15 lat GNOME, co dalej?
Pisanie o GNOME przez użytkownika KDE SC z góry skazane jest na oskarżenie o "hejterstwo". Dla mnie jednak ktoś kto sądzi, ze użytkownik Wolnego Oprogramowania nie może wyrazić o nim własnej opinii sam ociera się o hipokryzję, a przede wszystkim wykazuje brak wiedzy o wszystkim co jest związane z Open Source i Linuksem. Tak jestem użytkownikiem KDE i jestem jednocześnie użytkownikiem GNOME, chociaż wiele osób pewnie tego nie zrozumie. Tak samo jak będąc Polakiem mogę wyrazić swoje zdanie o Muzułmanach, bo ... bo "co ma piernik do wiatraka".
Ostatnio dyskutowałem z lucasem_ o rozłamie pomiędzy GNOME Shell i Unity, a przede wszystkim kto jest temu winien. Dyskusja moim zdaniem podążyła do ślepego zaułka i zaczęliśmy wkrótce licytować się po prostu datami. Ważniejszą sprawą jest jednak, kto dziś wspiera taki rozłam, a nie ktoś kto do niego doprowadził. GNOME 3 jednak nie budzi zainteresowania nowych użytkowników i po skoku zainteresowania w momencie premiery środowiska w nowej wersji obecnie traci jeszcze więcej niż wcześniej, a najgorsze, że traci zainteresowanie także ze strony deweloperów. Dziś w piętnastolecie środowiska warto zadać sobie pytanie dokąd jego obecny rozwój zaprowadzi użytkowników.
Wiele osób porównywało premierę GNOME 3 z analogiczną sytuacją podczas tworzenia KDE 4. Jest jednak wiele zasadniczych różnic pomiędzy ich etapami rozwoju. Powstanie KDE 4 było zdeterminowane przez powstanie Qt 4 i zaprzestanie rozwoju bibliotek dla Qt 3. Qt dostarczyło też wiele nowych narzędzi (Phonon, Plasma), które dały nowe możliwości pulpitowi. No i KDE było otwarte na rozwiązania opendesktop.org np. Telepathy, które powstało pod skrzydłami Red Hat. Z drugiej strony GTK 3, będące podstawą dla nowego GNOME, wcale takiej rewolucji nie dostarcza. Ba nawet dziś jeszcze wiele aplikacji GNOME nie zostało przeportowanych do nowych bibliotek. Ze strony frameworkowej to raczej kontynuacja prac podjętych dla GNOME 2. Co jest więc takiego rewolucyjnego w GNOME 3? Okazuje się, że tylko GNOME Shell!
Premiera GNOME Shell przyjętą została krytycznie. Jedni uznawali interfejs GNOME Shell za "pulpit dla debili" inni ewentualnie dawali szansę z nadzieją na poprawę sytuacji w przyszłości. Największa dyskusję wokół projektu wywołało wystąpienie Linusa Tordvaldsa i jego słynne "unholy mess", czyli synonim na określenie tragedii lub katastrofy. No cóż jedyne co sprawiły słowa Linusa to większe zainteresowanie xfce. Linus już nieraz zresztą dawał swoje popisy elokwencji nawet w stosunku do początkowego rozwoju GNOME 2, które także było krytykowane za bałagan. Linus wypowiedział swoje słynne: "Please, just tell people to use KDE", by w momencie premiery KDE 4 określić je jako ... katastrofa (disaster) i zainteresować się GNOME.
Niewiele osób wie jednak, że niedawno Linus powrócił do GNOME 3. Zapewne ta informacja jednak nie była aż tak ciekawa dla prasy komputerowej. Linus wyznał na swoim Google+, że z powrotem bawi się GNOME Shell, bo koledzy z Fedory odkryli przed nim świat GNOME Shell Extension, które widać okazały się ciekawsze od xfce ("Hey, with gnome-tweak-tool and the dock extension, gnome-3.2 is starting to look almost usable"). Swoim jednak zwyczajem Torvalds nie porzuca krytyki GS, chociaż go używa. Linus uważa, że rozszerzenia mogą być tylko panaceum na prawdziwe problemy. Wiele z nich kończy swój żywot wcześniej niż trwało ich powstanie, wiele nadal pozostaje niestabilnymi, a inne robią jeszcze większy bałagan w sztywnych założeniach GNOME Shell niż dają nowych możliwości. Podstawowym problemem rozszerzeń jest jednak brak zainteresowania ich implementacją w podstawowej wersji środowiska przez twórców GNOME, co daje jasny sygnał, że nie są oni zainteresowani współpracą.
Skutkiem wspomnianego powyżej stanu rzeczy jest powstanie forków tworzonych przez społeczność, czego dobrym przykładem jest Cinnamon, który powstał właśnie z wynalazków społeczności GNOME dodanych do "extension". Niektórzy uznają takie forki za kolejne możliwości GNOME jednak wiele osób zauważa rozwarstwienie w ten sposób środowiska. Przede wszystkim nowości w forkach nie wracają z powrotem do oryginalnego środowiska, bo i nikt z tamtej strony nie wyraża zainteresowania takimi nowościami, po drugie forkom towarzyszą zapożyczenia z innych środowisk (Unity - Qt), które wprowadzają elementy pozostające poza zainteresowaniem deweloperów GNOME. Zasadniczym problemem jest jednak brak zainteresowania rozwojem ze strony środowiska Open Source, które prowadzi do zawłaszczenia środowiska.
