Braki kadrowe a patenty
Wszyscy wiemy, że patenty mogą zostać przyznane na idee jakie nie powinny być opatentowane. Ot na przykład koło (opatentowane przez Australijczyka!), czy fotografia (opatentowane przez francuza, ale po tym jak Francja ogłosiła ten wynalazek "darmowym dla świata", jedynie Wielka Brytania uznała patent wynalazcy, co z resztą opóźniło rozwój fotografii w tym kraju!). Wiemy też, że czasami przez zapracowane urzędy patentowe prześlizgują się "trefne" patenty. A gdy system prawny nie daje TANIEJ metody na unieważnianie patentów, pojawiają się firmy "trolle", które na podstawie byle jakich patentów starają się uzyskać korzyści finansowe (a gdy zaproponują "licencje" tańsze niż koszt unieważnienia patentu, wtedy czasami większy sens ekonomiczny ma zapłacenia hara.. kosztów licencyjnych, a czasami rezygnacja z danego produktu!!).
Oczywistym rozwiązaniem wydaje się po prostu zwiększenie wymogów stawianych kandydatom na patenty, oraz zwiększenie stanu osobowego samych urzędów patentowych (oraz ustanowienia TANICH metod na unieważnianie patentów, które w ogóle nie powinny być przyznane).
Co w praktyce sprowadza się do odpowiedniej liczby urzędników sprawdzających patent (automatyzacja jest możliwa, ale dopóki nie powstanie sztuczna inteligencja zdolna do interpretacji, dopóty człowiek będzie niezastąpiony!!).
Tylko czy jesteśmy w stanie dostarczyć odpowiednią ich ilość?
1) Liczba zgłoszeń o patent ciągle rośnie (więc musi rosnąć liczba pracowników). 2) Liczba już przyznanych patentów ciągle rośnie (więc musi rosnąć czas jaki pracownik poświęca na sprawdzenie czy podanie nie dubluje się z już przyjętym patentem). 2) Sama nauka ciągle puchnie, i przybywa wiedzy w danej dziedzinie, więc pracownicy ciągle muszą się szkolić, oraz ich ilość na dany patent musi rosnąć (nikt nie obejmie w pojedynkę nawet jednej wąskiej działki, nauki!). 3) Sama nauka ciągle puchnie, i przybywa powiązań pomiędzy różnymi dyscyplinami, więc pracownicy muszą poświęcać coraz więcej czasu na sprawdzenie czy dane podanie nie jest kalką czegoś oczywistego z innej dziedziny! Oraz liczba specjalistów musi rosnąć na jeden patent. 4) Dana idea może być "odkrywcza" gdy ma służyć do rozwiązania jakiegoś pomysłu, ale może być rozwiązaniem NAIWNYM (określenie z IT, coś co przychodzi na myśl jako pierwsze gdy poznamy zadanie, zwykle jest to rozwiązanie nieoptymalne), więc nie należy się mu ochrona patentowa. Dlatego coraz ważniejsze jest sprawdzanie przez kilku specjalistów i nie tylko w kontekście w którym umieszcza daną ideę samo podanie.
Jak by się nie patrzeć na ten problem KOSZTA oceny podania patentowego MUSZĄ rosnąć. Samo sprawdzenie poprawności podania może być na tyle skomplikowane, że aż niemożliwe do przeprowadzenia przez dany urząd.
Ten problemy nie będą maleć, ale lawinowo rosnąć.
Patent to nic innego jak __monopol__ na daną ideę. O szkodliwości monopoli, nikt już nie dyskutuje. Dlaczego więc państwo zgadza się na monopole w tak ważnej dziedzinie jaką jest innowacyjność jeśli system który służy akceptowaniu tych monopoli nie jest wykonalny?
Wracając do początku mojego wpisu. Problem patentów które są "trywialne" i nie powinny w ogóle być przyznanie, nie zniknie. Ludzkość NIE ZNA dla niego rozwiązania!