Mi Band 6 na start przygody ze smartbandami - recenzja
Witam wszystkich czytelników, tu nowa twarz tej stronie, Eliarre. Przychodzę do was z pierwszą (i oby nie ostatnią) na tym portalu recenzją.
Obiektem zdanym na łaskę moich niecnych poczynań była inteligentna opaska Mi Smart Band 6, którą miałam okazję testować przez okres 2 tygodni. Xiaomi wypuściło ją w zeszłym roku, zdążyli już też w międzyczasie zaprezentować siódmą wersję tegoż urządzenia. Po raz pierwszy miałam okazję się przekonać, jak z tego typu urządzeniem funkcjonuje się na co dzień, także niestety nie mam punktu odniesienia do innych podobnych opasek.
Jak więc taką opaskę użytkuje się w 2022 roku?
Pudełko i zawartość – pierwsze wrażenia
Na pudełku najbardziej rzuca się w oczy holograficzne „6”, zaś sama ilustracja opaski... na czarnym tle pasek odznacza się głównie przez to, że obrazek jest laminowany, bo mamy tu dosłownie czarne na czarnym. Za to widać dobrze sam ekran a na nim pierwszy wgląd na dostępne funkcje urządzenia, takie jak pomiar tętna, krokomierz, licznik kalorii, pogoda czy licznik punktów PAI. Po bokach opakowania znajdziemy jeszcze więcej informacji o możliwościach „zegarka” – przykładowo monitorowanie stresu, ładowanie magnetyczne czy tryby treningowe. Oj, komuś chyba zależało, żeby zrobić wrażenie wielofunkcyjnością opaski ;) Z tyłu zaś mamy podane kilka podstawowych parametrów (również po polsku!). Ogółem pudełko jest przystępnych rozmiarów i przyjemne w dotyku, poziom wykonania na plus.
W środku znajdziemy główny element opaski z wyświetlaczem i sensorem oraz silikonowy pasek, które stanowią osobne elementy, a także ładowarkę z wyjściem USB oraz instrukcję. Miejsce jest wydzielone niemalże idealnie na te wszystkie elementy, brak tu zbędnych „zapychaczy pudełka”. Pasek ma bardzo miłą fakturę, trzymanie go w palcach aż sprawia przyjemność. Kabel ładowarki jest dość krótki, nie licząc końcówek jego długość wynosi ok. 40cm, za to dołączono do niego gumkę, dzięki której łatwo go pozostawić zwiniętym. Magnes po podłączeniu do urządzenia trzyma się przyzwoicie.
Od czegoś trzeba zacząć, czyli pierwsze uruchomienie i przegląd funkcji
Zanim jeszcze zabrałam się za łączenie opaski z dedykowaną aplikacją Mi Fitness, co jest niezbędne aby zacząć w ogóle z niej korzystać, nastąpiła „przymiarka”, a z nią zgrzyt. Otóż moje nadgarstki są stosunkowo chude (15‑16cm), optymalne okazało się napięcie na trzecią dziurkę od końca. Jednakże na samym początku czułam dyskomfort nawet przy napięciu nieco luźniejszym, a to głównie przez podłużny wyświetlacz, który okazuje się być po prostu za długi by opaska układała mi się w ładny sposób, tak jak to ma miejsce w przypadku zwyczajnych zegarków. Po jakimś czasie co prawda się przyzwyczaiłam do tego jak całość na mnie leży, lecz warto byście zwrócili na ten aspekt uwagę, jeżeli użytkownikiem ma być ktoś z podobnym obwodem nadgarstka. Sam design opaski jako całości jest przyjemnie prosty i schludny.
Pierwsze próby parowania mogą się skończyć fiaskiem mimo trzymania się załączonej instrukcji, u mnie zadziałało dopiero po włączeniu i wyłączeniu smartfona – po raz kolejny okazuje się jak uniwersalna na przeróżne bolączki ze sprzętem jest ta metoda. Po sparowaniu zarówno oprogramowanie w samej opasce jak i aplikacja Mi Fitness są obsługiwane w języku polskim.
