Spadkobierca „Dziesięć-sześćdziesiątki” – test RTX 3060
25.02.2021 | aktual.: 25.02.2021 15:32
Prawdę mówiąc karty graficzne z najwyższej półki cenowej nie wzbudzają we mnie aż tak wielkich emocji. Rzecz jasna nie neguję postępu technologicznego oraz wiążącego się z tym potencjalnego skoku w mocy przerobowej względem poprzedniej generacji. Niestety biorąc pod uwagę cenę łakocie tego typu zawsze zarezerwowane są dla stosunkowo wąskiego grona odbiorców. Nieporównywalnie większa grupa użytkowników korzysta jednak z dobrodziejstw układów graficznych zajmujących średni lub niski szczebel w hierarchii. To właśnie one muszą wytrzymać próbę czasu przez lata napędzając gamingowe maszyny skrojone pod najróżniejszy profil końcowego odbiorcy. Ciekawym jest, zatem zobaczyć, co producent udostępnia mniej majętnym konsumentom a co zostaje zarezerwowane tylko dla elit.
W poprzedniej generacji łakomym kąskiem był GTX 1660 Super. Zresztą w mojej ocenie był to najlepszy Turing pod względem cena-możliwości, szczególnie pod koniec cyklu życia produktu. Dużo wcześniej ogromną popularnością cieszył się GTX 1060. Według baz danych Steam do dziś pozostaje dominującym GPU w komputerach rozsianych po całym globie. Do tego przytłaczająca ilość użytkowników cały czas korzysta z panelów Full HD, gdzie właśnie wspomniana 1060-tka sprawdza się perfekcyjnie. Przy okazji tegorocznej premiery Nvidia deklaruje, że jej najnowsze dziecko z "sześćdziesiątką" w nazwie to świetna ścieżka rozwoju dla właścicieli budżetowego Pascala. Co więcej, 3060-tka ma ponoć dostarczyć sprawność na poziomie RTX 2070, przy jednocześnie niższej cenie MSRP.
Porcja benchmarków na dobry początek
GeForce RTX 3060 oparto na nowym rdzeniu GA106 a więc nie jest to po prostu „przycięty” RTX 3060 Ti. Pozostałe układy z rodziny Ampere bazują na rdzeniach GA104 i GA102. Najbardziej zadziwiającym jest to, że karta zajmująca najniższą pozycję w hierarchii produktów Nvidia posiada więcej pamięci VRAM niż topowy RTX 3080. Zdecydowano się na zastosowanie 12GB pamięci GDDR6, co pod wieloma względami może (a nawet będzie) wprowadzać zamieszanie wśród słabiej zorientowanych konsumentów. Zobaczmy zatem, jak na bazie testów syntetycznych wypada nowa karta w zestawieniu z innymi układami GeForce.
Rozpiska benchmarka 3DMark uwzględnia niemal całą rodzinę Ampere, plus dorzuciłem przedstawiciela generacji Turing. Jak widać w każdym scenariuszu RTX 3060 pozostaje dość daleko za pozostałymi układami.
Jeszcze jedno porównanie. Ponownie jak na dłoni widzimy różnice pomiędzy poszczególnymi GPU. W powyższych testach nowy RTX ani razu nie skorzystał z więcej niż pięciu gigabajtów pamięci VRAM. Btw. Nvidia ponoć ma w planach wydania 3060-tki z pamięcią o pojemności sześć gigabajtów.
Platforma testowa
- Procesor: i5-10600K
- Płyta główna: NZXT N7 Z490
- Pamięci: iChill DDR4 16GB 3600MHz CL17
- Zasilacz: NZXT C850
- Dysk: Kingston DC500M 480GB (x2)
- Obudowa: NZXT H700i
- Monitor: AOC U3277FWQ
- System: Windows 10 ver. 20H2
Zastosowania profesjonalne
Nim przejdziemy do gier chwilę poświęcę zastosowaniom profesjonalnym. W końcu karta graficzna może służyć do czegoś więcej niż tylko czystej zabawy. Poniżej wykres przedstawia czas, jaki każda karta potrzebowała na renderowanie konkretnej sceny w aplikacji Blender użyciem CUDA.
