Krótki test: InFace Ultrasonic ionic cleaner. Żona zadowolona!
09.05.2022 | aktual.: 10.05.2022 08:50
Z posiadania żony jest wiele korzyści, a jedną z nich jest pomoc w testowaniu dziwnych gadżetów. Jednym z nich jest InFace Ultrasonic ionic cleaner, czyli małe ustrojstwo do głębokiego czyszczenia skóry twarzy. Ja tam różnicy nie widziałem u siebie, ale żona jest zadowolona. Do rzeczy!
Co to w ogóle jest?
Otóż jest to urządzenie do peelingu kawitacyjnego skóry. Tak, ja też nie ogarniam o co chodzi, ale doczytałem i wiem, że jest to metoda bezbolesnego i głębokiego złuszczania skóry, która stanowi alternatywę dla manualnego oczyszczania twarzy. Teoretycznie, zamiast szorować skórę gąbką lub środkami do peelingu, można zastosować specjalne urządzenie do tego celu np. w salonie kosmetycznym i zapłacić za to kilkadziesiąt (co najmniej) złotych. Można również dołożyć trochę grosza i zafundować żonie, dziewczynie, koleżance urządzenie, które będzie miała zawsze pod ręką i skończy się proszenie o kasę na zabiegi co tydzień lub dwa. Win win!
Wracając do sedna, zabieg ten wykonuje się za pomocą specjalnego urządzenia emitującego fale ultradźwiękowe, które przy kontakcie z wilgotną skórą (po myciu lub pokrytą żelem do czyszczenia) wywołują efekt kawitacji. Woda na skórze tworzy mikroskopijne pęcherzyki wypełnione rozrzedzonym gazem, które wskutek działania fal ultradźwiękowych, gwałtownie pękają, prowadząc do rozbicia martwych komórek naskórka i odsłonięcia młodszej, czystszej i zdrowszej warstwy skóry, która pozbawiona jest zanieczyszczeń i zaskórników. Co najważniejsze, czynność ta jest bezbolesna i nawet przyjemna. Próbowałem, polecam, choć jeśli ktoś jest wrażliwy na dźwięki o dziwnych częstotliwościach, na początku może czuć pewien dyskomfort.
Jak wygląda i jak działa urządzenie InFace?
Jest ładne – jak każdy sprzęt tej firmy, a mam ich (a raczej żona) już kilka. Trochę szkoda, że nie ma konsekwencji jeśli chodzi o wygląd opakowania, ale cóż – chińskie firmy nie przykładają do tego szczególnej wagi. W opakowaniu również nie znajdziemy niczego ciekawego choć przyznam, że wszystko jest ładnie poukładane. Jest kabelek USB‑C, choć większość i tak zostawi go w pudełku i będzie korzystać z ładowarki do smartfona. Osobiście uwielbiam to, że większość sprzętu naładuję jedną ładowarką – wreszcie staje się to standardem!
Samo urządzenie jest estetyczne, schludne, dobrze wykonane i sprawia bardzo dobre wrażenie. Ja trafiłem na kolor pudrowo-różowy (majtkowy?), ale są również inne kolory tj. biały, czarny itp. Całość przypomina nieco mazak typu „zakreślacz”. Ma jeden przycisk, cztery podświetlane napisy symbolizujące tryb pracy i na tym kończy się jego obsługa. Włączamy go długim przytrzymaniem przycisku głównego, a tryby pracy zmieniamy krótkim przyciśnięciem. Jeśli chodzi o tryby pracy, jest to:
- PEELING - Oczyszczanie ultradźwiękowe
- EMS PULSE - Masaż kojący impulsami
- ION- - Sonoforeza za pomocą jonów ujemnych
- ION+ - Głębokie oczyszczanie jonami dodatnimi
Jak to działa? Otóż tryby pracy i częstotliwość zabiegów można oczywiście dostosować do własnym preferencji, ale głębokie oczyszczanie najlepiej przeprowadzać nie więcej niż 1‑2 razy w tygodniu. Sonoforezę i masaż można stosować częściej. Peeling ultradźwiękowy również warto stosować co 1‑2 dni, ale nie warto z tym przesadzać, aby nie wysuszyć skóry i aby nie stała się nadwrażliwa. Tak zaleca żona!
Co i za ile?
Ile kosztuje taka przyjemność? Za InFace Ultrasonic ionic cleaner trzeba zapłacić około 110 złotych (z kodem INFACE212 będzie trochę taniej), co moim zdaniem jest bardzo przyzwoitą ceną i świetnym materiałem na prezent. W końcu kobiety lubią dbać o swoją skórę, a facetom nie uśmiecha się wydawać na ich fanaberie kilkadziesiąt (oby tylko tyle…) złotych tygodniowo. Żona jest zadowolona, a i ja czasem podkradam sobie to ustrojstwo, co by wyglądać jakość wyjściowo.