Ekran AMOLED 326 ppi faktycznie wyświetla obraz w dobrej jakości, jeżeli zdecydujecie się użyć własnego zdjęcia na tapecie to nie uświadczycie spadku ostrości, kolory są intensywne. Jasność można regulować, dostępne jest 5 stopni oraz tryb nocny, którym zarządzamy w apce, pozwalający automatycznie zmniejszać jasność ekranu pod koniec dnia.
Pomiary, które możemy wykonać ręcznie z poziomu opaski – tętno, stres, natlenienie krwi – są dość szybkie, trwają około minuty podczas której ręka musi znaleźć się niemal w bezruchu. W aplikacji można dodatkowo włączyć cykliczne pomiary pierwszych dwóch, wtedy wystarczy że sobie chodzimy i wykonujemy codzienne czynności, a raport „robi się sam”.
Inne łatwo dostępne w urządzeniu funkcje to chociażby: ćwiczenie oddychania – u siebie zauważyłam zmniejszenie tętna po takim ćwiczeniu, moim zdaniem rzecz godna uwagi, informacje o pogodzie, alarmy czy sterowanie muzyką w telefonie. To ostatnie oferuje zatrzymywanie/wznawianie utworów (jak i również filmów na YouTube, być może na innych serwisach także), przeskakiwanie do poprzedniego/kolejnego oraz sterowanie głośnością, domyślnie jest widgetem dostępnym po przesunięciu w bok od głównego ekranu. Te widgety można dowolnie sobie ustawić w telefonie.
Istnieje ponadto kilka funkcji domyślnie ukrytych (co na szczęście można zmienić w Mi Fitness), z czego kilka w mojej opinii zasługuje na wyróżnienie, mianowicie:
· latarka – ma tylko jeden poziom jasności, mimo to stanowi miły detal w urządzeniu bądź co bądź sportowym, więc może podpasować entuzjastom choćby wieczornego biegania
· Czasomierz Pomodoro – znane narzędzie wspomagające naukę, można w nim ustawić czas koncentracji inny niż standardowe 25 minut
· Znajdź urządzenie - działa w dwie strony, możemy zarówno szukać telefonu z poziomu opaski (w telefonie uruchamia się sygnał dźwiękowy) i odwrotnie (opaska wibruje, choć niestety dość delikatnie)
· Aparat – nie tak ciekawa opcja co poprzednie, ale ma potencjał wykorzystania go na różne sposoby, choćby w sytuacji, gdy mamy do czynienia z niesprawnym przyciskiem w selfie sticku
Ogarnięcie przesunięć palcem w celu cofnięcia się do menu itp. nie było trudne ani czasochłonne, interfejs jest zaprojektowany przystępnie. Ekran, choć nie jest wielki, jest wygodny w obsłudze, nie licząc wklepywania PINu (bo można aktywować takie zabezpieczenie), wtedy faktycznie cyferki są dość małe i nie tak łatwo szybko i bez pomyłek je powciskać.
Przez około godzinę na spokojnie badałam większość oferowanych „ficzerów”, siedząc sobie spokojnie na kanapie i ku mojemu zdziwieniu, przez ten czas krokomierz naliczył mi aż 9 kroków, podczas gdy siedziałam przez ten czas w jednym miejscu, wykonując kilka okazjonalnych wymachów ręką! Czułości krokomierza nie da się ustawić jak w dedykowanych apkach na smartfony, pozostaje więc wierzyć producentowi, że urządzenie jest na tyle inteligentne by samo dopasowywać parametry mierzenia liczby kroków, choćby na podstawie podawanej wagi, wzrostu, płci etc. Co prawda średnia długość kroku w cm jest podawana w podsumowaniu spaceru, ale o tym szerzej w kolejnej sekcji.
