Ściągasz?
02.06.2014 16:24
Czy jeśli spaliłam sobie obiad, spadło mi ogromne lustro i rozbiło się w drobny mak, pocięłam łapy zbierając odłamki, kasy mi nie wypłacą, to mogę ten dzień nazwać szczególnie pechowym?
i co jeszcze złego mnie dziś spotka, skoro dochodzi dopiero 16?
Jak się szybko okazało, nie tylko ja mam przes**ne. Z pocieszeniem zadzwonił Berek z Niemiec, z radosną nowiną:
dostałem 1900 € kary
. Okrutne to, ale nieco podniosło mnie na duchu, że nie tylko mi życie pokazuje du*ę.Kara została przyznana za ściągnięcie DWÓCH (!!) odcinków serialu za pomocą Torrentów. Co prawda w Polsce, prawo autorskie aż tak mocno nie jest respektowane (o czym wszyscy dobrze wiemy, bo przecież ściągać można na własny użytek, gorzej z udostępnianiem).
Ale do rzeczy... Pismo z wezwaniem do zapłaty przyszło zwykłym listem poleconym na adres właściciela umowy najmu internetu (w sensie usługi oczywiście) w miesiąc po ściągnięciu feralnych odcinków. (zaskakująco dobrze zorganizowana maszynka do zbierania pieniędzy, nieprawda?)
Jak to działa?
Jak wiadomo, adres IP bardzo łatwo wyciągnąć - zwłaszcza z listy osób aktualnie ściągających/udostępniających widocznej w kliencie Torrentowym. Wystarczy więc, że pewnie firma, która jest wynajmowana przez dystrybutora/producenta filmu, do ścigania piratów - wyciągnie adres IP i zlokalizuje go do dostawcy. Jak się dowiedziałam, służy do tego baza WHOIS (http://who.is/), gdzie wpisanie adresu IP pokazuje do kogo, w sensie jakiego operatora internetowego - jest przypisany. To wystarczy aby zapewne przekazać ten unikalny numer dalej... do prawników...
Dostawcy internetu są zobowiązani w paru przypadkach (m. in. nakaz prokuratorski, lub też zapytanie z kancelarii prawniczej) do podania adresu IP za pośrednictwem którego 'coś' zostało ściągnięte. Wszystko w celu ustalenia danych osobowych na którą zarejestrowano usługę dzierżawy Internetu. Następnie właściciel praw autorskich zleca owej kancelarii adwokackiej dochodzenie roszczeń. Taka kancelaria wzywa do zobowiązania się do zaniechania dalszych naruszeń, poddania się karze umownej (strafbewährte Unterlassungserklärung) oraz zapłaty odszkodowania (Schadensersatz). A wszytko to Niemcy nazywają Abmahnung. Nie jest to więc żadna kara, tylko roszczenia właścicieli praw autorskich.
Tak czy inaczej zapłacić trzeba nie za ściąganie, a za udostępnianie dalej (co w przypadku torrentów dzieje się automatycznie, co najwyżej można stworzyć limit do chyba 1 Kb?) więc jeśli już musicie ściągać, to lepszą alternatywą od p2p są wirtualne dyski np. chomikuj.pl -- skąd tylko ściągamy.
Chciałabym tylko jeszcze zaznaczyć, że nie nawołuję do piractwa -- chodzi mi tylko i wyłącznie o ściąganie multimediów (czyli m. in. filmów) na własny, prywatny użytek. I zanim zacznie się lawina krytykujących mnie komentarzy, niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto nigdy nie ściągał tego typu rzeczy z Internetu :‑)
*** Smutno i w kieszeniach pusto, a dwa razy po 20 minut serialu to zdecydowanie marne pocieszenie.