Śląska Karta Usług Publicznych, czyli jak zamienić proste rzeczy w koszmar
04.05.2016 | aktual.: 05.05.2016 12:30
Dziś będzie o tym, jak nie zachęcać ludzi do korzystania z nowych technologii, jak stracić dużo publicznych pieniędzy oraz dlaczego fajnie jest mieć samochód. Tematyka taka, ponieważ w końcu dane mi było wypróbować najnowsze z osiągnięć dwudziestu jeden gmin w Województwie Śląskim oraz KZKGOP - tutejszego organizatora komunikacji publicznej. Osiągnięciem tym jest Śląska Karta Usług Publicznych zwana ŚKUPem, przez niektórych zwana też Śląską Kartą Utrudnień w Podróży. Do zapoznania się z podlinkowanym artykułem ze strony transport-publiczny.pl zachęcam, bowiem zajmuje się problemem od wielu stron, ja natomiast chciałem skupić się na jednej - tzw. user-exprience korzystania z takiej karty i o tym, jak bardzo złe doświadczenia ono niesie.
Czym jest ŚKUP?
Śląska Karta Usług Publicznych to - najprościej rzecz ujmując - elektroniczna karta pozwalająca płacić za bilety autobusowe i tramwajowe oraz parkowanie w kilku miastach. W przyszłości jej możliwości mają zostać rozwinięte o dostęp do bibliotek, instytucji kultury itp., jednak biorąc pod uwagę dotychczasowy przebieg wdrażania uznaję te plany za mało realne.
Ze strony technicznej jest to natomiast zwykła karta płatnicza z modułem chipowym i zbliżeniowym - dostawcą kart jest mBank - wyrabiając sobie kartę zawieramy w zasadzie również umowę o użytkowanie karty z bankiem. Karta jest wydawana na wniosek mieszkańca - spersonalizowana lub niespersonalizowana (bez imienia i nazwiska). Samej karcie towarzyszy natomiast cała infrastruktura - systemy komputerowe, urządzenia do obsługi kart w setkach autobusów, tramwajów a także na przystankach. Elementem infrastruktury towarzyszącej ŚKUP jest także System Dynamicznej Informacji Pasażerskiej, który monitoruje położenie autobusów i pokazuje je w czasie rzeczywistym wraz z godzinami odjazdów na stronie internetowej oraz elektronicznych tablicach informacyjnych na przystankach.
Jak się żyło bez ŚKUP?
Ogólnie mówiąc, dobrze. Chcąc jechać autobusem należało kupić bilet jednorazowy, okresowy na okaziciela lub okresowy imienny. Bilety jednorazowe i na okaziciela się kasowało, bilety okresowe podpisywało własnym imieniem i nazwiskiem i można było jeździć. Trzeba sobie zdać jednak sprawę jaki nieład panuje w tym regionie jeżeli chodzi o komunikację - część miast takich jak Katowice, Sosnowiec, Gliwice, Bytom jest członkami KZK GOP, gdzie obowiązują wspólne bilety, jedna taryfa itp, a niektóre miasta mają swoją organizację komunikacji - ze swoimi (innymi) biletami - tak jest np. w Tychach i Jaworznie.
Dlaczego jednak piszę o tak prozaicznych rzeczach jak kupowanie biletów? Bo chcę zasygnalizować intuicyjność takiego rozwiązania - kupujesz bilet, kasujesz (lub podpisujesz) i jeździsz. Żadnych problemów, żadnych wątpliwości. Zrozumiałe zarówno przez uczniów szkoły podstawowej jak i 60‑latków. Dlaczego to takie istotne, przekonacie się później.
Jak jest teraz?
Ogólnie mówiąc, źle, z całkiem sporym prawdopodobieństwem, że będzie jeszcze gorzej. A stanie się tak z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że ŚKUP jest tragedią w najczystszym tego słowa znaczeniu, co udowodnię później. Po drugie, doszło do tego, że stopniowo wycofuje się papierowe bilety okresowe aby wymusić (!) na ludziach korzystanie ze ŚKUP. Wspomniane tutaj wymuszenie natomiast wynika stąd, że jeżeli do końca 2016 roku nie zostanie wydane 150 tysięcy spersonalizowanych kart, to całe przedsięwzięcie nie otrzyma unijnego dofinansowania. W lutym 2016 roku było wydanych 32 tysiące kart, w kwietniu natomiast lekko ponad 40 tysięcy. Nie trzeba być geniuszem matematycznym i statystycznym, aby stwierdzić iż jest całkiem możliwe, że osiągnięcie takiej liczby wydanych kart może być problematyczne. Kto sfinansuje ten projekt jeżeli dofinansowania nie będzie?
