Apple way - część 1
10.04.2010 03:35
Po poprzednim wpisie, po przeczytaniu komentarzy pod nim zacząłem się zastanawiać, w jaki sposób nie wzbudzając niepotrzebnych emocji napisać kolejny tekst o MacOSX. Myślałem i myślałem... i co? I trochę zima... Coś, co na pierwszy rzut oka nie wygląda na jakieś szczególnie karkołomne zadanie w praktyce okazuje się jednak całkiem skomplikowane. Z czystego szacunku dla czytających nie wypada ograniczyć się do prostego, za przeproszeniem, „puszczenia bąka” i suchego opisywania podstawowych różnic, wad i zalet. No cóż, domyślam się, że nie będzie ze mnie kolejny Guy Kawasaki ani David Pogue, ale co tam, spróbuję być odrobinę bardziej interesujący niż lista zakupów mojej byłej żony.
Czytając codziennie dziesiątki wiadomości i komentarzy pod nimi próbuję zrozumieć, co sprawia, że 90% z nich (o ile temat dotyczy Apple) jest, delikatnie mówiąc nieprzychylnych. Czytanie niektórych powinno być umieszczone na liście czynności szkodliwych dla zdrowia z leczeniem refundowanym przez NFZ. Dominują systemowe wojny, ale jest też sporo komentarzy, których krytycyzm (krytykanctwo) wynika w sporej mierze z niewiedzy. Pokutują mity, przeinaczenia i stereotypy, przynajmniej część z nich spróbuję wyprostować.
Jednak na początek sprawy mało kontrowersyjne czyli
Klawiatura i myszka
Apple w swoich konstrukcjach zawsze była firmą lubującą się w rozwiązaniach minimalistycznych. Już pierwsze klawiatury i myszki hołdowały tej zasadzie w stopniu zakrawającym na hardcore i na przestrzeni lat mimo sporych zmian, ten minimalizm nadal widać.
Czego nie ma standardowa (tzw. mała) klawiatura Apple? Przede wszystkim w oczy rzuca się brak klawiszy edycyjnych: Insert, End, Home, PgDn, PgUp i przede wszystkim Delete. Przy przesiadce z Windows brak tego ostatniego może przyprawić o irytację dopóki nie odkryjemy, że funkcję tę przejął klasyczny Backspace wciskany wraz z klawiszem ’fn’ (taki Shift dla klawiszy funkcyjnych i specjalnych). To, co w Windows robi jeden klawisz w Maku wykonują dwa. Utrudnienie? Na początku na pewno. Braku pozostałych klawiszy praktycznie się nie odczuwa - programy, które mogłyby z nich korzystać zwykle mają zdefiniowane skróty klawiaturowe realizujące te same funkcje. Zresztą nie znam zbyt wielu użytkowników, którzy korzystaliby z nich w jakiś szczególnie intensywny sposób. Są one po‑dosowskim atawizmem rzadko przydatnym we współczesnych programach.
W starszych klawiaturach użytkownika Windows zaskoczy brak prawego klawisza Alt. Do dyspozycji mamy w nich tylko lewy, którego funkcjonalność jest podobna do tej znanej z Windows, ale z jego pomocą wykonamy także kilka innych operacji. W nomenklaturze Apple klawisz ten nazywany jest Option, a polscy użytkownicy ochrzcili go mianem ’półwanny’ z powodu widniejącego na nim symbolu. W poprzednich wersjach systemu miał więcej specyficznych zastosowań. Miejsce prawego Alta zajmuje klawisz Enter, który w klawiaturach Windows znajduje się w sekcji numerycznej. Działa tak samo jak Return, ale... nie zawsze. Jednak najnowsze klawiatury mają już układ zbliżony do klasycznego z prawym Altem na właściwym miejscu.
Na klawiaturze jest także tylko jeden, lewy klawisz Control, ale to akurat ma niewielkie znaczenie. Historycznie tego klawisza nigdy na klawiaturach Apple nie było. Pojawił się dopiero przy okazji pierwszych iMaków i było to konsekwencją uniksowych korzeni nowego systemu. Bez tego klawisza praca w terminalu byłaby niemożliwa. W MacOSX jest wykorzystywany właściwie tylko w jednym celu - przytrzymując Control i klikając myszką emulujemy działanie prawego przycisku myszy. Jak to? Nie można po prostu nacisnąć tego klawisza na myszce? No nie za zbytnio, myszki Apple od zawsze mają tylko jeden przycisk. Taki minimalizm.
