Obudowa na okrągły jubileusz. Poznajcie Z‑Machine
24.11.2021 | aktual.: 24.11.2021 09:22
Z‑Machine 500 nie jest typową konstrukcją midi tower. Obudowa powstała na dwudzieste urodziny marki Zalman w limitowanej ilości sztuk. Przyjrzyjmy się, co dokładnie oferuje ten projekt.
Obudowa przyjechała w naprawdę sporych rozmiarów kartonie. Gabarytowo to chyba największa skrzynka, jaka trafiła pod moje skrzydła. Po rozpakowaniu zobaczymy produkt o nietuzinkowym wzornictwie, gdzie największą uwagę przyciąga zakrzywione hartowane szkło. Producent podczas zeszłorocznej premiery podkreślał, że każda Z‑Machine powstawała ręcznie a łączna ilość wyprodukowanych egzemplarzy miała nie przekraczać trzysta sztuk. Do tego każda buda ma legitymować się własnym numerem (kolekcjonerskim?). Niestety w podesłanym egzemplarzu takowego się nie doszukałem. Szmuteczek.
Z-Machine pod lupą
Pod hartowanym szkłem ukrywa się szkielet z anodyzowanego aluminium. Całość waży ponad dziesięć kilo, ale jeśli zdejmiemy szklane panele obudowa okaże się wręcz szokująco lekka. Po bliżej inspekcji miejscami metal sprawia wrażenie, że z łatwością wygniemy go w dłoniach używając nieco więcej siły. Zresztą recenzowany egzemplarz przyjechał z nagiętym dwoma elementami, co było skutkiem transportu. Wykonanie szybkich napraw nie sprawiło mi większego problemu. Niemniej, gdybym budował komputer pokazowy, jeżdżący z miejsca na miejsce, to Z‑Machine raczej nie znalazłaby się na mojej liście komponentów.
Wszystkie cztery szklane panele można bez problemu zdjąć. Pod nimi znajdziemy pięć wentylatorów o średnicy 120 mm Zalman Spider SF‑120 z – jakby nie inaczej – podświetleniem RGB. Do tego nie mogło zabraknąć kontrolera Z‑Sync RGB, który pozwala na zarządzenie kompozycją kolorów. Uprzednio sprzęt należy podpiąć do portu USB 2.0 na płycie głównej a następnie instalujemy dedykowane oprogramowanie dla systemu Windows i można zacząć zabawę z kolorami. Jeśli idzie o walor estetyczny wentylatorów to ten aspekt muszę zostawić do indywidualnej oceny. Niemniej wypada podkreślić, że SF‑120 w swojej klasie nie są najjaśniejsze, dlatego jeśli chcenie w pełni rozświetlić obudowę musicie doposażyć się w dodatkowe akcesoria.
Na górze obudowy oprócz obowiązkowych przycisków zasilania i resetu umieszczono także port USB 3.1 typu C oraz dwa porty USB 3.0A, plus dwa USB 2.0. Nie mogło oczywiście zabraknąć gniazd dla słuchawek i mikrofonu. Na przednim panelu nie znajdziemy żadnego dedykowanego kontrolera obrotów wentylatorów i podświetlania.
Montaż komputera
Jak powiedział klasyk: "Niebrzydka to rzecz, ale czy ma jakieś zastosowanie praktyczne?” Pora przyjrzeć się, jak wygląda montaż PC z pomocą opisywanej obudowy.
Wymiary Z‑Machine 500 wynoszą odpowiednio 60, 28 i 63 cm. W konsekwencji przewidziano dość sporo miejsca na podzespoły. Konstrukcja Zalmana pozwoli na montaż płyty głównej w formacie ATX, Micro ATX, Mini ITX oraz E‑ATX. Maksymalna długość karty graficznej nie powinna przekraczać 40 cm, czyli w praktyce mamy tyle miejsca, aby zmieścić nawet najbardziej opasłe GPU. Obudowa w teorii przewiduje wertykalny montaż układu graficznego, ale odpowiednich elementów nie ma w zestawie. W tym zakresie musimy kombinować na własną rękę, co oczywiście skomplikuje życie. Trochę szkoda, bowiem cała konstrukcja aż prosi się o właśnie taką ekspozycję karty graficznej.