Wspomnieć też należy, iż wdrażanie tego projektu idzie tak prężnie, że jest opóźnione już o kilka lat. Teraz postaram się w jak najbardziej przejrzysty sposób opisać co z tym całym przedsięwzięciem jest nie tak i dlaczego uważam, że jest to farsa.
Koszty
Sam KZK GOP chwali się, że koszty budowy i utrzymania systemu to:
[list] [item]149,3 mln zł - koszt wdrożenia systemu objęty dofinansowaniem unijnym[/item][item]82,5 mln zł- dotacja z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego[/item][item]190 mln zł - całkowity koszt projektu (wdrożenie + utrzymanie przez 65 miesięcy)[/item]Cóż powiedzieć - dużo pieniędzy. Pieniędzy, które w żaden sposób nie poprawią jakości życia setek tysięcy ludzi tu żyjących. Uznano, iż komunikacja publiczna w regionie jest w tak świetnym stanie, iż nie trzeba już nic z nią robić. Najważniejsze, by ludzie zamiast kasować bilety odbijali kartę. Komunikacja publiczna na Śląsku natomiast jest dosyć słaba. Autobusy jeżdżą rzadko, są często za małe, jeżdżą stadami (w 3 minuty przyjeżdża 5 autobusów, potem przez pół godziny nic). Ale to już inny temat.
Podmiot odpowiedzialny
Z KZK GOP jest trochę jak z EA Games albo Ubisoftem. Gdyby spytać tutejszych mieszkańców jaki jest najbardziej znienawidzona tutejsza instytucja, z pewnością wielu wskazałoby Komunikacyjny Związek Komunalny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego. Wizualizację tej tezy przedstawię na dwóch obrazkach:
Dlaczego? Jest to instytucja która nie robi totalnie nic dla poprawy jakości życia, mimo że jest finansowana z budżetu miast. Instytucja, która ciągle podwyższa ceny biletów, tłumacząc się drożejącą ropą, ale gdy ceny spadną, już cen nie obniża. Instytucja, która przez swoją niekompetencję opóźniła o lata wdrażanie projektu ŚKUP, abstrahując już nawet od jego sensowności. Nie można powiedzieć o KZK GOP absolutnie nic dobrego. W zasadzie można by się zastanawiać czy nie jest to twór zesłany przez lobby samochodowe, aby zachęcić ludzi do kupienia sobie samochodu.
Formalności
Aby wyrobić sobie kartę spersonalizowaną, trzeba przebrnąć przez toporną stronę internetową systemu, wgrać do niego zdjęcie w formie cyfrowej, umiejętnie je przeskalować, na drugi dzień przejść się do wybranego punktu obsługi (o ile będzie działał), w razie potrzeby zakodować tam na miejscu ulgę na karcie, skonfigurować kartę - wybrać domyślną taryfę czasową lub kilometrową, doładować kartę i już można korzystać. Cała ta procedura opiera się jednak na założeniu, iż wszystko będzie działać tak jak powinno - tak natomiast jest rzadko i jeżeli wszystko działa na stronie, zapewne coś się zepsuje w punkcie. Jeżeli natomiast wszystko będzie działać, to problemy wyjdą przy pierwszym użyciu karty. Punktów, gdzie można odebrać kartę jest 40 - biorąc pod uwagę wielkość obszaru, na którym działa ŚKUP niejednokrotnie trzeba sobie pojeździć. Tak po prostu, w imię wygody. Poza tym nie wyobrażam sobie przechodzenia przez tę procedurę np. moich dziadków mających po 60‑kilka lat. A, oni mogą sobie złożyć wniosek na miejscu. Jeszcze więcej jeżdżenia.
Utrudnianie życia na każdym, nawet najmniejszym kroku - przykład kasowania biletu
Posłużę się najprostszym przykładem, nie będziemy bowiem rozpatrywać każdego możliwego scenariusza. Mając papierowy bilet miesięczny podpisujesz go, chowasz, jeździsz z nim cały miesiąc lub trzy i wyciągasz w razie kontroli. Mając ŚKUP musisz przy każdym wejściu do pojazdu odbić kartę w czytniku w autobusie. To samo przy wyjściu, jeżeli chcesz otrzymać kilka procent zniżki na kolejny bilet. Żegnamy więc zarówno wygodę jak i prywatność - w systemie znajdują się informacje o każdej podróży.
