Test NZXT H700i: obudowa o wysokim IQ?
Wprost ze słonecznej Kalifornii do Polski zawitała firma NZXT. Amerykańska marka robi niemałą furorę wśród wielbicieli AIO. Jej portfolio wypełnia również solidna lista obudów komputerowych. H700i promuje się, jako rozwiązanie „inteligentne”. Zaraz przekonamy się ile w tym prawdy.
Marka zadebiutowała w 2004 roku, ale na możliwość przebicia się do większej świadomości konsumentów przyszło jej poczekać jeszcze kilka dobrych lat. NZXT nabrało wiatru w żagle po premierze H440, której to zresztą jestem dumnym użytkownikiem od dość dawna. Kolejny sukces rynkowy Kalifornijczycy świętowali za sprawą Noctis 450 oraz S350. Testowana dziś obudowa pod pewnym względem rozwija formułę wspomnianej 440‑tki. Widać to niemal na każdym kroku. Zarówno w projekcie konstrukcji jak i samej stylistyce.
Pokaż mi swoje wnętrze
Dostępna w czterech wariantach kolorystycznych, H700i to przeszło dwanaście kilo majestatu. Całość wykonano przy użyciu stali oraz tworzywa sztucznego, gdzie oczywiście bardziej dominuje ten pierwszy element. Jej wymiary to odpowiednio: 494 x 230 x 516 mm. Jak przystało na tak pokaźne gabaryty w środku można upchać całkiem sporo sprzętu, począwszy od płyty głównej w standardzie mini-ITX, mATX, ATX oraz E‑ATX. Maksymalna wysokość radiatora CPU nie powinna przekraczać 185 mm, natomiast karty graficzne nie dłuższe niż 413 mm będą pasować idealnie.
Z jednej strony widzimy panel z hartowanego szkła, pozwalający dumnie wyeksponować komponenty naszego PieCyka. Po przeciwnej stronie natomiast mamy panel metalowy, który zwalniamy przyciskiem w prawym górnym rogu z tyłu obudowy. Zatem na tym etapie zapomnijcie o szybkoskrętkach. Mechanizm zwalniający zaczep jest prosty niczym budowa sami wiecie czego, tak więc nie martwiłbym się na zapas, że zawiedzie was w najbliższej przyszłości. Czego mi jednak brakuje, a co miała przykładowo H440, to dodatkowe wygłuszenie całej obudowy.
Frontowy panel, jak i górę obudowy, wykonano z metalu. Oba elementy zdejmujemy pewnym pociągnięciem ręki. Z przodu zobaczymy filtr przeciwkurzowy (podobny acz mniejszy znajdziecie pod zasilaczem), za którym ukryto trzy wentylatory 120 mm z serii Aer F120. Te natomiast podłączono do inteligentnego HUB‑a, o którym powiem więcej za chwilę. Pod górnym panelem obudowy ukrywa się demontowalny stelaż, przykręcany na cztery szybkoskrętki. Tym sposobem łatwo zamontujemy trzy dodatkowe wentylatory 120 mm, dwa 140 mm lub radiator AIO o długości do 360 mm.
Zresztą identyczną chłodnicę możecie przymocować na przodzie. Co ważne, stelaż można obracać celem zyskania większej przestrzeni dla chłodnicy, gdy akcesoria płyty głównej wydają się kolidować podczas montażu. Z tyłu oczywiście dorzucono jeszcze jeden wentylator 140 mm. Do tego warto doliczyć siedem miejsc na karty rozszerzeń, siedem na dyski 2.5” oraz trzy na 3.5”. Pod względem klasycznych HDD leciwa H440 wypada nieco lepiej.
Zmagając się z tworzywem
Przyszło mi złożyć kilka komputerów na produktach NZXT i nigdy nie miałem powodów do narzekania. Tak było również w przypadku mojej H440 oraz testowanej dziś H700i. Biorąc pod uwagę rozmiary i możliwość demontażu wszystkich paneli dobranie się do wnętrza nie jest trudne. Z pewnością zauważyliście na zdjęciach niebieski, metalowy stelaż niemal po środku obudowy, oddzielający front od tyłu. On też może być usunięty po odkręceniu trzech śrubek. Szczególnie zalecam ten manewr przy aranżacji przewodów zasilających oraz SATA. W przeciwnym wypadku może być odrobinę trudniej.
