Lubię Operę!
Tanie wina są dobre, bo są dobre i tanie – głosi stara prawda ludowa, a ja lubię Operę, bo mi się podoba. Jestem dziwakiem (ostatecznie nick zobowiązuje) – w odróżnieniu od większości Polaków czytam wszelkie instrukcje obsługi i podręczniki, dzięki którym mogę się dowiedzieć, w jaki sposób mam zrobić dobrze to, co chcę, albo muszę, zrobić. Lubię też konfigurować, dostosowywać do swoich potrzeb, modyfikować, ale tych, którzy w tym momencie zechcieliby spytać mnie, czemu w takim razie nie zainteresuję się bliżej Linuksem informuję, że jest jednak pewna różnica pomiędzy hobby, czy nawet nieszkodliwym dziwactwem, a patologią i opętaniem, a więc… Opera – tak, Linuksy – nie.
Wygląd Opery to kwestia skórki, a że są ich pewnie tysiące, to i każdy coś stosownego dla siebie znaleźć może. Moja ulubiona wygląda tak:
I dalej nie mogę pojąć, czemu skórek nie ma do IE i czemu nadal Microsoft uważa za najładniejszy kolor bladoniebieskoglutowy, ale mniejsza z tym.
O Operze często mówi się i pisze, że jest lekka i szybka. Dają się też słyszeć głosy, że obrasta w jakieś dziwne, nikomu do niczego niepotrzebne moduły. No i z Sejfem Nortona współpracować nie chce, a szkoda. Ale Opera jest też konfigurowalna i to w takim zakresie, o jakim nie każdemu pewnie się śniło… choć zdaję sobie sprawę, że nie dla każdego musi to być zaletą. W każdym razie w temacie „konfigurowalność” Internet Explorer i Firefox wysiadają przy Operze na całej linii; to po prostu nie ta klasa. Wprawdzie Firefox łata te niedobory setkami tysięcy rozszerzeń, ale…
O możliwości sterowania Operą głosem, o tym, że ukazała się już testowa wersja 64‑bitowa, o pełnej zgodności z rekomendacjami W3C, o wysokiej wydajności silnika renderowania stron i JavaScript, o synchronizacji danych, o widżetach oraz stu innych rzeczach pisał nie będę, można znaleźć te informacje w wielu miejscach i przy okazji promocji każdej kolejnej wersji przeglądarki, wspomnę natomiast o konfigurowaniu Opery. I nie, nie chodzi mi tu tylko o Menu – Ustawienia – Preferencje, a przynajmniej nie tylko.
O cóż zatem chodzi? Ano, o Edytor Preferencji, który wywołać można poleceniem opera:config wpisanym na pasku adresu i który miłośnikowi konfigurowania otwiera drogę do raju.
Ale żeby nie zniechęcić i nie wystraszyć już na starcie potencjalnych chętnych do wypróbowania Opery dodam, że i na ustawieniach domyślnych „chodzi” ona całkiem dobrze i nawet nie zmieniając w nich nic, mamy do dyspozycji całkiem dobrą przeglądarkę.
Możliwości konfiguracyjnych jest naprawdę dużo i warto spędzić trochę czasu eksperymentując z różnymi ustawieniami, co jest stosunkowo bezpieczne, bo jeśli zmian nie wprowadza się hurtowo, to po każdej z nich, jeśli efekt będzie niezadowalający, łatwo można wrócić do ustawień domyślnych. Ja zaproponuję tylko parę rozwiązań, które sam stosuję.
Nie używam Opery jako klienta poczty, więc odptaszam (opera:config#UserPrefs|ShowE-mailClient).
Pewnie niepotrzebnie, ale dodam, że każdą taką zmianę należy zapisać na dole sekcji (ta akurat nosi nazwę User Prefs), a zmiany widoczne będą czasem dopiero po restarcie przeglądarki.
Opera zawiera prostego klienta sieci torrent. Jeśli nie jest potrzebny, a mnie nie jest – odptaszam (opera:config#BitTorrent|Enable).
Podobnie jest z Operą Unite (opera:config#UserPrefs|EnableUnite). A przy okazji… nadal jest dla mnie zagadką komu i po co, w wieku „chmury” wpadło do głowy bezpośrednie udostępnianie treści (muzyka, zdjęcia, pliki, nawet strony internetowe) z własnego, domowego komputera…
Synchronizacja nie każdego musi interesować, ale mnie tak, więc zaptaszam (opera:config#OperaSync|SyncEnabled).
Turbo Mode – uwaga, to nie to samo, co Opera Turbo przydatna przy wolnych łączach – warto włączyć na stałe, więc jeśli po instalacji nie jest, to zaptaszam (opera:config#UserPrefs|TurboMode).
Menu – Ustawienia – Preferencje – Zaawansowane – Historia. Można tu zauważyć, że minimalna liczba zapamiętywanych adresów to 1000. Moim zdaniem jest to zupełnie absurdalne i oczywiście obciąża niepotrzebnie pamięć, jednak zmiany można dokonać tylko tutaj - opera:config#UserPrefs|MaxGlobalHistoryLines. Modyfikuję też opera:config#UserPrefs|MaxDirectHistoryLines – w moim przypadku sensowna wartość to 20… no, może 50, ale to już i tak bardzo dużo. Także ustawienia pamięci podręcznej na dysku i RAM wymagają pewnej modyfikacji. W każdym razie ja ustawiam to jak następuje:
Tak, sprawdzanie obrazków ustawiam na „nigdy”, ale też zaptaszam „opróżniaj przy zamykaniu” – chodzi tu rzecz jasna o pamięć.
Jak wyżej, tylko zakładka – Sieć:
Zawsze wyłączam geolokalizację, a maksymalną liczbę połączeń, przy swoich 25 Mb/s, ustawiam tak, jak na obrazku – eksperymentalnie doszedłem, że takie właśnie parametry gwarantują mi naprawdę szybkie wczytywanie stron i stabilną pracę przeglądarki. W tym miejscu warto też zwrócić uwagę na „Autouzupełnianie nazw serwerów”, a tam „Szukaj lokalnego komputera sieciowego” – odptaszam.
Przyznaję, że zawsze mam mnóstwo wątpliwości przy opera:config#Cache|CheckExpiryHistory – chodzi o wymuszenie odświeżania strony przy poleceniu (przycisk, albo gest myszy) „Wstecz”. Administruję forum, na którym odpowiedzi potrafią pojawiać się lawinowo – wtedy wymuszone odświeżanie przy każdej „cofaniu” bardzo się przydaje. Ale problem w tym, że opóźnia to czas reakcji przeglądarki na to polecenie, bo za każdym razem Opera musi sprawdzać, czy zawartość strony nie uległa zmianie. Zwykle jednak stawiam na szybkość.
To tylko kilka prostych działań, odkrytych metodą prób i błędów oraz dzięki podpowiedziom życzliwych userów na różnych forach, którymi zmuszam szybką i lekką przeglądarkę, by była jeszcze trochę szybsza i może jeszcze odrobinę lżejsza. Jeśli znasz, wypróbowałeś też inne, podpowiedz mi proszę w komentarzach – na pewno wypróbuję.