Nasz dzisiejszy zawodnik poradził sobie naprawdę dobrze. Pochwali się lepszym rezultatem niż RTX 2080 Super oraz raz przegoniła 3060 Ti. Miało to miejsce w scenie Spring, gdzie karta wykazała wykorzystanie pamięci na poziomie 10GB. Jeszcze dla porównania i5‑10600K na bazowym zegarze ogarnął „Wiosnę” w niespełna dwanaście minut. Poniżej możecie zobaczyć dodatkowe porównanie, ale tym razem z RTX 2060 Super. Obie karty korzystały z funkcji Optix w programie Blender.
Wyniki uzyskane przez kartę z użyciem CUDA i Optix nie skalują się idealnie. Mimo wszystko jasno pokazują ile można zaoszczędzić czasu nawet, gdy korzystamy z najsłabszego przedstawiciela Ampere. Już teraz moim zdaniem 3060-tkę spokojnie można polecić do półprofesjonalnych i profesjonalnych stacji roboczych składanych na tzw. "budżecie".
Gaming przez duże „G”
Na pierwszy ogień pójdzie Cyberpunk 2077. Tytuł ten zdążył już zaliczyć kilka łatek od chwili swojej premiery. Gra działa zauważalnie lepiej a do tego trzeba jeszcze doliczyć usprawnienia po stronie sterowników Nvidii. Przykładowo stosowanie DLSS w rozdzielczości 1080p nie powoduje już nieprzyjemnego efektu mydła – rozmazanego, nieostrego obrazu. Poniżej zamieszczam porównanie z RTX 2060 Super, który mniej więcej dorównuje sprawnością RTX 2070.
3060-tka ma na tyle pary, że potrafi utrzymać sześćdziesiąt klatek w ustawieniach grafiki Ultra bez pomocy DLSS. Gdy dorzucimy do tego ray tracing sprawa nie wygląda już dobrze. W tym wypadku sytuację ratuje deep learning super sampling. Gra w takich ustawieniach przytuliła 6.7GB pamięci VRAM. Ogólnie względem starszej Superki nie ma wielkiego przeskoku - zaledwie kilka procent. Warto jednak przypomnieć, że jej ceną startową był pułap ok. 1900 zł. Finalnie najlepsze ustawienia w CP2077 to detale wysokie bez lub wyłącznie delikatnie podkręconym RT. Mimo wszystko względem GTX 1060 czy 1070 skok mocy przerobowej będzie bardziej niż zauważalny :)
Kolejny tytuł gdzie ray tracing odgrywa znaczącą rolę. Z włączonym DLSS uzyskujemy średnio osiemdziesiąt klatek. Co ciekawe bez DLSS gra działa w stabilnych pięćdziesięciu-paru fps. Niby szału nie ma, ale zwykły RTX 2060 w identycznych ustawieniach raczej dostałby czkawki.
Ok, było śledzenie promieni to czas na klasyczną rasteryzację. Pomiar wykonałem na początku gry. W późniejszych, bardziej otwartych lokacjach średni fps w Horizon Zero Dawn potrafi swobodnie dobić do stu klatek. Jednym słowem jest moc.
Ponownie świetny wynik w ostatniej odsłonie GRID. Gra aż prosi się o monitor 144Hz. Natomiast poniżej w Tomb Raider 2060-tka Super i 3060-tka lądują bardzo blisko siebie.
Mimo, że test odbył się w 1080p wypada przypomnieć o użyciu najwyższych dostępnych ustawień graficznych. Niemniej w Tomb Raider machnąłem ręką na ray tracing, bo ten tytuł to przykład bardzo słabego zastosowania tego rozwiązania. Ogólnie póki co karta pozwala na sporo. A co z e‑sportem?
Na sam koniec Apex Legends, którego niemiałem okazji uwzględnić w starszych testach. Ze względu na mocno ograniczony czas i dostępność GPU zobaczymy porównanie między tylko dwoma układami. Jak widać różnica między nimi jest wręcz marginalna. Podobny wzorzec zauważymy w większości popularnych tytułach free-to-play, bazujących na starszych lub nowszych, ale za to dobrze zoptymalizowanych silnikach graficznych. Przy następnej okazji, jeśli się uda, sięgnę po OC procesora lub mocniejszy CPU i zobaczymy czy wyniki ulegną znaczącej zmianie.