Automatyczne wykrywanie aktywności - mogło być lepiej
Smart Band oferuje różne tryby treningu oraz możliwość automatycznego wykrywania kilku z nich – ja się wypowiem o spacerze, bo po prostu to wykonywałam najczęściej. O ile wszystko działa bez zarzutu gdy samemu się włączy w opasce lub aplikacji monitorowanie danej aktywności, o tyle z automatycznym wykrywaniem już nie jest tak pięknie. Wg zapewnień producenta na wykrycie spaceru potrzeba około 30 sekund, ale w praktyce trwa to jednak mniej więcej 3 minuty. Od pewnego momentu wcale nie chciało wykrywać, pomimo że szłam kilkanaście minut przez miasto niemalże bez zatrzymywania się. Podejrzewam, że mogła mieć na to wpływ wcześniejsza 2‑dniowa przerwa od noszenia opaski. Pomijając jednak ten aspekt, samo monitorowanie jest spoko – mamy podczas spaceru pomiary standardowe takie jak tętno, kroki, kalorie, ale też mapę trasy z GPSu w telefonie, bo sama opaska go nie posiada czy tzw. kadencję. Wiarygodność niektórych z nich pozostawia wątpliwości, co potwierdza nieszczęsna średnia długość kroku, wahająca się u mnie w granicach 52‑65 cm. Te różnice wydają mi się niepokojąco spore.
Śledzenie cyklu niczym nie zaskakuje
Funkcja która powinna teoretycznie mnie, jako kobietę, zainteresować bardziej. I przyznam, że raczej spodziewałam się czegoś więcej, w końcu na pudełku znajduje się o niej informacja, niejako czyniąc z niej jedną z głównych zalet opaski. Okazuje się, że w praktyce jej zakres jest porównywalny do standardowych aplikacji typu „kalendarzyk miesiączkowy”. Na podstawie podanej przeciętnej długości okresu oraz całego cyklu przewidywane są dni płodne, owulacja i data spodziewanej kolejnej miesiączki. Dla bardziej wiarygodnych wyników polecam jednak wprowadzić do kalendarza w aplikacji poprzednie miesiączki (4 miesiące wstecz powinno wystarczyć), zwłaszcza, jeżeli cykle bywają nieregularne.
Można wprowadzić dane dotyczące samopoczucia, intensywności krwawienia i bólu w danym dniu miesiączki czy włączyć powiadomienia o zbliżającym się przewidywanym okresie i owulacji. Zaznaczanie dni krwawienia poprzez wbudowany kalendarz w Mi Fitness jest skonstruowane w sposób, który może okazać się problematyczny dla osób z nieregularnymi miesiączkami, znacznie wygodniej jest to robić klikając pole „Historia okresów” tuż pod kalendarzem.
Z Mi Bandem 6 do łóżka
Chyba mało komu zdarzyło się zasypiać ze smartwatchem czy innymi akcesoriami na nadgarstku. Tutaj było to wręcz konieczne, by na noc nie ściągać Mi Banda, aby zebrał dane dotyczące snu. W rezultacie w aplikacji możemy zobaczyć jak długo spaliśmy, kiedy byliśmy w jakiej fazie snu oraz informacje o tym, jak oddychamy podczas snu. Odnotowywane są również pobudki w ciągu nocy, a ich czas pokrywał się z rzeczywistością. Każdy zarejestrowany sen otrzymuje ocenę oraz komentarz, co można poprawić, aby ogółem polepszyć jakość snu, podobnie jest gdy sprawdzimy podsumowanie tygodnia czy miesiąca. Jedynym znaczącym mankamentem tego rodzaju pomiaru jest zwiększone zużycie baterii.
