Darowanemu U2 w zęby się zagląda...
Po ostatniej konferencji Apple media rozpisują się na tema nowych produktów z logiem nadgryzionego jabłuszka Mniej jednak wspomina się o pewnym wydarzeniu mającym miejsce na samym końcu prezentacji, a chodzi o pojawienie się zespołu U2 na scenie. Wydarzenie to wzbudziło nie mniej emocji i komentarzy w sieci, a co dla mnie szczególnie zaskakujące, komentarz negatywnych.
Historia współpracy U2 z firmą Apple jest dosyć długa i trwa równe 10 lat. To właśnie 10 lat temu, 26 września 2004 r. Steve Jobs oraz Bono zaprezentowali specjalną edycję iPoda U2 Edition.
Drugie, równie spektakularne pojawienie się zespołu U2 na scenie Apple miało miejsce właśnie podczas ostatniej konferencji Apple w dniu 9 września 2014 roku. Gdy emocje zebranej we The Flint Center publiczności zaczynały już opadać na scenie pojawił się zespół U2 który zagrał jedną ze swoich piosenek, a następnie publiczność stała się świadkiem interesującej rozmowy pomiędzy CEO Apple - Timem Cookiem, a frontmenem zespołu U2 - Bono. Bono zapytał ile czasu potrzeba aby sprzedać milion kopii nowego albumu - "Songs of Innocence". Tim Cook odparł, że wystarczy 5 sekund pod warunkiem że album będzie za darmo. W odpowiedzi Bono zasugerował, że najpierw za album należałoby zapłacić, bo zespół nie przyjechał rozdawać swojej muzyki za darmo.
Finał tego dialogu jest chyba znany, okazało się że każdy posiadacz konta iTunes dostał najnowszy album U2 za darmo i może go pobrać do 14 października 2014 roku, po którym to dniu album U2 stanie się już normalnie płatny. Oczywiście osoby które pobiorą album będą go miały ciągle za darmo, nawet po 14 października.
Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda...
... mówi stare przysłowie, którego chyba nie znają amerykanie, a szkoda. Cała powyżej przytoczona sytuacja wywołała z jednej strony lawinę zachwytów nad gestem Apple i U2, ale także fale krytyki.
Zacznijmy jednak od tego, że nikt nikomu nic za darmo nie dał. Jak okazało się po kilku tygodniach, całe to wydarzenie było efektem porozumienia pomiędzy firmą Apple, zespołem U2 oraz wytwórnią muzyczną Universal Records. Na mocy porozumienia Apple zobowiązało się przeznaczyć na kampanię reklamową Universal Records kwotę 100 mln USD której częścią było właśnie wydarzenie jakie miało miejsce podczas konferencji Apple. Otrzymane od Apple środki Universal Records przeznaczy także na rozmaite przedsięwzięcia reklamowe na całym świecie.
Także zespół U2 odniósł korzyści z kilkuminutowego wystąpienia na scenie Apple. Jak podkreślają analitycy, poprzedni album zespołu nie był takim sukcesem jakiego oczekiwali muzycy z Irlandii. Zespół U2 sprzedał zaledwie 1,1 mln egzemplarzy swojego poprzedniego krążka - “No Line on the Horizon” i nie ulega wątpliwości, że potrzebował sposobu by choć na chwile zwrócić na siebie uwagę mediów. Taką możliwość otrzymał Bono i spółka właśnie podczas konferencji Apple, a budżet U2 został zasilony kwotą 30 mln za fakt, iż nowy album zespołu "Songs of Innocence" w magiczny sposób pojawił się na kontach użytkowników iTunes. Podejrzewam, że takich wspólnych wystąpień U2 i Apple będzie nieco więcej niż dotychczas.
