40 dni z tabletem Samsunga - kordła!
Sobota rano.
Dopiero co wstałem i jeszcze leże pod kołdrą. Weekend jest bez wątpienia cudownym tworem. Popijając kawę zrobioną przez moją ukochaną, przeglądam internet na tablecie. Czytam nowy wpis djLeo, przypominając sobie dobre stare czasy Gangnam Style, gardząc tym wieśniackim Harlem Shake. Wciąż nie wstając z łóżka łącze się z serwerem stojącym z centrum Wrocławia… sprawdzam, czy zaplanowane kopiowanie skończyło się poprawnie. Chwilę potem zerkam za okno. Ja wciąż pod kołdra a na dworze minus 3 stopnie i metrowa warstwa śniegu. Moszczę się wygodniej i sięgam po gruby kocyk, który kładę na kołdrze. Teraz to już jest luksus.
Kot usadowił się w nogach, a narzeczona wspomina coś o zakupach na obiad. Jako, że akurat grałem w kolejną produkcję Kairasoftu, przełączyłem się jednym przyciskiem na Operę i wstukałem alma24. Po dziesięciu minutach wszystko było już wybrane… zostało tylko sięgnąć po portfel gdzie jest karta kredytowa. W takich momentach przydałoby się wytresować Jana aby potrafił aportować. Wychylam się z pod kołdry, ale nie sięgam. Życie jest ciężkie.
Pięć minut później zamówienie jest przyjęte i gdzieś koło godziny piętnastej prosto pod drzwi zostaną dostarczone torby pełne zakupów. Przekładam się wiec na drugi bok i włączam Polaris Office wraz z nową kalwiaturą Swipe. Tak, to ta ultra rewelacyjna, cudowna, uzdrowicielska klawiatura. Po kilku chwilach wracam do Samsungowego wprowadzania głosoweg. Dlaczego ultra rewelacyjna, cudowna i uzdrowicelska klawiatura nie potrafi skasować właśnie wprowadzonego słowa za pomocą klawisza kasowania jest dla mnie zagadką. Wina wersji darmowej? Taki feature, że można tylko pisać, a nie można kasować? Mhmm~
Włączam aplikację Kindla – trzeba nadrobić Politykę. Zaskakująco dobrze czyta się na ekranie Galaxy Taba. Nie jest to co prawda e‑papier, ale kolorwe obrazki w Polityce, są miłe dla oka.
Kończę i ten wpis zastanawiając się, czy mógłbym tak żyć na co dzień.
Jeszcze ponad 30 dni… a lada moment na Steamie pojawi się Brutal Legend.
A i bym zapomniał: kordła!