Kilka dodatkowych słów o Mi Fitness
Aplikacja jest swego rodzaju „centralą”, bez niej nie bylibyśmy w stanie wprowadzić pewnych ustawień, np. dostosowanych powiadomień z telefonu które chcemy wyświetlać na ekranie Mi Banda, czy też częstotliwości automatycznego wykonywania poszczególnych pomiarów, od których zależy wytrzymałość baterii. Dzięki niej też mamy lepszy wgląd w zebrane dane. Interfejs jest całkiem przejrzysty. Dość niepozornym, ale miłym zaskoczeniem okazała się być opcja zmiany preferowanego nadgarstka na prawy, być może dla osób leworęcznych jest to rzecz warta uwagi. Obecnie dostępną alternatywą dla tej aplikacji jest Zepp Life, więc gdyby Mi Fitness mocno do siebie kogoś zraziło to ma jeszcze drugą opcję.
Bateria i ładowanie
Test zaczęłam z pełną baterią, 50% baterii zaś miałam po 3 dniach użytkowania w trybie w mojej osobistej ocenie intensywnym (włączone były pomiary tętna co minutę, obliczanie PAI, całodobowe monitorowanie stresu, oraz monitorowanie snu w nocy, czyli funkcje wg producenta wpływające na szybsze zużycie baterii). Jest to wynik dość zgodny z oczekiwaniami, gdyż jak możemy wyczytać na oficjalnej stronie Mi‑Home.pl dla wersji opaski z NFC, pełne ładowanie powinno starczyć na 6 dni użytkowania intensywnego. Przy czym warto mieć na uwadze, że żywotność baterii w trybie standardowym wg producenta różni się dla tych dwóch modeli: dla Mi Band NFC jest to 12 dni, a dla testowanej wersji „standard” 14 dni przy dokładnie tych samych warunkach testów. Mimo to uważam ten wynik za przyzwoity.
Godna szczerej pochwały jest za to szybkość ładowania. Przeprowadziłam dość krótkie ładowanie baterii gdy zostało jej 15% i po 10 minutach zaobserwowałam dwa razy tyle na ekranie. Czyli w teorii spodziewać się można, że pełne ładowanie trwa niewiele ponad godzinę. Nie mogę z całą pewnością potwierdzić tych oczekiwań, lecz jeżeli zaszłaby potrzeba podładowania urządzenia „na szybko” przez choćby 20 minut, to po takiej procedurze bateria ma szansę wytrzymać dodatkową dobę.
Customizacja
Mi Smart Band 6 jest wręcz stworzona dla ludzi, którzy lubią swoim sprzętom nadać jak najbardziej unikalnego, osobistego charakteru. Domyślnie dostajemy czarny pasek, a wbudowanych motywów głównego ekranu, mamy 3. Jednakże producent oferuje dodatkowe pięć kolorów paska, z tym że trzeba je dokupić osobno. Dostępne są również paski od innych sprzedawców, na przykład skórzane. W Mi Fitness na dzień dzisiejszy do wyboru jest ponad 90 motywów, w tym animowane oraz pozwalające użyć jako tapety wybranego zdjęcia z galerii w telefonie.
Ponadto istnieją zewnętrzne aplikacje, w których można pobrać jeszcze więcej motywów tarcz. Bardziej ambitni mogą również spróbować zaprojektować własną tarczę od podstaw, istnieje nawet tutorial po polsku jak tego dokonać, znajdziecie go pod tym linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=Uwd5MYXRt_Y.
Podsumowanie
Szósta odsłona Mi Banda to fajny, wygodny w obsłudze gadżet. Funkcji jest sporo, jednak mam wrażenie, że mało kto miałby potrzebę korzystania ze wszystkich. Krokomierz moim zdaniem jest niedopracowany i bardziej ufałabym aplikacjom, których używałam wcześniej na swoim smartfonie. Ekran, choć bardzo ładnie wyświetla, po tygodniu użytkowania zebrał już drobne rysy, które na szczęście ciężko dostrzec przy podświetleniu. Z głównych plusów mogę wymienić baterię, która przy umiarkowanym użytkowaniu jest dość wytrzymała, wygodne i szybkie ładowanie, prostą aplikację, wyświetlanie powiadomień z telefonu, obsługę języka polskiego wraz ze znakami oraz swobodę w personalizacji.
Ogólna ocena: 7/10.