Standardy webowe, czyli pic na wodę (?)
Żyjemy w czasach standardów, tego ukryć się nie da. Gdzie nie spojrzeć-standardy. Szczególnie Unia Europejska standaryzuje wszystko i wszystkich-dla niej ogórki powinny mieć określone wymiary, a banany odpowiedni promień krzywizny (a najlepiej jakby były proste).zanim zacznę narażać się na gniew "standardczyków", przytoczę cytat z wikipedii: W technice standard to zestaw parametrów, zwykle posiadający nazwę (np. PAL w telewizji), który zapewnia odpowiedni poziom jakości, bezpieczeństwa, wygody lub zgodności z innymi wytworami techniki. A więc jako producent kluczy francuskich, produkują klucz 12 bez zastanawiania się jakiego producenta śrub używa mój klient. Jako konsument kupuję klucz 12 z pewnością, ze odkręcę nim moje śruby 12. I tu sprawa jest jasna. Schody zaczynają się podczas tworzenia stron WWW. Analogicznie do producenta kluczy, webmaster powinien tworzyć stronę (przykładowo) w HTML 4.01 i CSS2 bez obawy, że użytkownik tego nie wyświetli, lub wyświetli nieodpowiednio. Lecz wcale tak nie jest, często zdarza się, ze przeglądarki interpretują kod w dwojaki sposób. Co ciekawsze, niepoprawny (wg standardów) kod często wyświetla się dobrze na wszystkich przeglądarkach. Obecnie jesteśmy świadkami wyścigu przeglądarek. Każda stara sie jak najszybciej obsługiwać HTML5 i CSS3. Patrząc na to sceptycznym wzrokiem, zastanawiam się kiedy przyjdzie moment, gdy FF, Opera, Chrome i IE będą różnie interpretowały ten sam kod. Bo dla HTML 4.01 i CSS2 takie sytuacje mają miejsca. Ta sytuacja skłoniła mnie do przemyślenia, kto właściwie ustala standardy? W3C? Moim zdaniem oni tylko kierunkują standardy ustalane przez twórców przeglądarek. Bo co jest ważniejsze dla webmastera-by jego strona dobrze wyświetlała się na każdej przeglądarce, czy aby przeszła test walidatora W3C? Moim zdaniem ważniejszy jest efekt końcowy na ekranie użytkownika strony. Więc idąc dalej tym tropem: czy oby na pewno standardy W3C są tak ważne, jak niektórzy głoszą? Bo dla mnie liczy się to, jak strona się wyświetla, a nie to co o niej sądzi walidator. A teraz czas na waszą krytykę i objazd po mnie :P