Sytuacja na rynku filmowych serwisów streamingowych - cz. 2
26.01.2020 | aktual.: 27.01.2020 12:12
Witam w drugiej części cyklu opisującego dynamiczną sytuację na rynku usług oferujących steaming filmów i seriali. Zgodnie z zapowiedziami z zeszłego tygodnia dzisiaj skupimy się na Wielkiej Technologicznej Piątce.
Wielka Technologiczna Piątka
W poprzednim wpisie sprawdziliśmy jakie działania na rynku streamingu planują podjąć lub już podejmują wielkie koncerny medialne. Można powiedzieć, że ze względu na ogromne doświadczenie w produkcji filmów i seriali, posiadanie licznych praw do dystrybucji i licencji oraz spore zasoby finansowe to właśnie koncerny medialne powinny dominować na omawianym rynku, ale czy na pewno tak jest? Na rynek streamingu z przytupem wchodzą również firmy technologiczne, które posiadają pewną przewagę nad koncernami medialnymi. Po pierwsze internet to ich środowisko naturalne, w którym czują się jak w domu, i który w dużej mierze same tworzą. Pod drugie mają świeże spojrzenie na temat. Nie przedłużając już spójrzmy co szykują dla nas giganci świata nowych technologii.
Amazon
Amazon posiada swój serwis z filmami i serialami już od ponad 13 lat, został on uruchomiony 7 września 2006 roku i nazywa się Prime Video. Na niektórych rynkach jest częścią pakietu usług Amazon Prime. W Polsce jednak funkcjonuje jako osobny serwis, w którym na moment pisania tego wpisu dostępnych jest 1264 tytuły w tym wprost cudowne produkcje oryginalne takie jak seriale Good Omens, The Marvelous Mrs. Maisel, Amerykańscy Bogowie, Fleabag czy Patriot. Warto również wspomnieć, że oprócz własnych serii Amazon posiada w Polsce także prawa do dystrybucji, niektórych kultowych już tytułów takich jak Detektyw Monk, Dr House, czy filmy z serii Powrót do przyszłości. Jeśli zaś chodzi o plany na przyszłość to można powiedzieć, że Prime mocno celuję w grupę, jaką są fani szeroko pojętej fantastyki fantastyki. Amazon posiada prawa do ekranizacji dzieł Tolkiena i szykuje dla nas serial, który podobno ma przebić zarówno Netflixowego Wiedźmina jak i Grę o Tron. Co więcej to naprawdę może się udać - budżet serialu to 1 miliardów dolarów na sezon (cała Gra o Tron kosztowała 1,5 miliarda), ma być on kręcony w Nowej Zelandii, czyli tam gdzie filmy Petera Jackosna oraz ma naprawdę niezłą obsadę. To właśnie produkcja, której akcja zostanie osadzona w Śródziemu może spowodować gigantyczny boom na Prime Video. Oczywiście Amazon nie poprzestaje na jednej produkcji. Od jakiegoś czasu plotkuje się o kolejnych tytułach opartych na prozie Neila Gaimana, w przygotowaniu był również ostatnio anulowany serial na podstawie cyklu Mroczna Wieża autorstwa Stephena Kinga. Oczywiście Prime Video nie będzie stało tylko fantastką i w swojej ofercie już teraz ma wiele innych produkcji, których pełną listę możecie sprawdzić tutaj. Mówiąc o Prime Video warto jeszcze wspomnieć, że nawet jeśli nie przebije się do świadomości ludzi jako samodzielny serwis streamingowy w dalszym ciągu będzie popularny jako część Amazon Prime, w którego skąd wchodzi między innymi jeszcze usługa darmowej dostawy, konto Twitch Prime czy serwis z muzyką.
Apple
Również gigant z Cupertino, a przy okazji najbogatsza firma technologiczna na świecie, posiada swój własny serwis streamingowy - Apple TV+. Uruchamiając tą usługę Apple obrało bardzo ciekawą strategię. Po pierwsze firma postawiła tylko na oryginalne produkcje, dlatego też obecnie w serwisie dostępnych jest tylko 13 tytułów. Jest to liczba strasznie mała, ale z to wszystkie pozycje trzymają poziom i są firmowane znanymi nazwiskami. Warto wspomnieć, że wśród tej trzynastki trafił się jeden serial, który uznać można za naprawdę bardzo dobry - The Morning Show. Drugą rzeczą, która wyróżnia Apple TV+ na tle innych tego typu usług jest ograniczona dostępność. Omawiany serwis dostępny jest tylko na sprzętach od Apple i niektórych telewizorach Samsunga. Jest jeszcze, co prawda wersja przeglądarkowa, ale działa ona bardzo słabo. Mówiąc o dostępności warto jeszcze wspomnieć, że roczna subskrypcja Apple TV+ jest dodawana jako gratis do każdego nowego iPhone’a, iPada, iPoda touch, Maca lub Apple TV. Mówiąc o modelu biznesowym Apple nie można zapomnieć, że ich usługa streamingowa ma stać się w pewnym sensie hubem i wyszukiwarką dla innych tego typu serwisów. Za pośrednictwem ekosystemu Apple będzie można na przykład kupić subskrypcję na Disney+ a firma z Cupertino dostanie procent od tej transakcji. Można, więc powiedzieć, że Apple TV+ będzie zarabiało nie tyle na streamingu, co na pośrednictwie pomiędzy użytkownikami sprzętów Apple a innymi serwisami z filmami i serialami. W tym miejscu warto jeszcze wspomnieć, że na przykład Netflix nie planuje współpracy z Apple TV+, ale zapewne wiele mniejszych serwisów streamingowych podjedzie do sprawy zupełnie inaczej.