Jeszcze dwa słowa i jedziemy z podsumowaniem
Nvidia tym razem odpuściła sobie autorską wersję founders edition. W kwestii RTX 3060 musimy polegać wyłącznie na jej parterach. Kartę do testów tradycyjnie podesłała firma Inno3D. Był to model Ichill X3 doposażony w identyczne chłodzenie, co w przypadku 3060 Ti. Podczas testów obserwowałem temperatury w zakresie 57 do maksymalnie 62 stopni C. Przełożyło się to na świetną akustykę. Kartę nie usłyszymy nawet pod pełnym obciążeniem. Skutecznie zagłuszy ją pierwszy lepszy klasyczny dysk twardy. Finalnie RTX 3060 nie ma dużego apetytu na prąd. Podczas testu syntetycznego zanotowałem pobór całej platformy w granicach 225W. W trakcie grania, w duecie z niepodkręconym i5, mówimy o 235 do 265W zależnie od tytułu.
Pora pomówić o cenie. MSRP ustalono na poziomie 329$. Starsi przedstawiciele pod‑grupy „60” startowali z dużo niższego poziomu. Przykładowo MSRP w dniu premiery dla GTX 960 wynosiło 200$ a dla GTX 1060 249$. W bardzo podobnej cenie do bohatera dzisiejszego tekstu startował RTX 2060, który mimo wszystko otrzymał wariant founders edition. Na Polskim rynku RTX 3060 powinien być wyceniony na 1599 złotych, przez co mimo wszystko trudno nazwać go „budżetowym” rozwiązaniem. Tak czy siak powyższe ceny za nową generację są absolutną fikcją wobec tego, co dzieje się teraz na rynku. Za granicą niektóre sklepy oferują 3060-tkę za nie bagatela 500 dolarów i więcej. Jeśli gdzieś karta faktycznie pojawi się blisko poziomu dwóch tysięcy PLN to szybko zniknie z półek.
Nie ma zresztą, co się dziwić. Względem poprzednich generacji RTX 3060 dla użytkowników paneli Full HD o wysokim odświeżaniu będzie świetną ścieżką upgrade’u. Szczególnie, gdy weźmiemy pod uwagę, że większość z nas korzysta z ustawień grafiki „High” i „Medium” w grach. W przypadku standardu 1440p w najnowszych produkcjach musicie być gotowi na większe kompromisy w poziomie oprawy graficznej. Ostrożnie też trzeba obchodzić się z ray tracing’iem. Testowany układ radzi sobie całkiem dobrze z śledzeniem promieni, ale jest to na pograniczu tego, co można oczekiwać od płynnej rozgrywki. W tytułach dynamicznych, choćby typu FPP, zawsze warto mieć pokaźny zapas 60+ fps. Oczywiście z pomocą przychodzi DLSS i to chyba największy atut nowego Ampere. Okaże się on szczególnie pomocny w rozdzielczości WQHD. Gdzie GPU zaskakuje jeszcze pozytywnie to zastosowania profesjonalne. Niestety w grach 12GB VRAM w układzie tej klasy zbytnio się nie przydaje. Szczególnie, gdy docelową rozdzielczością jest standard 1080p.
RTX 3060 w teorii powinien być poza zainteresowanie górników ze względu na ograniczenia narzucone przez Nvidię. Karta radzi sobie przeciętnie z wydobyciem, ale żyjemy w czasach gdzie opłaca się kopać na farmach gamingowych laptopów, więc nie mówmy zbyt wcześnie „hop”. Zresztą już śmiano się, że customowe biosy za 3… 2.. 1… Odkładając jednak na bok zawiłości rynku i wszelkie z tym związane złośliwości trzeba przyznać, że Nvidia wykonała kawał dobrej roboty. W tym konkretnym przypadku dobrze spisało się również Inno3D. Czy nowe GPU jest warte konkretnej ceny zostawiam do waszej indywidualnej oceny.
Piszcie w komentarzach czy podejmiecie trud polowania na RTX 3060 a może weźmiecie na wstrzymanie odkładając zakup nowej karty na drugą połowę 2021 a może nawet następny rok?