Jeśli idzie o chłodzenie procesora to klasyczny cooler powietrzem powinien być nie wyższy niż 21 cm. Miłośnicy wodowania mają miejsce na dwie chłodnice. Góra przyjmie rozmiar 280 mm a front 360 mm. Muszę jednocześnie podkreślić, że chcąc zainstalować chłodnicę na froncie po zewnętrznej stronie szkieletu obudowy musicie uprzednio zdemontować kilka elementów konstrukcji.
Na spodzie „Machiny” nie przewidziano montażu chłodnicy – tę strefę zarezerwowano wyłącznie dla zasilacza, którego to o dziwo od spodu nie chroni żaden filtr przeciwkurzowy. Pewnie dlatego, bo PSU nie osłania żadna powierzchnia, przez co dla zachowania estetyki odwracamy go wentylatorem do góry. Nie czuję się komfortowo z takim rozwiązaniem, gdy wezmę pod uwagę możliwość montażu pełni customowego chłodzenia wodnego. A skoro już o tym mowa, na elemencie zasłaniającym przewody PSU przygotowano miejsce dla rezerwuaru chłodzenia wodnego.
W kwestii dysków producent przewidział miejsce dla trzech nośników w postaci dwóch 2,5 cala i pojedynczego 3,5 cala. Tym samym, choć porty na froncie wskazują na coś innego, Z‑Machine 500 raczej nie będzie naturalnym wyborem przy składaniu stacji roboczej. Zresztą, ze względu na charakter obudowy, dodatkowe dyski i ich okablowanie rodzą niepotrzebny problem podczas ogarniania przewodów.
Piętą achillesową obudowy jest rozmieszczenie prześwitów – w tym sposób pokierowania przewodów z zasilacza – a także same elementy służące do porządkowania przewodów pozostawiają nieco do życzenia. Przede wszystkim projektanci nie uwzględnili żadnych „klasycznych” przegród na przewody ani nic w ten deseń. Ponadto w skromnej paczce z akcesoriami mamy kilka plastikowych uchwytów dla opasek zaciskowych, które musimy sami przykręcić w wyznaczonych do tego miejscach. Jak na mój gust tych uchwytów dostajemy stanowczo za mało.
Słowem podsumowania
Finalny efekt wizualny osiągnięty z pomocą Z‑Machine 500 wypada całkiem ciekawie, choć tę kwestię pozostawiam do indywidualnej oceny. Co ciekawie wychodzi w praniu to ułożenie pod kątem płyty głównej i układu graficznego względem osi obudowy, co oczywiście ma na celu jeszcze bardziej urozmaicić projekt komputera. Ogólnie montaż komponentów na swoim miejscu nie sprawiał większych problemów, głównie dzięki ilości miejsca oraz modularności całej konstrukcji.
Co do użytkowania „pięćsetki” jest to produkt reprezentujący sobą różne idee – często nieidące z sobą w parze. Głównym zadaniem Z‑Machine jest wygląd i to robi dobrze, prezentując się bardzo ciekawie, głównie za sprawą kształtu hartowanego szkła. Jednak, jak już wspomniałem, konstrukcja jest łatwo podatna na uszkodzenia, więc odpada cykliczny transport. Należy ją złożyć i postawić w jednym miejscu. W środku mamy masę miejsca na części i dużą dowolność w ich aranżacji. Niemniej na pewno ogarnięcie przewodów niejednego przyprawi o ból głowy a nie wspomnę już o potencjalnym konfigurowania rozbudowanego chłodzenia wodnego. Co bardziej zaradni z pewnością dokonają kilku autorskich przeróbek obudowy. Jednocześnie Z‑Machine to konstrukcja półotwarta a więc podatna na inwazję kurzu i brudu.
Oferta Zalmana w postaci Z‑Machine 500 została wyceniona na niemałą kwotę, za którą przykładowo moglibyście nabyć nową kartę graficzną pokroju RTX 3060 Ti, gdyby oczywiście takowa byłaby dostępna od ręki. Tym samym oczekiwania względem tego produktu są niemałe, ale finalnie traktuję go wyłącznie, jako ciekawostkę mogącą zwrócić na siebie uwagę ograniczonego grona obiorców. Wypada jednak docenić, że Z‑Machine 500 pokazuje, iż w segmencie midi tower można jeszcze zaskoczyć nietuzinkowym pomysłem. Pozostaje zapytać, co wy sądzicie o projekcie marki Zalman?