Gigant z Mountain View w pewnym sensie również posiada własną usługę streamingu, a jest nią YouTube Premium. Przez jakiś czas Google starało się promować płatną, pozbawioną reklam wersję najpopularniejszego serwisu z wideo własnymi serialami. Firma z Mountain View ma w swoim portfolio kilka całkiem udanych produkcji, choćby będącego spadkobiercą filmów z serii Karate Kid, serial Kobra Kai czy serię dokumentalną Claire. Niestety o ile o Apple można powiedzieć, że wszystkie ich produkcje trzymają poziom, to w przypadku Googla zdarzały się wpadki na przykład tragiczny serial Origin. Jednak powyżej opisana sytuacja to już historia. Obecnie Google skasowało dalsze sezony swoich seriali (z wyłączeniem Kobra Kai) oraz udostępniło wszystkie dotychczasowe produkcje za darmo na YouTube. Nawet na stronie promującej YouTube Premium próżno szukać informacji o tytułach oryginalnych. Można zatem uznać, że właściciel najpopularniejszej wyszukiwarki na świecie wycofuje się z branży streamingu filmów i seriali. W sumie nie jest to pierwsza usługa z portfolio firmy Google, które zostaje "zabita".
Kontynuujemy dalej passę serwisów technologicznych posiadających własne usługi streamingowe, ponieważ i Facebook ma takową w swoim portfolio, a jest nią Facebook Watch. Serwis ten w Polsce stanowi tylko agregator filmików z polubionych przez nas stron i jest raczej mało popularny. Natomiast w USA Facebook Watch jest naprawdę ważną częścią rynku streamingowego. Omawiany serwis posiada w swojej ofercie kilkadziesiąt produkcji oryginalnych, których pełna lista dostępna jest tu. Znajdziemy na niej zarówno seriale komediowe i dramatyczne, jak i animacje i talk-showy, a także transmisje z wydarzeń sportowych i programy typu reality show. Dodatkowo w omawianej usłudze oglądać można różne tytuły na licencji chociażby niedostępny w żadnym "polskim" streamingu serial Firefly. Oprócz bogatej oferty ważną cechą Facebook Watch jest to, że jest on darmowy i utrzymuje się z reklam. Warto zauważyć, że Facebook naprawdę poważnie podchodzi do tematu własnych seriali i w 2018 miał wydać na ich produkcję około miliarda dolarów. W tym miejscu wspomnę również, że firma z Menio Park posiada pewną przewagę nad wszystkimi swoimi konkurentami na rynku streamingów, a jest nią 2,5 miliarda użytkowników Facebooka, z których za pewne większość chętnie przetestuje zintegrowany z portalem darmowy serwis z serialami, kiedy tylko będzie on dostępny w ich krajach.
Microsoft
Firma z Redmond nie posiada w swoim portfolio serwisu streamingowego z filmami i serialami, co więcej Microsoft nie wydaje się zbytnio zainteresowany tym rynkiem. Co prawda w 2013 roku, kiedy to Xbox One był jeszcze promowany jako domowe centrum rozrywki, producent Windowsa zapowiedział kilka własnych seriali. Obecnie wszystkie po za Halo: Serial, które ma pojawić się na początku przyszłego roku, wylądowały już na śmietniku. Nie sprawdziły się również plotki jakoby Microsoft miał zamiar kupić Netflixa. Można uznać, że gigant z Redmond w kwestii multimediów póki co zadowolił się serwisem streamingowym z grami na XONE i PC.
Jak widać na podstawie powyższego wpisu ogromne filmy technologiczne również zainteresowały się rynkiem streamingu filmów i seriali. Jeśli miałby spróbować przewidzieć przyszłość to powiedziałbym, że spośród wymienionej piątki, największą popularność zdobędą zapewne Prime Video i Facebook Watch. Ten pierwszy już teraz odgrywa ogromna rolę na globalnym rynku, a nowe produkcje skierowane do miłośników fantastyki na pewno tylko przysporzą mu popularności. Facebook Watch natomiast kiedy tylko zadebiutuje globalnie, również będzie mógł sporo namieszać, dzięki ogromnej bazie potencjalnych użytkowników. Myślę, ze również Apple, które podeszło do tematu w dosyć innowacyjny sposób znajdzie na rynku niszę dla swojej usług. Natomiast Google i Microsoft za pewne zrezygnują z udziału w tym biznesie. Firma z Mountain View zadowoli się posiadaniem największego internetowego serwisu z wideo. Natomiast gigant z Redmond wydaję się niezainteresowany tą częścią branży multimediów.
I tym sposobem dotarliśmy do końca mojego dzisiejszego wpisu. Na zakończenie standardowo dziękuję Wam za uwagę oraz czekam na Wasze komentarze. Zachęcam Was także do zapoznania się z poprzednim wpisem z tej serii, a także ze spisem treści całego mojego bloga.