Deweloperzy GNOME wskazują na dynamiczny wzrost ilości linii kodu i commitów (38,500 dla GNOME 3.2 i 41 000 dla 3.4 przez ok. 1,275 ludzi). Wiele z tych zmian dotknęło jednak głównie GNOME Shell. Powłoka okazała się wielkim hitem nowego wydania i deweloperzy chwalą jej prostotę i łatwość rozwoju. Równocześnie jednak kryzys rozwoju dotyka core GNOME i niechęć ich rozwoju ze strony deweloperów nie związanych z Red Hat. O GNOME powoli zapomina Oracle i zapomina też Google, których wkład powoli maleje. Wiele deweloperów ze "starej kadry" krytykuje też nową drogę rozwoju. Zainteresowany rozwojem nie jest nawet niedawny przywódca (i założyciel projektu) Miguel de Icaza, który twierdzi: "Nadal dbam o GNOME. Dbałem o GNOME przez ostatnie 12 lat - ale czy jestem zainteresowany rozwiązywaniem problemów GNOME? Nie za bardzo!". M. de Icasa przekłada teraz współpracę z innymi projektami bardziej niż własnym dzieckiem.
Nadal nie ma wersji Inkscape w GTK3, to jeden z wielu projektów pozostających nieformalnie związanych z GNOME, który nie jest zainteresowany nowościami tego środowiska. GTK jest ciągle krytykowane i traci deweloperów. Nikt nie jest też zainteresowany rozwojem starego oprogramowania, a sami deweloperzy deklarują już nowy zestaw zamienników w miejsce tych, które już teraz znajdują się zakładce "ulubione" użytkowników. Także ostatnia wizja Nautilusa wywołała nie tylko panikę wśród użytkowników ale i dystrybutorów, którzy już teraz zapowiadają swoje własne forki (Nemo).
Dużo kontrowersji budzi także kampania GNOME OS, czyli stworzenie środowiska, które przejmie wiele zadań systemu operacyjnego. W teorii nie ma w tym niczego do czego nie dąży każde środowisko. W przypadku GNOME mamy jednak raczej do czynienia z wymijającą propagandą mającą na celu promocję narzędzi pochodzących od jednego providera (np. integracja z aplikacjami web, zależności od systemd).
Na horyzoncie pojawia się też domniemana konkurencja ze strony Ubuntu i Unity, która tak naprawdę konkurencję stanowi chyba tylko na papierze i sloganach komputerowych. Canonical nie ma w tej chwili jednak środków i zasobów ludzkich, aby zrezygnować z GNOME jako podstawy dla swojej powłoki graficznej. Popularyzacja obu środowisk będzie się odbywać po prostu tworząc bariery niechęci do wynalazków domniemanej konkurencji. Bariery, których w rzeczywistości nie ma i bariery, które zwykłego użytkownika, a zwłaszcza klienta, nie powinny interesować, bo ograniczają jego prawo wyboru.
Cały konflikt pomiędzy Canonical, a deweloperami GNOME wydaje się dość dziwny. Najpierw deweloperzy GNOME dali wilczy bilet elementom Ayatana, które zostały stworzone specjalnie dla GNOME i na bazie których powstaje teraz powłoka Unity. Teraz GNOME samo promuje podobne dodatki w ramach GNOME Shell Extensions. Dziwne jest to, że pomimo niechęci do bałaganu w GNOME (który spowodował swego czasu jego wyrzucenie z najpopularniejszej dystrybucji tamtego okresu, czyli Slackware), deweloperzy zapominają, że społeczność wypromowała GNOME właśnie w opozycji do KDE, które zbudowane było wtedy na bazie komercyjnego QT. Dziś w obliczu niechęci nawet Debiana do GNOME, deweloperzy GNOME zapominają, że popularność tego środowiska zbudowana została na otwartości i współpracy pomiędzy różnymi dystrybucjami, a zwłaszcza Ubuntu, które chyba najwięcej zrobiło w kwestii jego popularyzacji, a nie promocji jednego zestawu oprogramowania związanego z jedną firmą.
Pytanie o przyszłość GNOME pozwalam sobie więc zadać jako użytkownik KDE. Środowiska, które jest inspiracją prac nad GNOME właśnie i środowiska, które stało się w pełni otwarte dzięki uporowi fanów GNOME i ich dążenia do promocji wolności oprogramowania. Przede wszystkim jednak jako użytkownik wspaniałych komponentów GNOME jak GIMP, czy własnemu pomysłowi na Telepathy itp., z których mogę korzystać dzięki zasobom repozytoriów swojej dystrybucji.
Jako użytkownik KDE życzę jak najdłuższego życia projektowi GNOME i mam nadzieję, że jako użytkownikowi KDE będzie mi nadal dane z niego korzystać w tej niepewnej przyszłości.