Test OneOdio A9: Niedrogie słuchawki z niezłym ANC
30.04.2021 | aktual.: 30.04.2021 22:29
Nie jest sztuką stworzyć świetne słuchawki ze świetnym dźwiękiem i bajecznym systemem redukcji hałasu ANC i zażyczyć sobie za nie 1000 złotych lub więcej. Postanowiłem, że poszukam modelu, który będzie przyzwoity pod każdym względem, ale jednocześnie nie zrujnuje portfela. Czy się udało? Już pierwsza propozycja pokazała mi, że „da się!”.
Nie oszukujmy się. Jeśli ktoś myśli, że słuchawki bezprzewodowe z ANC za 270‑300 złotych będą kompletne i po zakupie zechcesz wyrzucić wszystkie swoje drogie słuchawki do kosza (jak tak, powiedz którego), no to może zejść na ziemię. Nie, OneOdio A9 nie wywołały u mnie akustycznej ekstazy, ale na pewno miło zaskoczyły. Stosunek ceny do oferowanych możliwości i jakości? Rewelacja. Ale od początku.
Wygląd, budowa i wykonanie
Na pierwszy rzut oka – jest zacnie. Po prostu. OneOdio A9 wyglądają po prostu dobrze, nowocześnie, nawet dość elegancko i na pewno nie tandetnie. Konstrukcja zamknięta, mięciutkie gąbki, które nie uwierają nawet przy kilkugodzinnym słuchaniu, jednolity pałąk z dość szeroką regulacją i miękką, gumową poduszką. Oprócz tego na lewej muszli mamy trzy podstawowe przyciski wielofunkcyjne (włączanie, przełączanie utworów, pauza itp.) oraz port microUSB (tak, wiem – szkoda, że nie USB‑C), na lewej zaś przełącznik trybu pracy ANC (włącz lub wyłącz) oraz port jack 3,5 mm. Ten port umieszczony jest na załamaniu, przez co jest dość głęboko osadzony i nie wszystkie kable udaje się wpiąć. Ja miałem problem z kabelkiem od słuchawek Marschall, który ma nieco szerszą „skuwkę”. Szkoda, do poprawy.
Jeśli chodzi o design, mi się bardzo podobają, nie mają walącego po oczach logo, wszystko jest stonowane. Za to plus. Plus również za lekkość słuchawek, choć niektórzy mogą to uznać za wadę i zarzucać brak solidności. Tak jest naprawdę w porządku, choć oczywiście nie jest to sprzęt z klimatem „premium”. Muszle można oczywiście składać, regulować i obracać o 90 stopni, aby np. włożyć do plecaka czy wygodniej powiesić na szyi. Pałąk również możemy złożyć tuż przy muszli, choć tutaj pojawia się mały zgrzyt – składanie jest na zatrzask, który działa dość opornie i na początku miałem obawy o wytrzymałość zawiasu. Ale po wielu dniach użytkowania strat nie stwierdzono. Jakość materiałów – oczywiście głównie plastik – jest zadowalająca, choć w tej cenie nie oczekiwałbym niczego ponad średnią.
Jeśli chodzi o dodatki, na pochwałę zasługuje na pewno solidne etui z twardego tworzywa z miękką wykładziną wewnątrz i dodatkową gumką stabilizującą słuchawki. Całość zamykana na suwak. Bardzo miły dodatek. Niektórzy producenci albo w ogóle nie dodają do zestawu żadnego zabezpieczenia, albo dorzucają jakiś worek marnej jakości. Tutaj jest solidnie i bezpiecznie. Oprócz tego dostajemy krótki kabelek do ładowania, kabelek audio i adapter słuchawkowy. Akurat tutaj jakość tych dodatków jest mizerna i nawet nie wyjmowałem ich z woreczka. Całość była zapakowana w czarne pudełko z białym, konturowym rysunkiem słuchawek i złotymi akcentami. Ładnie, skromnie, estetycznie.
Parametry i jakość dźwięku
Słuchawki po wyjęciu z pudełka robią dobre wrażenie. Są lekkie, dobrze trzymają się głowy, nieźle tłumią same w sobie i nie męczą. Parowanie z urządzeniem jest szybkie i bezproblemowe. W przypadku smartfona nie jest wymagana żadna zewnętrzna aplikacja i… troszkę mi tego brakowało. Wiem, lepiej bez aplikacji, niż ta miałaby być beznadziejna, ale trochę przydałoby mi się kilka opcji regulacji np. działania ANC. Ale po kolei.