Czy jeden przycisk myszy to wada? Nie tylko według mnie tak, to jest wada. Apple po wielu latach konserwatywnego traktowania myszy od kilku lat oferuje urządzenia, które pomimo fizycznie obecnego jednego przycisku potrafią rozpoznawać, po której jego stronie naciskamy identyfikując w ten sposób prawy i lewy klik. Najnowsza mysz Apple - Magic Mouse - prezentuje radykalnie nowe podejście. Jest po prostu ruchomym gładzikiem zbliżonym funkcjonalnością do tych znanych z najnowszych MacBook’ów. Wodzimy palcami po powierzchni myszki tak, jak po gładziku, a dociśnięcie całej myszki jest jednoznaczne z kliknięciem. Oczywiście zaimplementowany jest mechanizm multitouch. Cechą charakterystyczną myszek Apple jest ich delikatność. Na pewno nie są to myszy dla graczy, są lekkie, małe i czułe. Nawet wśród grafików nie cieszą się najlepszą opinią (mimo czułości), ale w codziennym obcowaniu z systemem spisują się bardzo dobrze.
Jednak laptopy konsekwentnie wyposażane były tylko w jeden przycisk przy gładziku (najnowsze nie mają go w ogóle, za przycisk służy cały gładzik) i tam Control czasami się przydaje. Upośledzone myszy Apple dosyć powszechnie zastępowane są urządzeniami innych producentów, które miewają przycisków więcej niż to jest potrzebne i działają lepiej niż oryginały. Za to użytkownicy MacBook’ów mogą cieszyć się bardzo dobrymi gładzikami (touchpad), które są czułe, precyzyjne i wygodne szczególnie z wielodotykiem (multitouch). Np. korzystając z puknięcia dwoma palcami w gładzik uzyskujemy efekt prawego klawisza myszy, dwoma palcami przesuwamy zawartość okna lub ekranu (scroll), w najnowszych modelach można korzystać z trzech, a nawet z czterech palców. I wszystko to dokładnie tak, jak można oczekiwać - dla mnie jest to jedna z większych zalet laptopów Apple, bez której trudno się odnaleźć na starszych modelach.
Od klawiatur Windows makowe są bogatsze o dwa klawisze dodatkowe: Command (tzw. Japco) i Eject. Pierwszy jest od zawsze podstawowym klawiszem modyfikującym o funkcji podobnej do Control w Windows. Wszystkie kluczowe skróty klawiaturowe systemu i programów oparte są na kombinacjach z użyciem tego klawisza. Przesiadając się z klawiatury Windows właśnie korzystanie z tego klawisza sprawia największy problem. Ctrl-C, Ctrl-V, Ctrl-X - kto nie używa tych skrótów? A tu nagle Cmd‑C, Cmd‑V, Cmd‑X kombinowane z klawiszem, który w Windows rozwija Menu Start. Ale i do tego można się przyzwyczaić. Klawiszem Eject wysuwamy płytę CD/DVD z napędu szczelinowego. Należy pamiętać, że Apple nie montuje w swoich komputerach tradycyjnych napędów CD/DVD, a tylko szczelinowe i co najgorsze, nie najwyższej jakości.
To chyba większość różnic w rozkładzie klawiatur Maka i Windows. Z własnego doświadczenia wiem, że migracja z Win na Mac jest bardziej kłopotliwa niż w drugą stronę. Dlaczego, nie wiem, ale tak jest. Dodatkowo od czasu gdy na Maku możemy postawić Windows pojawiły się problemy z obsługą programów w tym systemie korzystających z dużej liczby różnych kombinacji skrótów klawiaturowych. Brak prawego Alta w starszych klawiaturach bywał na początku naprawdę dużym problemem. Należy jeszcze dodać, że powyższy opis różnic dotyczy standardowych klawiatur Apple tzw. małych, obecnych w MacBookach i dodawanych standardowo do iMaków. Klawiatury pełnowymiarowe praktycznie nie różnią się od tych znanych z Windows, mają nawet Delete. Wyróżnia je elegancki styl i bardzo dobre wykonanie - cienkie, aluminiowe z bardzo dobrze ustawionymi klawiszami, sprawują się naprawdę dobrze.
Na pierwszy ogień wziąłem „manipulatory”, bo dla użytkowników innych systemów są to pierwsze namacalne przejawy „Apple way” w chwili nagłego kontaktu z komputerem Apple. Szczególnie przy świeżo postawionym MacOSX zachowania klawiatury i myszki potrafią być czasami zaskakujące. Jednak w sieci można znaleźć przynajmniej kilka programów pozwalających na zmianę obłożenia klawiszy i dostosowanie do własnych upodobań, nawet systemowe preferencje pozwalają na sporo modyfikacji.
PS. Wszystkie odniesienia do Windows w tym i w następnych tekstach dotyczą i będą dotyczyły wersji XP, z Windows Vista i Windows 7 nie miałem zbyt wielu kontaktów.
Dla chcących:
Apple Keyboard - http://www.apple.com/keyboard/ Magic Mouse - http://www.apple.com/magicmouse/ Guy Kawasaki - http://www.guykawasaki.com/about/index.shtml David Pogue - http://www.davidpogue.com/ Historia Apple - http://apple-history.com/