Intuicyjność karty i urządzeń do jej obsługi, a raczej jej brak
Aby używać ŚKUP tak naprawdę trzeba pojąć dużo rzeczy. Po pierwsze, że na karcie domyślnie jest ustawiona taryfa kilometrowa - czyli potrzebne jest odbijanie karty przy wejściu i wyjściu co skutkuje odliczeniem odpowiedniej liczby kilometrów (z czym system sobie niejednokrotnie nie radzi) i że gdy chce się taryfę strefowo-czasową trzeba iść do punktu i zmienić konfigurację karty. Nie da się tego zrobić chociażby przez internet. Po drugie, trzeba wiedzieć, że w autobusach są dwa rodzaje czytników, z czego każdy służy do czego innego i każdy obsługuje się inaczej. Po trzecie, trzeba sobie uświadomić do czego służą te dziwne przyciski, z których żaden nie jest opisany, a jego wygląd zupełnie nie podpowiada do czego może służyć. Mnie jako osobie w miarę zaawansowanej technologicznie przewertowanie strony ŚKUP i ogarnięcie co do czego służy zajęło kilkadziesiąt minut. Na szczęście są udostępnione instrukcje a nawet symulator czytników. Można się pobawić i samemu przekonać. Powodzenia jednak życzę osobom, dla których użycie telefonu komórkowego jest wyzwaniem. Android to przy tym szczyt intuicyjności.
Tak prozaiczna rzecz, jak kupno jednorazowego biletu nie powinno rodzić naprawdę żadnych wątpliwości. Ja natomiast zawsze jak to robię to muszę się zastanowić. Czy najpierw przyłożyć kartę, czy najpierw nacisnąć przycisk, czy to na pewno ten przycisk, a nie inny, przecież nie są podpisane. Kiedyś znowu zamiast wyjścia z pojazdu dokonało się drugie wejście, więc mimo mojej nieobecności w autobusie moje konto było obciążane za kurs do końca trasy autobusu. Złóż więc reklamację - KZK GOP ma 30 dni na ustosunkowanie się do niej i zwyczaj niedotrzymywania tego terminu.
System jest niedokończony
Niedziałająca co rusz strona, częste przerwy techniczne, autobusy bez czytników, kierowcy nie umiejący obsługiwać urządzeń, a także enigmatycznie brzmiące błędy na czytnikach w autobusach - jest to codzienność. Proszę spojrzeć jak wygląda strona KZKGOP na Facebooku w sekcji, gdzie widoczne są posty gości. To najlepiej opisuje obecne działanie systemu.
System Dynamicznej Informacji Pasażerskiej nie działa
Jest to kolejne kuriozum tego przedsięwzięcia - mimo że wszystkie autobusy zostały wyposażone w GPS i urządzenia do obsługi ŚKUP, system lokalizowania autobusów w czasie rzeczywistym obejmuje tylko wybrane linie i niejednokrotnie tylko niektóre autobusy - przykładowo gdy na linii jeździ 5 autobusów jednocześnie, to informacja o pozycji, a co za tym idzie o czasie przyjazdu na przystanek często jest pokazywana tylko dla np. dwóch autobusów. W takiej sytuacji tablice informacyjne w większości przypadków zasadniczo powielają informacje, które są na papierowych tabliczkach z rozkładami jazdy, co poddaje w wątpliwość ich przydatność. Szczególnie, że często pokazują one co innego niż faktyczny rozkład jazdy (np. podają odjazdy dla dni świątecznych w normalny dzień roboczy). Ale kto by się tam przejmował. Przydałoby się też sensowne API i jakaś mobilna aplikacja. Nie ma.
Smutna konkluzja
Używałem karty ŚKUP przez kilka tygodni. W tym czasie spotkało mnie z nią dużo problemów, z czego najwięcej dotyczyło czytników w pojazdach - błędy odczytu, drugie wejście zamiast wyjścia, błędne naliczanie kilometrów i problemy podczas kontroli biletów. Naprawdę nie mam pomysłu w czym ten system ma ułatwić mi życie. Nie zrobił tego ani razu - komunikacji publicznej używam sporadycznie, kartę wyrobiłem głównie z ciekawości, w celu sprawdzenia czy naprawdę jest tak źle, bo wszyscy nie pozostawiają na systemie suchej nitki. Mają jednak rację.
Nie znam dobrego wyjścia z tej sytuacji. Może trzeba zabrać samochody członkom KZK GOP i polecić wypróbowanie systemu na własnej skórze.