Dlaczego w autach nie ma już popielniczek? O (e)papierosach w samochodzie
17.11.2022 | aktual.: 17.11.2022 20:58
Od niemal 50 lat w trzeci czwartek listopada obchodzony jest Światowy Dzień Rzucania Palenia. Jest to najstarsza międzynarodowa inicjatywa mająca na celu uświadamianie palaczy o negatywnych skutkach nałogu. W Polsce problem palenia papierosów nie traci na aktualności i dotyczy średnio co czwartej dorosłej osoby. Nadal często na ulicach polskich miast można także obserwować osoby palące w aucie.
W tym roku Światowy Dzień Rzucania Palenia przypada już 17 listopada. W Polsce w tym roku obchodzimy 31. rocznicę tego dnia, Dzień Rzucania Palenia obchodzony był po raz pierwszy w 1991 roku.
Palenie w aucie – nie tylko niebezpieczne, lecz także kosztowne
Palenie w czasie prowadzenia samochodu niesie ze sobą ogromne ryzyko spowodowania kolizji. Uwaga kierowcy skupiona na czynnościach poprzedzających zapalenie papierosa, strzepywaniu popiołu, szukaniu popielniczki itp. może nieść ze sobą katastrofalne skutki. Strącony w kabinie żar papierosowy może wywołać reakcję paniczną. Zdekoncentrowany kierowca, nawet ten najbardziej doświadczony, może nie zareagować odpowiednio szybko na zmianę na drodze i wywołać wypadek. Dodatkowo w czasie palenia uwalniane są toksyczne substancje, sprawność psychoruchowa jest obniżona, a mózg niedotleniony. Wszystkie te czynniki wydłużają czas reakcji na zagrożenie. Nie wszyscy kierowcy zdają sobie także sprawę z tego, że palenie podczas prowadzenia auta może skończyć się mandatem. Reguluje to art. 63.5 kodeksu drogowego. Stanowi on, że kierującemu pojazdem silnikowym, który przewozi osobę, zabrania się palenia tytoniu lub spożywania pokarmów w czasie jazdy. Za nieprzestrzeganie tego przepisu grozi mandat 50 zł. Co prawda, nie dotyczy to wszystkich kierowców, jednak warto mieć świadomość, że nie tylko zdrowy rozsądek, lecz także przepisy, wskazują na zagrożenie idące za paleniem papierosów podczas prowadzenia samochodu.
Dodatkowo, pamiętajmy, że fakt palenia w samochodzie ma także wpływ na sam samochód. Dym papierosowy przenika przez materiały wykończeniowe, takie jak tapicerka czy podsufitka i jego zapach jest potem bardzo trudny, bądź też niemożliwy do usunięcia. Dodatkowo – dym powoduje widoczne odbarwienia, które także psują estetykę wnętrza. Finalnie, palenie w samochodzie może powodować, że gorący popiół uszkodzi nam wnętrze, co przy paleniu podczas jazdy jest bardziej niż prawdopodobne. Wszystko to sprowadza się do faktu, że podczas odsprzedaży samochodu będzie bardzo dobrze widoczne, że ktoś w nim regularnie palił, co mocno obniża cenę auta przy odsprzedaży, sprawiając, że do wysokich kosztów, jakie ponoszą palacze, zarówno finansowych, jak i zdrowotnych, trzeba doliczyć fakt większej utraty wartości pojazdu, w którym palą.
Gryzący problem
Jeśli palimy papierosy, to najlepiej w takiej sytuacji jest rzucić nałóg jak najszybciej. Jeśli nie jesteśmy w stanie pozbyć się dymka, to są dostępne na rynku potencjalnie mniej szkodliwe dla naszego zdrowia alternatywy. Mam tu na myśli urządzenia, gdzie został wyeliminowany proces spalania, czyli tytoń jest podgrzewany.
Trzeba pamiętać, że to dym powstały w trakcie spalania tytoniu i substancje smoliste w nim zawarte są najbardziej szkodliwe, toksyczne. Substancje smoliste to mieszanina związków toksycznych, takich jak np. smoła, radioaktywny polon, nikiel, cyjanowodór, amoniak, DDT (składnik trutek na gryzonie) czy wysokie stężenia tlenku węgla. Powstają one w wyniku spalania tytoniu w bardzo wysokiej temperaturze 900 stopni Celsjusza. Wyglądem przypominają osad albo „maź" o kleistej strukturze i brązowym zabarwieniu, która wchłaniana jest przez organizm palacza. Odkładając się w jego układzie oddechowym, powodują poważne komplikacje zdrowotne. Nie ma ich w wyrobach bezdymnych, które zawierają tylko areozole nikotynowe.
