Extreme Media NPB‑1224 — wysoko pojemnościowy powerbank w problematycznie niskiej cenie
Kilka tygodni temu mój znajomy poprosił mnie bym pomógł mu wybrać odpowiedni powerbank. Jego cel był jasny - duża pojemność i jak najmniejsza cena. Nie był zainteresowany szybkim ładowaniem, latarką lub znanym na świecie producentem. Biorąc pod uwagę taką specyfikację wymagań, zdecydowałem że najlepszym wyjściem będzie złożenie zamówienia bezpośrednio z Chin, ale jak się okazało - za dużo czasu nie otrzymałem. Skubaniec oznajmił mi że w przeciągu tygodnia wyjeżdża w kilkudniową trasę rowerową w góry i potrzebuje na gwałt dobrego ogniwa. Tłumaczyłem mu że wydajność takiego akumulatora musi iść z pewną ceną, ale to go niestety nie satysfakcjonowało.
Wybór był prosty - zakup powerbanku z sieciówki. Tak się złożyło że w jednym z marketów z elektroniką wypatrzyłem urządzenie sygnowane znaną mi marką Extreme Media. Model NPB-1224 posiadał ogniwa o pojemności 10.000 mAh, dwa wyjścia USB wpierające szybkie ładowanie (2.1A) i cenę ... problematycznie niską. Kolega zadecydował, nie chciał alternatywy od TP‑link'a czy Samsunga. I tak pojechał ...
Wrócił zmieszany
Zazwyczaj mam tak że recenzuję sprzęty które zawitały na mój warsztat osobiście a nie zostały przez kogoś użytkowane, ale pech chciał że zostałem tym zadaniem obciążony by uświadomić. Otóż każdy który zdecydował się na zakup tego modelu w dziwnie niskiej cenie powinien wiedzieć jedno: nie przepłacił i miał szczęście! Okazało się bowiem że opisywany powerbank posiada sporą pojemność jak na zastosowane w produkcji niskiej jakości elektronikę.
Maciek, bo tak ma na imię - przez 10 dni pokonał rowerem całą trasę górskiej granicy Polski z Czechami. Odległość którą pokonał zamykała się gdzieś na poziomie 640 km. Jak się okazało wybrane ogniwo miało za zadanie zasilać mu w głównej mierze nawigację GPS - SIGMA PURE z naznaczoną odgórnie trasą. W związku z tym iż pracował on non‑stop i pożerał do 950 mAh w ciągu dnia.
Okazało się że urządzenie zdało egzamin, choć tuż przy końcu trasy przestało ładować nawigację. Na szczęście ta spokojnie dotrwała do ostatniego dnia na własnych oparach. Od powrotu do domu, przestała ładować. Być może to kwestia tego modelu lub katorżniczej pracy podczas przebytej trasy.
Specyfikacja techniczna
Jak przystało na Chiński wyrób, zastosowano tu znane z innych podobnych modeli parametry:
- Wejście - DC 5V/2A
- Wyjście - 2x 5V/2.1A
- Pojemność - 10000 mAh
Wygląd a użytkowanie
Powerbank NPB-1224 to klasyczny prostokątny klocek, obudowany w całości plastikowym wykończeniem. Na jednym z boków widnieje przycisk do sprawdzenia stopnia naładowania akumulatora. A tuż za nim zainstalowano wejście na kabel zasilający. Z tego co powiedział mi Maciek, ładowanie z gniazdka trwało ponad 7 godzin zanim wszystkie lampki przestały migać, na rzecz stałego podświetlenia na boku.
Z tego co mogę zauważyć, budową nie odbiega on niczym od swoich kolegów z chińskiego podwórka, choć w tym przypadku bardziej interesuje mnie jego praktyczna pojemność. Maćkowi ogniwo wystarczyło na +/- 10 dni ciągłego ładowania. Oczywiście powerbank był odpinany na przystankach oraz w nocy by nie przegrzewał się za bardzo, w szczególności podczas tak gorących dni jakie nawiedziły ostatnio nasz kraj.
Krótkie podsumowanie
To że Chińska elektronika zalewa Polską, nie jest niczym nowym. Od lat na rynku możemy zaobserwować swoisty wysyp takich urządzeń w coraz to niższych cenach. Na tę chwilę powerbank od Extreme Media możemy zakupić za niecałe 40 zł co jest kwotą bardzo interesującą ale również niosącą ze sobą spora dozę nieufności, gdyż nie wiadomo dokładnie co czai się w środku. Kolega na szczęście podczas wyprawy wyszedł bez szwanku - nie został poparzony a bateria nie wybuchła mu w twarz podczas wymagającej trasy. Co tu dużo pisać - niska cena i spora wydajność. Osobiście jednak polecam mniejsze i staranniej wykonane ogniwa oraz przede wszystkim jedno - rozsądek podczas takich zakupów.