Apple podaje wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2017 roku
Wczoraj Apple podało swoje wyniki finansowe obejmujące pierwszy kwartał 2017 roku. W sieci ostatnio mnożyło się wile komentarzy sugerujących, że kalifornijska firma przeżywa recesje, że przestała wychodzić na potrzeby użytkowników, a zaczęła gonić rynek. Nie brakowało też komentarzy, że czas Tima Cooka się kończy i że Apple się kończy. Czy to wszystko prawda ? Raczej nie. Jak wynika z przedstawionych raportów finansowych, czas Tima Cooka się raczej nie kończy, podobnie jak nie kończy się samo Apple.
Pierwszy kwartał fiskalny jest zawsze bardzo ważny dla Apple. To miesiące obejmujące czas krótko po premierze nowych produktów oraz bardzo obfity okres zakupów świątecznych. Nic więc dziwnego, że pod względem finansowym, kwartał ten zalicza się zawsze do niezwykle obfitych. Toteż i prognozy obejmujące przychody osiągnięte w miesiącach - październik, listopad i grudzień 2016 roku (pierwszy kwartał fiskalny) szacowano dość wysoko, gdyż prognozy zakładały ich wysokość na poziomie 77.25 mld USD. Rzeczywistość okazała się lepsza, niż prognozowali analitycy i Apple odnotowało przychód w wysokości 78.4 mld USD. Różnica niby niezbyt wielka, ot, miliard w tę czy miliard w tamtą stronę. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że przychód ten jest o blisko 3 mld lepszy, niż Apple osiągnęło dokładnie rok temu – 75.9 mld USD przychodu. Jak więc kształtuje się mapa sprzedaży Apple w omawianym okresie ?
Apple odnotowało znaczny, bo blisko 9% wzrost przychodów na rodzimym rynku amerykańskim. Jak wynika z raportu, przychody pochodzące z terenu Ameryki wyniosły 31.9 mld USD. To naprawdę spory wzrost, gdyż dokładnie rok temu, Apple mogło się pochwalić przychodem na poziomie 29.3 mld USD. Bardzo stabilny dla Apple jest rynek europejski, z którego przychody wyniosły 18.5 mld USD, a więc o 0.6 mld więcej niż rok temu. Ciekawie natomiast zachował się rynek japoński, na którym przychody wzrosły aż o 20%. Choć owe „20%” wygląda naprawdę imponująco, przychody z niewielkiego rynku japońskiego wzrosły o 1 mld USD i wyniosły 5.7 mld USD. Podejrzewam, że Tim Cook byłby bardziej szczęśliwy, gdyby mógł pochwalić się takim wzrostem przychodów z terenu olbrzymich Chin. Niestety, na tym rynku Apple nie odnosi sukcesów i przychody z rynku chińskiego wyniosły 16.2 mld USD, a więc o 2 mld mniej niż rok temu. Pozostałe kraje Azji i Pacyfiku zapewniły przychód na poziomie 5.8 mld USD, a więc o 0.4 mld więcej niż rok temu.
iPhone jest głównym filarem przychodów amerykańskiej firmy. Nie ma w tym nic nowego i nic nie wskazuje na to, by miało się to zmienić w najbliższym czasie. W pierwszym kwartale fiskalnym 2017 roku Apple sprzedało 78.29 mln swoich telefonów, osiągając z tego tytułu przychody na poziomie 54.3 mld USD. Bez wątpienia kołem napędowym takiej sprzedaży była premiera iPhone 7 i iPhone 7 Plus oraz okres świąteczny. Jednak jest to wynik lepszy niż rok temu, gdy Apple sprzedało 74.7 mln swoich słuchawek. Wbrew opiniom „sieciowych specjalistów”, telefony Apple wcale nie okazały się nudne i niechciane przez klientów. Problemem tu jednak jest rynek chiński, o który Apple bardzo starannie zabiegało kilka lat temu. Analitycy giełdowi mówią jednak zgodnie, że Apple przegrywa w Chinach z chińskimi producentami słuchawek, zarówno tych droższych, jak i najbardziej budżetowych.
