Test JBL Club One: W pół do premium?
Marka JBL jest doskonale znana w świecie sprzętów audio. Nie jest to co prawda poziom, który czczą melomani i audiofile, ale z pewnością należy do marek z wyższej półki, które na swoją pozycję pracowały latami. Czy słuchawki Club One potwierdzają ten wysoki poziom? Postanowiłem to sprawdzić i na wstępie zdradzę – jest bardzo dobrze.
Zdaje mi się, ze firma JBL w oczach wielu miłośników sprzętu audio, w ostatnich latach nieco straciła. Powód? Producent zamiast czekać na lepsze czasy, postanowił podążać za modą i zaoferował mnóstwo modeli słuchawek i głośników bezprzewodowych z dość niskiej półki cenowej. Sprzęt z logo JBL stał się ogólnodostępny, a więc nieco zatracił plakietkę „premium”. Oferta z jednej strony obejmuje dość drogie i świetnie grające soundbary, również w wersjach z dźwiękiem przestrzennym i bezprzewodowymi głośnikami, bardzo dobrej jakości słuchawki i głośniki bezprzewodowe, z drugiej zaś mamy duże i raczej mało stylowe głośniki typu „PartyBox” czy tanie głośniki kieszonkowe. Cóż, skoro na to też jest zapotrzebowanie, firma szuka profitów w różnych segmentach. A skoro z tych profitów mamy również urządzenia dla wymagających, trudno mieć do tego pretensje.
Garść danych technicznych i pierwszych wrażeń
Dość rozważań, przejdźmy do głównego bohatera, czyli modeli JBL Club One. W wielkim skrócie, są to bezprzewodowe słuchawki wokółuszne z funkcją adaptacyjnego tłumienia zakłóceń True Adaptive Noise Cancelling. Pierwsze wrażenie po wyjęciu z pudełka? Wow, ale ciężkie i solidne! Tak, słuchawki nie należą do lekkich – ważą 378,5 g – ale podczas użytkowania nie miałem problemów z komfortem. Owszem, czuć je na głowie, ale są bardzo wygodne i komfortowe. Muszle są wyściełane bardzo miłym w dotyku, delikatnym materiałem, zaś wewnętrzna gąbka jest dość miękka. Może nawet za miękka, bowiem po lekkim dociśnięciu słuchawek do głowy, na małżowinach czułem już twarde kratki chroniące przetworniki. Nie wiem, czy nie będzie to przeszkadzało osobom z większą głową, gdy pałąk będzie wywierał większy nacisk na muszle.
Sam pałąk jest solidny, sztywny i regulowany w dość dużym zakresie. Również uchwyty muszli są wykonane z solidnego metalu. Całość sprawia naprawdę bardzo pozytywne wrażenie. Jedyna uwaga jest taka, że zawiasy przy muszlach pracują bez żadnego oporu, więc po każdym uniesieniu słuchawek, nauszniki przekręcały się pod własnym ciężarem i obracały dość swobodnie. Niby drobiazg, ale mnie trochę irytował. Poza tym, mimo solidnej, ciężkiej konstrukcji, stylistyka sprawia, że wizualnie całość wydaje się lżejsza. Co prawda pod względem wizualnym bardziej przemawiają do mnie np. słuchawki Marshall Monitor II ANC, ale stylistyka to kwestia gustu – każdy ma własne preferencje.
Jeśli zaś chodzi o parametry, trudno się do czegokolwiek przyczepić jeśli chodzi o ten przedział cenowy. Poza tym producent niczego nie ukrywa i oferuje szczegółową specyfikację. Przetworniki mają średnicę 40 mm. Pasmo przenoszenia (aktywne) zawiera się w zakresie od 20 Hz do 20 kHz, a maksymalna efektywność to 95 dB. W trybie pasywnym (przewodowym) wartości dotyczące pasma przenoszenia są zdecydowanie lepsze – od 10 Hz do 40 kHz. Maksymalna moc wejściowa (pasywna) to 3500 mW. Oczywiście słuchawki wyposażono w moduł Bluetooth 5.0. Wbudowany akumulator ma pojemność 730 mAh i pozwala na 45 godzin odtwarzania muzyki przez Bluetooth bez włączonego ANC. Po włączeniu ANC czas ten skraca się do 23 godzin. Nieźle, jak na słuchawki bezprzewodowe. Jeśli ktoś preferuje połączenie kablowe, w zestawie znajdzie solidny spiralny kabel audio i kilka przydatnych dodatków tj. dedykowany futerał. Ten jest dość ciasny, twardy, ale solidny.