Jakie zyski z całego wydarzenia odniosło Apple ? Niewątpliwie jest to także reklama dla platformy muzycznej iTunes Store. Nie tylko posiada ona najnowszy album legendarnego już chyba zespołu U2 zanim pojawił się w oficjalnej dystrybucji, ale także rozdaje go za darmo. Pamiętajmy także o tym, że Apple po zakupie firmy Beats produkującej słuchawki, może potrzebować wsparcia artystów w ich promocji.
I wszystko można by skwitować jednym zdaniem, że wielcy wymienili się pieniędzmi i wspólnymi korzyściami, a zyskali użytkownicy produktów Apple. Problem w tym, że nie wszyscy użytkownicy są zadowoleni z tej sytuacji. Poza niemałą rzeszą fanów zespołu (do których ja się nie zaliczam), głośne larum podnieśli ci, których płyta "Songs of Innocence" zupełnie nie satysfakcjonuje (i do tej grupy na szczęście też się nie zaliczam). Zaraz zaczęły padać pytania - "a dlaczego U2 a nie ...." (tu wpisać innego, dowolnego wykonawcę, może być nawet Tercet Egzotyczny lub Mieczysław Fog).
I własnie tego oburzenia nie jestem w stanie pojąć. Nie odpowiada mi album U2, nie pobieram go i nie słucham. Apple zostało także skrytykowane za niejako automatyczne dopisanie albumu do kont wszystkich zarejestrowanych użytkowników iTunes. Tym samym nawet największy wróg U2 zobaczył na swoim koncie niezbyt piękną okładkę najnowszej płyty irlandzkiego zespołu.
Nie oznacza to jednak, że wszystkie piosenki ze wspomnianego albumu automatycznie znalazły się na wszystkich sprzętach wroga U2, pożerając cenne zasoby jego komputera, iPhone'a czy iPada. Album trzeba było świadomie pobrać na wszystkie te urządzenia. Jak donoszą kibicujące niezadowolonym media, wielu użytkowników poczuło się także zaniepokojonych możliwością naruszenia ich prywatności lub zgoła podejrzewało, że ktoś się włamał na ich konto i świadomie zakupił nowy album U2 obciążając ich kartę kredytową. W całej tej sytuacji nikt zdaje się już nie pamiętać, iż Apple po każdym zakupie przysyła mail potwierdzający realizację zakupu, a na każdy nieautoryzowany zakup można złożyć reklamacje, która zazwyczaj rozpatrywana jest na korzyść kupującego.
Kwintesencją całej tej dla mnie kuriozalnej sytuacji były oczekiwania niezadowolonych klientów iTunes aby Apple w zamian za albumu U2 dało coś innego lub usunęło z ich konta znienawidzoną okładkę "Songs of Innocence". Apple pokornie umożliwiło niezadowolonym trwałe usunięcie albumu U2 ze swoich kont, choć nie umożliwiło pobrania innych, wymarzonych przez użytkowników albumów.
Nie będąc fanem U2 całej tej sytuacji zupełnie nie odebrałem w sposób opisany powyżej. Pobrałem album z czystej ciekawości i z postanowieniem, że jak będę miał czas i ochotę to go odsłucham. Jeśli mi się spodoba choćby częściowo, zachowam to co mi się podoba, a resztę bez litości usunę. Do głowy nie przyszło mi by oczekiwać od Apple, by zamiast albumu U2 dał mi zapewne tańszy i mniej chodliwy album zespołu Anthrax czy D.R.I.
Jestem w stanie zrozumieć, iż automatyczne przypisanie albumu do konta każdego, zarejestrowanego użytkownika było pewną niezręcznością. Zdecydowanie lepiej wyglądałoby umożliwienie jego pobrania osobom zainteresowanym, ale czy owa "niezręczność" jest aż takim naruszeniem prywatności i powodem do podnoszenia larum w skali ogólnoświatowej ?
I wygląda na to, że całkiem nieświadomie zderzyłem się tematycznie z Xyrconi choć usiłowałem wpis umieścić rano, z nieznanych przyczyn każda próba publikacji kończyła się błędem 500.