak to slim), na domiar złego wybrzydza na Verbatimy DVD+R x16 MCC‑004-00, wyzywając użytkownika od Power Calibration Area Error już przy samym leadin (a aktualizacji firmware nie ma i pewnie nigdy nie będzie). To może chociaż dobrze wygląda i jest solidnie wykonana? Nic z tych rzeczy, a sugerując się „renderami” ze strony producenta mogliby dać chociaż szczotkowane aluminium. Niestety.
Windows 7
Za stary system aby miał już wbudowane sterowniki do tego chipsetu, dlatego należy pobrać je ze strony producenta i podać na np. pendrive w czasie instalacji. Windows powinien je wykryć jako "Intel (9) Series Chipset Family SATA AHCI Controller". I wszystko byłoby w porządku gdyby po tym zabiegu zobaczył dyski SSD. Niestety tak nie było… Cofnąłem się do menu by jeszcze raz spróbować instalacji od nowa (pomyślałem, że sam przeskanuje pędraka i być może coś to magicznie da. Zawiesił się… Wyłączyłem komputer, włączyłem z wsadzonym pendrive i o nic nie prosił, dyski znalazł. Cóż… Windows.
Tradycyjnie - Linux nie grymasił. ;)
Podsumowanie i porównanie
1. Decydując się na „NUCnik” zrezygnowaliśmy z możliwości wymiany karty graficznej, procesora i jego podkręcania. Jeśli któryś z tych dwóch elementów padnie, trzeba będzie kupić po prostu nowy komputer co długofalowo może wcale nie wyjść atrakcyjnie cenowo.
2. Siłą rzeczy musieliśmy zrezygnować z wydajności, którą zapewniał choć stary, to wciąż jary C2D, a któremu z pewnością ustępuje zamontowany Celeron. Oczywiście w tej wersji, gdyby kupić inny model lub w ogóle inny mini komputer z lepszym procesorem, nie miałbym na co narzekać w tej materii.
3. Kolejną wadą są niepomiernie droższe pamięci masowe. Oczywiście można by ograniczyć się do tylko jednego SSD - na SATA3 - i wtedy cenowo wyjdzie identycznie. Można też zastąpić go HDD 2.5, ale wyszedłem z założenia że budę ATX przesunąć ciężko, a taką popierdółkę łatwo i dysk magnetyczny niekoniecznie dobrze zniesie takie szarpnięcie (oczami wyobraźni zawsze widzę igłę masakrującą talerz ;d). Do tego niskie prędkości zapisu/odczytu, długi dostęp do danych, jakiś tam dodatkowy poziom szumu i niepożądane ciepło. Czas odstawić HDD do lamusa (w tym konkretnym zastosowaniu).
4. Ilość RAM jest wystarczająca, a nawet dwukrotnie większa niż potrzeby. Ale skoro różnica pomiędzy 4GB, a 2GB była tylko 40zł to nie było się nad czym zastanawiać (ta sama prędkość i opóźnienia).
5. W starym komputerze do dyspozycji mieliśmy łącznie 1,5TB – czy w nowym nie doskwiera brak miejsca? Póki co nie. W starym po prostu Barracuda, czyli ta z tej słynnej felernej serii, zaczęła relokować sektory i korzystając z wyjątkowo niskich cen HDD, w strachu kupiony został 1TB (a po zmianie fw, Seagate się uspokoił i działa do dziś...). Danych użytkowniczki jest łącznie blisko 200GB (głównie zdjęcia i filmy rodzinne), a zanim zapełni pozostałe kilkadziesiąt GB, prawdopodobnie kupi się pojemniejszy.
6. Jedynym technicznym niuansem jaki doskwiera są przywieszki bezprzewodowej myszki (Logitech M175). Z niewiadomych mi przyczyn, podczas obciążenia procesora co kilkanaście sekund potrafi zamarznąć na chwilę co doprowadza do szewskiej pasji. Dzieje się tak na obu systemach operacyjnych na tym komputerze, w dowolnym z portów USB. Mysz jest sprawna ponieważ działa na innych komputerach (nawet z desperacji wymieniłem baterię na nową). Na przewodowej problem ten nie występuje, nie narzekają także inne urządzenia (drukarka, skaner, czytnik, aparat, telefony).
7. Ile wyniosła całość, czyli „NUCnik” plus RAM, plus 2xSSD, plus nagrywarka? ~1400zł. Niby drogo, ale prawie 1/3 tej sumy to SSD, poza tym za ciszę, kupę wolnego miejsca i walory estetyczne było warto.
Chyba, że szlag go trafi za rok to wtedy dopiszę w potoku kalumnii, że nie warto. ;)
Na koniec trochę psychologii
Wszyscy posiadają wielkie ATX lub nieco mniejsze Micro-ATX, są przyzwyczajeni do nich w zasadzie od początku. Takie mają w pracy, takie mają w domu, takie ma rodzina, takie mają znajomi i przyjaciele. Duże gabaryty podświadomie kojarzą się z czymś porządnym, dobrym, mocnym (dobrze to widać na przykładzie motoryzacji w USA). Dostrzegając miniaturkę PC, każdy pyta: „co to jest?” i „czy na pewno jest szybki?”. Sąsiadka - posiadaczka AMD K4 400MHz i 128MB RAM (w WTX!) - która w dalszym ciągu hartuje się na tym zabytku, nieśmiało zapytała: „to jest zabawka czy coś pożytecznego?”. Taka ciekawostka przyrodnicza. ;)
A tak oto prezentuje się „Centrum Dowodzenia Nad Światem” w rzeczywistości. Gdyby tak jeszcze uporządkować te kable…