Test Soundcore Life P2: W tym segmencie cenowym niemal idealne
Zawzięcie testuję różne sprzęty mało znanych producentów. Dlaczego? Po pierwsze, bo są niedrogie. Po drugie, bo lubię być zaskoczonym jakością wykonania i tego, co oferują. Po trzecie, jakość tych urządzeń stale rośnie i zaczyna doganiać światową czołówkę. Przykład? Słuchawki dokanałowe Soundcore Life P2.
Ostatnio miałem okazję testować kilka modeli słuchawek dokanałowych. Były to zarówno tanie modele za mniej niż 100 złotych, jak również nieco droższa propozycja od firmy Mobvoi za około 300 złotych. Tym razem postawiłem na słuchawki, które cenowo plasują się mniej więcej w połowie stawki – można je kupić za około 180‑190 złotych. Czy warto? Szczerze mówiąc, jakością nie odbiegają od tych za 300 złotych, a biją na głowę te najtańsze mimo, iż różnica to około 50‑60 złotych. Czy mają braki? Tak, kilka, ale o tym niżej. Zacznijmy od podstaw.
Wygląd, budowa i odrobina kwestii technicznych
Urządzenie sprawia pozytywne wrażenie już na etapie odpakowywania. Co prawda samo pudełko nie jest specjalnie atrakcyjne wizualnie – błękitno-niebieskie z licznymi grafikami i napisami – ale nie razi w oczy tandetą i taniością. Plus za to, że producent konsekwentnie trzyma się jednej szaty graficznej i wszystkie jego urządzenia zamknięte są w pudełka o podobnej stylistyce. To, co pozytywnie zaskakuje, znajduje się we wnętrzu. A tam znajdziemy plastikową wytłoczkę, która mieści w sobie oczywiście słuchawki z etui ładującym, kabelek USB‑C (za to ogromny plus) oraz aż 4 pary dedykowanych wymiennych końcówek słuchawek w różnych rozmiarach. Licząc te, które są już na słuchawkach, mamy łącznie 5 par końcówek. Nieźle!
Same słuchawki i etui ładujące charakteryzują się przyjemną dla oka, minimalistyczną stylistyką. Same słuchawki nie są typowymi pchełkami. Są dość duże i budową przypominają nieco produkty Apple’a, ale do tego już zdążyliśmy się przyzwyczaić – wielu producentów stosuje taką budowę. Mimo sporych gabarytów są wygodne i przyjemne w użytkowaniu. Słuchawki stabilnie trzymają się w etui, magnesy są dość mocne, co może oczywiście utrudniać wyjęcie słuchawek – coś za coś. Samo etui również jest dość duże i chyba za to należy się niewielki minus. Ze względu na port USB‑C, producent mógł zastosować odrobinę mniejszą baterię, która ładowałaby się jeszcze szybciej, ale to trochę czepianie się na siłę. Szkoda również, że całość wykonana jest z gładkiego, satynowego plastiku ze złotym logo. Przydałaby się jakaś faktura, może jakieś przetłoczenie. Ale to kwestia gustu – co kto lubi.
Troszkę szkoda, że nie ma ładowania indukcyjnego, ale w tej cenie byłby to chyba ewenement. Jeśli chodzi o czas działania, producent deklaruje, że same słuchawki są w stanie działać około 7 godzin bez ładowania. Jeśli będziemy korzystać z etui ładującego, łączny czas działania to około 40 godzin. Całkiem nieźle. Po około 10 minutach w etui możemy słuchać muzyki nawet przez jedną godzinę. Warto również wspomnieć, że słuchawki charakteryzują się odpornością na wodę w klasie IPX7. Z ciekawostek warto również wspomnieć o technologii BassUp, Qualcomm aptX, aż czterech mikrofonach z redukcją hałasu cVc 8.0, możliwości korzystania z jednej słuchawki (np. tylko do rozmów) oraz module Bluetooth 5.0. Czyli nie ma na co narzekać!
Jakość dźwięku
Jeśli chodzi o jakość odtwarzanego dźwięku, jest naprawdę dobrze! Jedynym brakiem, który może doskwierać lubiącym dynamiczne utwory, jest brak wyrazistych tonów niskich, ale to bolączka słuchawek dokanałowych w tej klasie. Aby je poczuć, trzeba albo dość mocno wcisnąć słuchawki do uszu, albo mocno podbić poziom głośności. Ani jedno, ani drugie rozwiązanie nie poprawia komfortu użytkowania. Słuchawki świetnie trzymają się w uszach, a szeroki wybór końcówek w zestawie pozwala dopasować je do każdego ucha. Poza tym czystość dźwięku, scena, detale i separacja poszczególnych tonów jest na bardzo wysokim poziomie. Jak na słuchawki za około 150 złotych, jest naprawdę fantastycznie!
Podsumowanie
Od słuchawek za 50‑100 złotych oczekujemy jednego – żeby grały. Jak będą grały, jak długo i jak będą wyglądały, to kwestie poboczne. Od słuchawek za 150 złotych możemy już oczekiwać, aby nie kaleczyły ulubionych piosenek. Co dostajemy z Soundcore Life P2? Jakości słuchawek dwukrotnie droższych! Jeśli współpracowałyby z dedykowaną aplikacją i miały możliwość ładowania bezprzewodowego, byłyby to chyba najlepsze słuchawki w tej klasie na rynku. Mógłbym za te dodatki dopłacić, ale po co, skoro w ofercie tej firmy są właśnie takie słuchawki? Life P2 to idealne rozwiązanie dla tych, którym zależy na bardzo dobrej jakości dźwięku, długim działaniu na jednym ładowaniu oraz obecności portu USB‑C. W tej cenie? Nie ma konkurencji!