P2P vs RIAA, małe podsumowanie...
01.07.2010 | aktual.: 21.05.2013 08:42
Minęła dekada od pojawienia się pierwszego klienta sieci P2P, ponad 10 lat walki różnych organizacji (z RIAA na czele) z P2P, czas na małe podsumowanie...
Internet jest medium, w którym łatwość kopiowania wręcz „zachęca” do naruszeń praw autorskich. Największe kłopoty dla prawa własności intelektualnej przyniosło opracowanie technologii P2P będąca modelem komunikacji w sieci komputerowej. Pierwsza i chyba najsłynniejsza sprawa tego typu miała miejsce w grudnia 1999 r. kiedy to celem procesu sądowego, wytoczonego przez Recording Industry Association of America stał się Napster. W skutek nakazu sądowego był on zmuszony w lipcu 2001 roku do wyłączenia wszystkich swoich serwerów. Jak się wkrótce okazało sukces przemysłu fonograficznego był pozorny. Po sukcesie Napstera, programy typu P2P zaczęły zaczęły się mnożyć niczym króliki:iMesh, Kazaa, Grokster, Audiogalaxy szybko wypełniły lukę pozostawioną przez Napstera umożliwiając internautom wymianę różnego rodzaju utworami, wśród nich oprócz tych chronionych prawem autorskim znajdowało się także wiele należących do domeny publicznej.
Wielkie kompanie muzyczne i filmowe pod przewodnictwem RIAA, rozpoczęły krucjatę przeciwko sieciom P2P głosząc różne argumenty, z których płynęło jasne przesłanie dla społeczeństwa: darmowe ściąganie muzyki „zabija ją”. Dyrektor naczelny Time Warner - Richard Persons, powiedział: „...tu nie chodzi tylko o grupę dzieciaków kradnących muzykę. Tutaj chodzi o zamach na wszystko co tworzy kulturową ekspresję naszego społeczeństwa. Jeśli nie uda nam się ochronić i zachować naszego systemu własności intelektualnej, kultura zaniknie. I korporacje nie będą w tym przypadku jedynymi pokrzywdzonymi. Artyści zostaną pozbawieni bodźca do tworzenia. Najgorszy scenariusz zakłada iż nasz kraj pogrąży się w czymś na kształt kulturowych Wieków Ciemnych”.
RIAA, której strategia walki z „piractwem” polegaja na losowym pozywaniu prywatnych osób, korzystających z serwisów p2p budzi najwięcej kontrowersji i często dokonywana jest na granicy prawa jeśli już nie poza nią. Jak zauważa Electronic Frontier Foundation – „ 15 000 pozwanych prywatnych osób i nadal miliony amerykańskich fanów muzyki używają sieci P2P i innych technologii do dzielenia się utworami. Ponad to, według większości ocen, liczba osób korzystających z serwisów wymiany plików w zastraszającym tempie rośnie w pozostałych częściach świata, gdzie RIAA nie była w stanie przeprowadzić na tak masową skalę akcji pozywania osób w różnym wieku i pochodzących z różnych środowisk”
Jak powiedział jeden z autorów raportu dotyczącego wpływu nielegalnego „pobierania” muzyki z sieci typu P2P na zyski przemysłu muzycznego F. Oberholzer-Gee : „Ci, którzy marzyli o prawnym rozwiązaniu, nie pojmują prawdziwie globalnej natury fenomenu P2P. Co gorsza, prawna strategia RIAA, wydaje się nie odnosić skutków nawet na terenie Stanów Zjednoczonych”
Warto może w tym miejscu przytoczyć stanowisko, jakie w imieniu ZAiKSu zajęła w 2004 roku Anna Zakrzewska-Biczyk -specjalista ds. Licencjonowania Internetu: „Polityka RIAA jest naszym zdaniem jednostronna i nie przynosi właściwych efektów. Brak w niej oferty wychodzącej naprzeciw potrzebom użytkowników. Jeżeli chodzi o efekty pozwów, to udało się "spacyfikować" Napstera, ale już KazaA i podobne środowiska chyba są poza zasięgiem RIAA. Wchodzi tu w grę również instytucja dozwolonego użytku i swobody konstytucyjne obywateli"
Według Kanadyjskiej Rady Prawa Autorskiego, trudno obciążać odpowiedzialnością osoby, które ściągają pliki z Internetu, ponieważ nie można wymagać od nich aby oceniały, czy dany plik jest chroniony prawem autorskim czy nie. Jednocześnie organ ten podkreślił, że na gruncie prawa kanadyjskiego osoba, która udostępnia, takie pliki do sieci może zostać pociągnięta do odpowiedzialności. W ramach rekompensaty za ewentualne naruszenie praw twórców, wymianą ich utworów w sieciach P2P, Rada nałożyła opłaty na nowe karty pamięci używane w przenośnych odtwarzaczach MP3.
Twórczość i autorstwo są wartościami jak najbardziej godnymi ochrony ale czy za każdą cenę? W tak ważnym aspekcie jak dostęp do kultury nie można uznawać że „cel uświęca środki”, czy też "silniejszy zgarnia wszystko" A. Kopff wymienił trzy podstawowe cele prawa autorskiego: - stymulowanie twórczości, - zaspokojenie potrzeb społecznych poprzez ułatwienie korzystania z utworów, - zaspokojenie potrzeb materialnych i duchowych twórców. Patrząc na działania organizacji zbiorowego zarządzania, czy też na zachowanie wytwórni muzycznych/filmowych na całym świecie, można śmiało wyciągnąć wniosek, że dwa pierwsze postulaty są całkowicie ignorowane na rzecz trzeciego. Taka sytuacja wywołuje zrozumiały sprzeciw społeczeństwa, w imieniu którego występują m.in. organizacje chroniące prawa konsumentów, takie jak amerykańska Electronic Frontier Foundation