Antywirusy, firewalle a kwestie przyzwyczajeń
21.01.2010 | aktual.: 28.05.2019 11:11
Hej, hej,
Ze względu na straszne obłożenie pracą zawodową miałem nieco "przerwy" na dobrych programach - wskakiwałem w późnych godzinach na pięć minutek na DP i forum. Dzisiaj też miało tak być, ale w aktualnościach natknąłem się na informację o wydaniu już stabilnej wersji Avasta. I oczywiście już po komentarzach widać, że wybuchła dość spora burza w temacie antywirusów. Zresztą... Bardzo często jest tak, że przy okazji wydania nowszej wersji oprogramowania czy też przy publikacji rezultatów testów - jakiejkolwiek by one nie były maści - w użytkownikach czytających artykuł zaczyna gotować się krew, a palce same piszą bardziej lub mniej adekwatne zwroty i słowa. Szczerze mówiąc nigdzie nie spotkałem się z artykułem, który poruszając temat antywirusów pozostałby bez echa. Daleko nie trzeba szukać - swego czasu na portalu pojawił się test bezpłatnych programów antywirusowych. Jakie komentarze?? Strasznie zróżnicowane - niektórzy artykuł wywyższają, gdyż stanowi on potwierdzenie dokonania słusznego wyboru; na innych działa jak płachta na byka, bo przecież 'jak to możliwe, żeby mój antywirus tak nisko w zestawieniu się znalazł' - trzeba zatem bronić mojego wyboru. A i na to metod jest sporo - może źle przygotowana próbka wirusów? A może test przeprowadzony nie na takiej platformie, nie na tym systemie... Czasami zdarzają się wypowiedzi, które traktują temat niezwykle mocno i z dużym ładunkiem emocjonalnym. A wszystko wskazuje na to, że prawda leży gdzieś pośrodku. :)
Kilka lat temu, w okresie gdy taka pierwsza i totalna fascynacja komputerem oraz grami minęła, zacząłem bardziej interesować się kwestiami samego bezpieczeństwa, które wynikały z podłączenia do sieci globalnej. Co uznałem za najlepszą metodą? Oczywiście - testowanie. I takim sposobem przez kilkanaście dni wieczorami i w godzinach nocnych siedziałem przy komputerze testując różne konfiguracje programów antywirusowych i zapór sieciowych. Przetestowałem wtedy niemal wszystkie dostępne w internecie programy - między innymi wspomnianego na wstępnie Avast'a. By analiza nie była zupełnie pusta tworzyłem dokładne statystyki uwzględniające czasy startu i zamykania systemu, poziomy wykorzystania zasobów systemowych - na dobrą sprawę wszystko, co dało się zmierzyć, odznaczałem w tabelce Excel'a; łącznie z subiektywną oceną wyglądu i interfejsu programu. Gdy wszystkie możliwe konfiguracje zostały sprawdzone, a wyniki wydrukowane nastał czas na gwóźdź program - pytanie: 'Co wybrać?'. I co się okazało - że wszystkie merytoryczne przesłanki, testy, tabelki i wykresy przegrały z tym, co można określić mianem przyzwyczajenia i własnego upodobania.
Śmiało mogę stwierdzić, że z mojego punktu widzenia w 99% przypadków - jeśli nie we wszystkich - komentarze i opinie dotyczące testów czy wydań nowszych wersji programów ochronnych wynikają z subiektywnej oceny tego, co sami myślimy; tego, w czym sami mamy upodobanie oraz - już na koniec - tego, co kreowane jest przez otoczenie. W końcu kto w dzisiejszych czasach - w erze smartphone'ów - wolałby pokazywać się z 'cegłówką' z wyświetlaczem monochromatycznym zamiast z cieniutką, dotykową komórką wyposażoną w mnóstwo gadżetów? Wielu zapewne pomyśli sobie: 'Nieprawda, nie masz racji. Ja wybrałem program na podstawie jego technicznych możliwości'. Dobrze, ale ile w tym prawdy? Testy wydajności i skuteczności to jedno, a to, jak my sami postrzegamy program, to drugie; i między tymi dwiema płaszczyznami spojrzenia nie zawsze pojawi się korelacja. :)
Wygląda na to, że po raz kolejny potwierdza się znana już naszym babciom prawda, że 'każda pliszka swój ogonek chwali'. A dodając do tego siłę przyzwyczajenia do korzystania z danego oprogramowania otrzymujemy mieszankę, której wyniki możemy sprawdzić śledząc artykuły i komentarze dotyczące oprogramowania chroniącego naszą wirtualną rzeczywistość.