Ciekawe funkcje i dodatki
Obecnie głównym źródłem muzyki jest zazwyczaj smartfon, dlatego też JBL oferuje mnóstwo dodatkowych możliwości związanych właśnie z urządzeniem mobilnym. Po pierwsze – dedykowana aplikacja My JBL Headphones, która oferuje mnóstwo dodatkowych możliwości. Oprócz wsparcia dla asystentów Google’a i Amazon Alexa, mamy dostęp do takich funkcji jak personalizacja dźwięku. Producent podkreśla, że przy konfiguracji i strojeniu słuchawek Club One pracowali znani DJ‑e z całego świata. Dlatego tez w aplikacji możemy wybrać ulubionego DJ‑a by skalibrować słuchawki zgodnie z jego preferencjami.
Ciekawostką są również funkcje Ambient Aware oraz TalkThru. Po naciśnięciu przycisku Smart Ambient aktywuje się funkcja Ambient Aware, która wzmacnia dźwięki otoczenia bez konieczności wyłączania muzyki. Możemy np. spacerować po mieście i być cały czas uważnym na otoczenie. W przypadku funkcji TalkThru, obniżany jest poziom głośności muzyki i wzmacniane głosy dookoła, aby rozmowa była możliwa bez konieczności zdejmowania słuchawek. Choć ta druga funkcja wydaje się być trochę… nieelegancka w towarzystwie ??
Jak grają?
Wydając na słuchawki około 1200 złotych spodziewasz się, że będą grały wyśmienicie. Nie bajecznie, bo w końcu po coś są słuchawki za 2000 złotych i dużo więcej, ale oczekujesz bardzo wysokiej jakości. I co? I ją dostajesz! JBL Club One grają świetnie, zapewniają głęboki, mocny dźwięk, który przy doskonałej izolacji od otoczenia, wypełnia głowę i sprawia, że można zatopić się w ulubionej muzyce. Scena jest zaskakująco szeroka, choć nie przytłacza podźwiękiem i kłuje w uszy. Wszystkie tony są świetnie zrównoważone, choć da się wyczuć pewną preferencję tonów wysokich i średnich. W sumie nic dziwnego, bowiem marka JBL ma mocno rozrywkowy charakter i Club One są tego najlepszym przykładem. Mi na dłuższą metę to odrobinę przeszkadzało i w korektorze odrobinę zredukowałem te pasma. Ale!
Tyczy się to dźwięku bezprzewodowego, który co prawda oferuje ogromną wygodę, ale w porównaniu do działania pasywnego z kablem, można traktować jako ciekawy dodatek, wręcz gadżet. Dopiero po połączeniu słuchawek z odpowiednim źródłem dźwięku, robi się naprawdę ciekawie i niedostatki tonów niskich oraz odrobinę kłująca góra przestają mieć znaczenie, bowiem słuchawki zaczynają działać w swoim optymalnym zakresie. Co prawda nie mogłem porównać dźwięku z tego samego źródła – w trybie bezprzewodowym korzystałem z Samsunga Galaxy S20+ - ale odtworzyłem te same utwory. W odsłuchu przewodowym wykorzystałem amplituner Onkyo TX‑NR545 oraz utwory zapisane na pamięci USB w formacie FLAC. Różnica w dźwięku była kolosalna i jeśli mieliście wątpliwości po odsłuchu słuchawek w trybie bezprzewodowym, dajcie im szansę „na kablu”!
Nie wiem, czy moje odczucie było prawidłowe, ale miałem również wrażenie, że po uruchomieniu funkcji redukcji hałasu, która swoją droga działa dość dobrze, dźwięk odrobinę się spłaszczał i scena stawała się płytsza. Być może to kwestia konfiguracji lub przyzwyczajenia, ale słuchanie muzyki bez ANC było o wiele przyjemniejsze. Oczywiście mowa o w miarę cichym otoczeniu, bowiem podczas spacerów po mieście, brak ANC trochę dokuczał i wolałem nieco stłumiony dźwięk muzyki, ale o wiele lepsze wyciszenie otoczenia. Reasumując – czy ten dźwięk jest warto 1200 złotych?
Podsumowanie
Jeśli szukacie słuchawek typowo bezprzewodowych, za 1200 złotych znajdziecie sporo innych modeli. Być może ładniejszych, być może lepiej grających, być może z ciekawszymi rozwiązaniami. Ale jeśli odtwarzanie bezprzewodowe będzie tylko dodatkiem np. podczas spacerów lub uprawiania sportu, a w domu i tak będziecie podłączać się za pomocą kabla do ulubionego sprzętu grającego, JBL Club One mogą okazać się jednym z najlepszych wyborów w tej cenie. Jako typowo bezprzewodowe słuchawki? Zastanowiłbym się. Jako słuchawki bezprzewodowe i przewodowe w równych proporcjach? Zdecydowanie tak!