Specjalista ds. teleinformatycznych - A dlaczego ten serwer jest taki brudny? cz.45
Co prawda mamy jeszcze święta, ale one zaraz się skończą, a moja nierówna walka z komputerami będzie trwać jeszcze jakiś czas, zapraszam więc do kolejnej części przygód specjalisty ds. teleinformatycznych:). Od jakiegoś czasu w administracji szpitala (która znajduje się na poddaszu) trwa wielki remont wszystkich pomieszczeń i wymiana całego dachu. Efektem tego jest kupa kurzu, bałaganu i ogólnego rozgardiaszu. Po zakończeniu remontu serwerowni musiałem na nowo umieścić w niej serwery i cały sprzęt informatyczny potrzebny do obsługi szpitala. Podczas wynoszenia serwerów do tymczasowej lokalizacji każdy z nich był czyszczony i konserwowany (wymiana pasty na prockach, naprawa lub wymiana głośnych wiatraków itp.). Nie ruszałem tylko jednego serwera, do którego nie miałem czasu się zabrać, a wiedziałem, że konserwacja tej maszynki zajmie nieco więcej czasu niż pozostałych. W momencie przeprowadzki z powrotem trzeba było jednak wziąć się za wyczyszczenie serwera Fujitsu-Siemens TX200 S4 (Opis co to za maszynka jest tu i tu ),przed jego ponownym umieszczeniem w serwerowni.
Przy okazji czyszczenia przypomniał mi się wpis GBM'a o serwerze DELL'a, pomyślałem sobie że i ja mogę strzelić kilka fotek z rozbiórki i składania mojego serwerka.
Pierwszy rzut oka nie nastawiał zbyt optymistycznie, ilość kurzu na obudowie była wręcz masakryczna. Ja wiem, że nie mam usprawiedliwienia na kurz z zewnątrz, bo wystarczy wilgotna szmatka raz w tygodniu i nie ma problemu z brudem.
Po zdjęciu lewego panelu nie wyglądało to tak, źle jak się spodziewałem, choć sama blacha od środka trochę zczarniała
Niestety przedni panel pokazał z czym mamy doczynienia. Demontaż przodu ukazał dość sporą ilość kurzu.
Dalej było już tylko gorzej. Demontaż osłon i pierwszych wiatraków pokazał ilości kurzu jakich raczej się spodziewałem.
Rozmontowanie serwera poszło dość szybko i już po godzinie mieliśmy rozebrany serwer i wyczyszczone same wnętrze.
Niecała godzinka później i prawie wszystkie podzespoły zostały wyczyszczone i czekają na swoja kolej do montażu.
Pod koniec składania serwera spostrzegłem, że zapomnieliśmy o zasilaczach, które niestety przedstawiały się środku tragicznie. Ilość kurzu przebiła wszystko.
Po trzech godzinach walki serwer mieliśmy złożony z powrotem. O dziwo odpalił za pierwszym razem:) bez żadnych problemów a więc pozostało tylko włożyć go na swoje miejsce i cieszyć się efektem naszej pracy.
Cała operacja była wykonywana przez 2 osoby i zajęła ok 3 godzin.
A spis treści mojego blogowania to oczywiście tutaj :)