40 dni z tabletem Samsunga - tyle przegrać!
I kolejny tydzień minął… i znowu niestety z mniejsza ilością mej aktywności. Ale już tłumaczę.
Bo nie ma co się oszukiwać – planowałem jak to będę opisywał perypetie, mnie samego walczącego z ekranami dotykowymi przy codziennych czynnościach. Życie okazało się jednak smutne i nudne.
Do pracy – czyli kodowania – przesiadłem się na laptopa. Niestety wszelkie próby tworzenia, podglądania, weryfikowania mojej twórczości były zgubne i tak siermiężne, że dałem sobie spokój. Wszystkie czynności trwały 3‑4 razy dłużej, jeśli nie jeszcze gorzej. Nawet zwykłe przełączanie się między programami trwało po prostu dłużej i wymagało kilkunastu kliknięć. Wniosek jest akurat prosty, mimo iż istnieje wiele edytorów i narzędzi do pracy na Androidzie i tabletach ogółem, to jest to niewygodne i nieefektywne. Po prostu. Niektóre proste czynności można jeszcze wykonać w miarę szybko, ale po co walczyć? Po co?
Inaczej jest z życiem codziennym: przeglądaniem neta, aktualizowaniem Facebooka, puszczaniem filmików z YouTuba i pichceniem. Tutaj, w domu, tablety z ekranami dotykowymi spisują się rewelacyjne i małymi wyjątkami są nawet lepsze niż ogromne komputero-laptopoy.
A co do wyjątków, to oczywiście chodzi o pisanie – przez okres tych dwóch tygodni minionych napisałem bardzo, bardzo mało komentarzy, tekstów, „tfórczości”. Mimo wyszukania kilkunastu klawiatur, mimo korzystania z fizycznych klawiatur podpiętych do tabletów, to jest to wciąż, uwaga: męczące. Tak, to słowo najlepiej pasuje do tego doznania. Nie trudne, nie czasochłonne, po prostu męczące i na samą myśl, że musiałbym walczyć z ustawieniami, podpinać klawiatury, czy też co chwile powtarzać te same słowa jak kretyn do mikrofonu, by wreszcie zaskoczyły odechciewa mi się wypowiedzi w internecie. Moje maile nawet uległy drastycznemu skróceniu.
Na dzień dzisiejszy – a minęło ponad 30 dni – zastanawiam się co podkusiło mnie na takie wyzwanie. Nie miało on sensu od samego początku, o czym w sumie wiedziałem, tylko nie chciałem się chyba na głos przyznać. Został ostatni tydzień, ale czy bez oszukiwania was i siebie dam radę?
Ymmm… ;)
Podsumowując te 4 tygodnie w jednym zdaniu mogę napisać tyle: Mimo mojego entuzjazmu i wiary w przyszłość ekranów dotykowych, okazuje się iż poza prostymi przyjemnościami, nie można zrobić na nich nic więcej – i aby móc w pełni przejść na życie z tabletami musimy nie tyle zmienić kilka programów, co całe nasze życie.
Bo gdybym z zawodu i zamiłowania nie był informatykiem, który zarabia tworząc strony i obsługując sprzęt komputerowy, zapewne nie miał bym takich problemów.