Co zobaczyłem na końcu świata? Erę post-PC.
05.08.2012 23:06
Ostatnio modne zrobiło się gadnanie o erze post PC. Po tym jak pewna firma wypuściła pewny tablet, kupa ludzi stwierdziła, że to takie fajne i dotykowe, że już nie potrzebują zwykłego komputera. Temat podchywyciło paru wpływowych blogerów z pewnego kraju za oceanem. Nazwali to zjawisko erą post-pc. Zaczeły się dyskusje o tym czy ta era już nadeszła, czy dopiero zbliża. Pojawiły się oczywiście głosy, że całe to zamieszanie to tylko wymysł zapatrzonych fanbojów pewnej firmy. W czasie kiedy dyskusja trwała w najlepsze, a wszystkie liczące się firmy wypuszczały swoje tablety (na wypadek gdyby jednak, ta cała era post-pc faktycznie się zbliżała) ja wyjechałem na wakacje do pewnego odległego i ubogiego azjatyckiego kraju.
Poszedłem tam do jakiegoś wiejskiego sklepiku, który jednocześnie był restauracją, kantorem i stacją paliw. Ściany i dach były zbudowane z zardzewiałych blach, paliwo nalewało się ze szklanych butelek, a podłogę stanowiła ubita ziemia. Wziąłem parę produktów pierwszej potrzeby i poszedłem do kasy (która składała się z kilku desek i plastikowego krzesła). Zapłaciłem i wyszedłem. Wyobraźcie sobie moją minę, kiedy zobaczyłem, że po dokończonej tranzakcji pani wyjmuje z pod lady białego iPada i wklepuje do niego jakieś cyferki. Nie było by to nic nadzwyczajnego w hipsterskiej knajpie na placu Zbawiciela w Warszawie. Ale to nie była Warszawa. To był sklep w którym nie ma nawet podłogi.
Czego mnie to nauczyło? Że żeby zobaczyć erę post-PC, która podobno kiedyś ma przyjść do nas (albo i nie) wystarczy pojechać poza naszą europejską rzeczywistość, gdzie dla wielu ludzi pierwszy komputer, to właśnie tablet albo smartphone.