Podczas premiery pierwszego iPada, Steve Jobs oznajmił początek ery Post PC. Wydawało się wówczas, że tablety staną się przynajmniej dla części klientów urządzeniem niezbędnym do codziennego funkcjonowania zawodowego. Czas jednak zaczął weryfikować te prognozy. Po okresie wielkiej popularności, wielu użytkowników tabletów przestało je traktować jako potencjalne narzędzie pracy, a zaczęło traktować w kategorii dodatku, który może, ale nie musi być potrzebny. Także polityka Apple w tej materii, jakoś nie zachęca do częstej wymiany iPada na nowsze modele. Przypomnę, że Apple może pochwalić się chyba najdłuższym okresem wspierania swoich tabletów, a ich naprawdę solidna konstrukcja sprawia, że ich posiadacze nie czują potrzeby ich wymiany co dwa, trzy lata. Choć nadzieję miał dawać nowy model – iPad Pro, rynek nie podziela optymizmu Apple w tej materii, tym bardziej że iPad Pro ze względu na cenę i rynek docelowy jest urządzeniem raczej specjalnego przeznaczenia, urządzeniem, którego przeciętny Kowalski nie potrzebuje i nie kupi. Zresztą, przeciętny Kowalski ma poważne opory przed tym, by kupować jakikolwiek tablet. W pierwszym kwartale 2017 roku Apple sprzedało 13 mln iPadów z tytułu czego osiągnięto przychód w wysokości 5.5 mld USD. Jest to wynik słabszy niż rok temu, gdy Apple sprzedało 16 mln tych urządzeń.
Premiera nowego MacBooka Pro wywołała całą masę pytań, czy Touch Bar to jedyna innowacja, na którą stać firmę Tima Cooka. Zastanawiano się nad tym, czy użytkownicy zaakceptują zmiany, polegające na usuwaniu wielkiej ilości portów i zastępowaniu ich portem typu USB‑C. Pytania te były o tyle zasadne, Apple nieco po macoszemu zaczęło traktować komputery, a więc to, z czego wyrosła ta firma. Mac Pro, niegdyś powód do dumy Apple, od kilku lat czeka na aktualizację lub wręcz na nowy model. Nie inaczej jest z iMaciem czy Mac Mini, komputerami, które są adresowane właśnie do przeciętnego Kowalskiego, którego Apple zaczyna bardziej adorować, niż rynek profesjonalnych urządzeń. Odnoszę wrażenie, że Apple realizuje pewną wizję, którą wiele, wiele lat temu, bodajże podczas premiery pierwszego, kolorowego iBooka przemycił Steve Jobs. Nadchodzi koniec komputerów stacjonarnych, mają je zastąpić komputery przenośne, idealne w domu i w pracy (jeśli podłączymy je do odpowiedniego monitora czy urządzeń zewnętrznych). Być może coś w tym jest i kończy się czas komputerów domowych Apple, jakie znamy dotychczas. Sprzedaż komputerów Apple nie spadła i wydaje być ciągle na stabilnym, zadowalającym poziomie. Apple w omawianym kwartale fiskalnym sprzedało 5.3 mln swoich komputerów, co zapewniło przychód w wysokości 7.2 mld USD. Wynik ten jest bardzo zbliżony do wyniku, jaki Apple osiągnęło rok temu, gdy sprzedano także 5.3 mln komputerów Apple, z przychodem na poziomie 6.7 mld USD. To także kolejny kwartał, gdy sprzedaż komputerów Mac zapewniła przychód większy, niż sprzedaż większej ilości iPadów.