Bazując na danych producenta, mamy tu 40‑milimetrowe przetworniki pracujące w paśmie o częstotliwości od 20 Hz do 20 kHz i o sprawności akustycznej 105 +/- 3 dB. Parametry raczej standardowe. Co jeszcze? Hybrydowa aktywna redukcja szumów z układem AMS AS3415 zdaniem producenta redukuje dźwięki o niskiej częstotliwości nawet o 96%. Słuchawki mają wbudowany moduł Bluetooth 4.1 z chipem CSR8635, bateria, która ładuje się do pełna (niestety microUSB) w niecałe 3 godziny wystarczy na około 30 godzin słuchania muzyki bezprzewodowo (bez ANC). A jak to wszystko spisuje się w praktyce?
OneOdio A9 to naprawdę przyzwoite słuchawki, ale na pewno nie z przeznaczeniem dla miłośników muzyki, wrażliwych na dobrej jakości dźwięk. Tutaj dźwięk jest dobry, ale bez żadnych imponujących cech. Podczas słuchania bezprzewodowego bez włączonej funkcji ANC, scena jest odrobinę wąska i nieco spłaszczona. Jedynie w niektórych utworach potrafi zabrzmieć nieco przyjemniej i z szerszą sceną, ale nie jest to normą. Tony niskie są trochę wycofane, ale lepiej tak, niż miałyby zalewać wszystko rozlazłym basem. Średnica również nie jest imponująca, ale na pewno na lepszym poziomie, niż dół. Tony wysokie są bez zarzutu, delikatne, przyjemne w odbiorze, szczegółowe i na pewno nie napastliwe. Cechą beznadziejnych słuchawek jest nijaki bas i kłująca góra, tutaj tego nie ma w ogóle!
Co ciekawe, po uruchomieniu systemu ANC jakość odtwarzanej (bezprzewodowo) muzyki staje się o wiele lepsza. Wiem, to subiektywne odczucie, ale chyba o to tutaj chodzi – zyskuje przede wszystkim bass, który nadal jest delikatny i trochę nieśmiały, ale wreszcie staje się odczuwalnym elementem muzyki. Inne pasma również stają się przyjemniejsze w odbiorze. Co ciekawe, samo ANC jest raczej dostateczne. Jasne, tłumi dźwięki z otoczenia, ale głównie o niskich częstotliwościach. Na pewno OneOdio A9 daleko do słuchawek premium z tym rozwiązaniem i nie jesteśmy świadkami narodzin taniej legendy i killera liderów w tej kwestii na rynku, ale funkcja ANC z pewnością działa i sprawia, że słuchanie muzyki np. w plenerze staje się zdecydowanie przyjemniejsze.
ANC nie powala, ale stanowi gwóźdź programu!
Tak, słuchawki OneOdio A9 bez systemu hybrydowego ANC byłyby po prostu kolejnym, przeciętnym produktem Kraju Środka. Bez włączonej funkcji ANC słuchanie muzyki jest poprawne. I tyle. Wszystko się zmienia po uruchomieniu hybrydowej redukcji hałasu. Dźwięk staje się bogatszy, scena odrobinę szersza (choć nadal jest to problem tego modelu), poszczególne pasma przyjemniejsze w odbiorze. Nawet kilkugodzinne słuchanie nie męczy, choć w cieplejsze dni było nieprzyjemnie ciepło w uszy. Cecha zamkniętych konstrukcji. Czy inwestycja około 270 złotych na OneOdio A9 ma sens? Moim zdaniem – tak. Trochę brakowało mi możliwości ingerencji w ustawienia przede wszystkim ANC, ale z drugiej strony obsługa jest banalnie prosta i nie skomplikowana dedykowaną aplikacją.
P.S. Jeśli dotrwałeś do końca, możesz kupić testowane słuchawki TUTAJ. Darmowa wysyłka z Polski, 24‑miesięczna gwarancja, kupując dwie pary, drugą masz za 50%, a już na starcie rabat 10% z kodem Bestmore10%.