W niektórych krajach palacze przechodzą na przebadane medycznie, mniej szkodliwe wyroby niespalające tytoń. Zalicza się do nich np. podgrzewacze tytoniu lub e‑papierosy. Alternatywne systemy dostarczania nikotyny to urządzenia pozwalające palaczowi zaspokoić głód nikotynowy, ale również pewien rytuał palenia, od którego również jest uzależniony. Od papierosów różnią się tym, że nie spalają tytoniu, przez co nie wydzielają dymu, popiołu ani substancji smolistych i nie cuchną jak papierosy.
Niedługo palenie w aucie w ogóle nie będzie możliwe?
Unia Europejska traktuje bezpieczeństwo na drogach bardzo poważnie, dlatego zaproponowała, by wszystkie nowe samochody były wyposażone w sensory, które będą w stanie zaalarmować, kiedy wykryją, że kierowca jest rozkojarzony bądź np. bliski zaśnięcia. Takie sensory to nic nowego i są już montowane w seryjnych samochodach. Jednocześnie – są one w stanie rozpoznać czynności kierowcy z prawie 100 proc. precyzją i powiedzieć, kiedy rozmawia on przez telefon bądź pali w trakcie jazdy. Obecnie taką technologią są zainteresowane firmy przewozowe, ponieważ pozwala ona zmniejszyć liczbę wypadków, a także – monitorować, czy kierowca ciężarówki nie robi czegoś, co jest zakazane, jak np. palenie w kabinie. Nietrudno sobie wyobrazić, że jeżeli rzeczone sensory będą miały być montowane we wszystkich samochodach osobowych, palenie w samochodzie może trafić na listę zakazów, jako jedna z poważniejszych przyczyn rozkojarzenia i wypadków.
Palacze bierni w aucie
Najnowsze badania CBOS donoszą, że pali średnio co czwarty dorosły Polak: co piąta kobieta i co trzeci mężczyzna. W sumie daje to 8 mln Polek i Polaków. Niemniej alarmujące są statystyki odnoszące się do palaczy biernych (których nie brakuje w autach) – na wdychanie dymu papierosowego w związku z obecnością osoby palącej w najbliższym otoczeniu narażone jest 14 mln Polaków. Kierowcy często jeżdżą z osobami towarzyszącymi, są to też dzieci, młodzież. Paląc papierosy w małej przestrzeni samochodu, narażają także ich na poważne skutki palenia – problemy zdrowotne, ale także nieprzyjemny zapach ubrań czy całego wnętrza samochodu. Rocznie średnio palacze wydają prawie 5 000 tys. złotych na zakup papierosów, a choroby odtytoniowe kosztują budżet państwa prawie 40mld złotych. Ponadto nasze Ministerstwo Zdrowia poległo, bo nie dzieje się wiele w temacie walki z paleniem papierosów. Niestety jest to również największym zagrożeniem zdrowia publicznego, dlatego najlepszym rozwiązaniem jest rozstanie się z nałogiem.
Samochody podążają za trendem – dlatego nie ma w nich popielniczek
Wszyscy wiemy, że kilkadziesiąt lat temu podejście do papierosów było nieco inne. Nie wiedząc o szkodliwych skutkach tego nałogu, było ono dozwolone – także przy dzieciach. Odbijało się to chociażby na designie samochodów, gdzie elektryczna zapalniczka była jednym z pierwszych elementów dodanych do wyposażenia, a w starszych autach popielniczki były zarówno z przodu, jak i z tyłu pojazdu. Już teraz jednak widzimy, jak zmiany w kulturze na świecie wpływają na tworzenie aut. Pomimo tego, że w takim kraju jak Polska wciąż pali olbrzymia liczba ludzi, tak na świecie odchodzi się już od papierosów, przez co potrzeba posiadania popielniczki w samochodzie spada. Zapalniczka wciąż jest wykorzystywana, jednak dziś częściej odnosi się do niej jako do gniazda 12V, pozwalającego podłączyć wszelkiego rodzaju akcesoria samochodowe, jak nawigacja, kamera, ładowarka do telefonu czy nawet przenośny kompresor powietrza.
Dlatego też, jako że w wielu krajach prowadzi się kampanie antynikotynowe, można być bardziej niż przekonanym, że producenci samochodów podążą za trendem, pokazując, że prowadzenie i palenie nie powinno iść ze sobą w parze.