Od kilku kwartałów produktem, z którego przychód stale i regularnie rośnie, jest sprzedaż usług Apple. Dla przypomnienia powiem, że kategoria ta obejmuje sprzedaż produktów, jakie możemy znaleźć w App Store i iTunes Store, usługę Apple Music oraz Apple Pay, a także licencje oraz Apple Care. Jak widać, wszystkie te usługi cieszą się coraz większym powodzeniem, bo wygenerowały przychód w wysokości 7.1 mld USD, a jest to wynik o 1 mln większy niż rok temu. Nie mam najmniejszej wątpliwości, że kategoria ta jest ściśle powiązana z urządzeniami Apple i jeśli Apple zapewni wysoką sprzedaż iPhone’a, iPada, Apple Watch czy komputerów Mac, może liczyć na regularny wzrost przychodów z tytułu oferowanych usług. Najlepszym podsumowaniem tego trendu jest chyba wypowiedź jednego szefa działu inwestycji funduszu inwestycyjnego Firsthand Capital Management – Kevina Landisa, który stwierdził, że Apple musi zarabiać coraz więcej na usługach, bo niewielu użytkowników decyduje się na zmianę swoich urządzeń co roku. Podczas konferencji, na której prezentowano wyniki, Tim Cook poinformował, że usługa Apple Pay cieszy się ogromną popularnością i w ciągu roku ilość transakcji dokonywanych za pomocą Apple Pay wzrosła aż o 500%. Kiedy w Polsce ?
Także Apple Music okazało się pomysłem niezwykle udanym. Podczas jego wprowadzania wiele osób zadawało sobie pytanie, czy Apple jest w stanie konkurować z obecnymi już wówczas dostawcami usług płatnego strumieniowania muzyki (choćby Spotify). Okazało się, że tak. Apple nie tylko podjęło walkę, ale zdobyło dla siebie całkiem spory kawałek tego rynku. Jak wynika z wypowiedzi Tima Cooka, przeciętny użytkownik usług Apple Music poświęca około 41 minut dziennie na słuchanie muzyki za pośrednictwem Apple. Odnotowano także znaczny wzrost usług związanych z wypożyczaniem i sprzedażą materiałów video. Choć usługa ta w Polsce nie cieszy się wielką popularnością, dla wielu amerykańskich rodzin możliwość oglądnięcia najnowszych produkcji filmowych za pośrednictwem Apple nie jest niczym niezwykłym. Samo Apple najwyraźniej dostrzega to zainteresowanie, bo wiele produkcji filmowych pojawia się w iTunes Store szybciej, niż w konkurencyjnych serwisach, a plotki głoszą, że Apple poważnie myśli nad tym, że samodzielnie produkować filmy i seriale.
Nie tylko ja boleję nad tym, że Apple zazdrośnie strzeże informacji na temat wysokości sprzedaży innych swoich produktów, a jest wśród nich Apple TV (o którym ostatnio mocno ucichło) oraz Apple Watch, którego kolejna edycja miała swoją premierę kilka miesięcy temu. Produkty te ciągle znajdują się w „Worku Apple”, pomieszane ze słuchawkami, kabelkami, ładowarkami i innym, drobnym dobrodziejstwem, jakie Apple sprzedaje. To właśnie kategoria „Other Products”. Złośliwi mogą właśnie się wykazać swoim kreatywnym humorem, gdyż owe drobiazgi Apple zapewniły kalifornijskiej firmie przychód na poziomie 4 mld USD (uwaga, zbliża się do przychodów z iPada). Przychód ten jest o skromne 0.3 mld niż rok temu, ale o 2 mld większy niż w ubiegłym kwartale. Tak więc pojawia się pytanie z kategorii tych złośliwych – czy Apple zrobiło już z przejściówek biznes, czy jeszcze nie bardzo ?
Na koniec kilka słów o przyszłości, jakiej spodziewają się analitycy w Apple. Zgodnie z obowiązkiem sprawozdawczym i dobrą tradycją, Apple przedstawiło swoje prognozy na kolejny kwartał fiskalny 2017 roku. Zakłada się, że przychody firmy będą się kształtować w przedziale pomiędzy 51.5 a 53.5 mld USD. Prognozy analityków Apple nieco różnią się od prognoz finansistów, którzy oczekują, że w kolejnym kwartale przychody Apple powinny osiągnąć 53.7 mld USD.