W górnej części obudowy mamy masę przestrzeni na wszelkiego rodzaju przewody od wentylatorów. Jednocześnie 700‑tka oferuje szereg tuneli i zaczepów pomagających uporządkować całą kablologię spędzającą sen z powiek natrętnych estetów. Zasadniczo, jeśli idzie o możliwość aranżacji okablowania i łatwość zarządzania posiadanymi częściami, H700i wyznacza chyba zupełnie nowy standard dla obudów tej klasy.
Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to montaż dysków 3.5”. Koszyk na dyski, schowany w tunelu zasilacza, można rozkręcić na dwa osobne elementy. Jednocześnie po poluzowaniu czterech śrub od spodu możemy go dowolnie przesuwać w prawo i lewo. Jest on jednak dość mocno cofnięty do wnętrza i dostęp do niego utrudniają albo przewody zasilacza lub kable z góry wszystkich akcesoriów. Instalowanie nośników HDD wymaga od nas całkowitego wykręcenia tego elementu. Zapomnijcie o bezśrubowym montażu tudzież gumach tłumiących wibracje.
Istotnym elementem H700i jest oczywiście HUB integrujący działanie wentylatorów oraz podświetlenie RGB. Pozwala on podpiąć dziewięć wentylatorów, plus fabrycznie producent zamontował już jedną taśmę LED. Jest ona jednak tak wyeksponowana przy górnej krawędzi, że raczej utrudnia ona „podziwianie” ewentualnej chłodnicy poprzez swój oślepiający blask. Do tego na froncie skrywa się jeszcze jedna przedłużka do taśmy RGB. O ile może ona przypominać standardowe rozwiązanie dostępne na rynku, tak naprawdę jest kompatybilne wyłącznie z produktami NZXT.
Wracając do HUB‑a, aby osiągnąć jego pełną sprawność trzeba go podpiąć do portu USB na płycie głównej. Jest to całkiem sprytne rozwiązanie. Dzięki temu za pośrednictwem programu CAM nawet na dużo starszych PC skorzystamy z pełni potencjału produktów NZXT. Niestety, o ile wcześniejsze płyty główne posiadają więcej niż jedno gniazdo USB, tak dla współczesnych produktów nie jest to regułą. I tak na płycie głównej Gigabyte Z390 Gaming X byłem zmuszony wybrać pomiędzy HUB‑em a frontowym panelem USB 2.0. Rozwiązaniem na tę bolączkę będzie dedykowany HUB/rozdzielacz USB od NZXT. Kosztuje on jednak 70 zł i nie jest tanim dodatkiem do i tak już drogiej obudowy. Warto mieć to na uwadze.
Platforma testowa:
- Procesor: Intel i7-8700
- Chłodzenie procesora: NZXT Kraken X72 // Deepcool Gammaxx GT
- Płyta główna: Gigabyte Z390 Gaming X
- Pamięć RAM: iChill DDR4-3600 16GB Dual Channel
- Karta grafiki: Inno3D RTX 2070 Super
- Dysk: Plextor M8Se 512GB NvMe
- Zasilacz: DeepCool DQ-850-M
- Obudowa: NZXT H700i
Inteligencja obudowy
Swoje testy temperatur i głośności przeprowadziłem z użyciem karty graficznej RTX 2070 Super oraz dwóch chłodzeń CPU – NZXT Kraken X72 oraz Deepcool Gammaxx GT. Pierwszy produkt to oczywiście AIO, zaś drugi należy do rodziny klasycznych radiatorów chłodzonych powietrzem. Pomiary wykonałem przy użyciu benchmarka Blender (pełne obciążenie), F1 2018 (gaming, pętla w wbudowanym benchmarku) oraz pozwoliłem sprzętowi popracować na wolnym biegu. Każdy z testów trwał średnio od 45 do 60 minut. Wentylatory obudowy i AIO były ustawione na profilu fabrycznym, czyli silent.
W spoczynku tudzież w wykonywaniu prostych zadań cały komputer był bardzo cichy, niemal niesłyszalny z typowej odległości użytkowej. Tyczy się to zarówno chłodzenia NZXT jak i Deepcool. Wbudowane fabrycznie wentylatory na froncie obudowy osiągają prędkość bliską 1200 RPM. Podobnie jest z 140‑tką z tyłu H700. W spoczynku kręcą się jednak w zakresie 400‑600 RPM. Nie ma mowy o negatywnych wibracjach przenoszonych na konstrukcję, gdy tylko sprzęt działa pod większym obciążeniem.
Softwarowe zarządzanie
Słowem wspomnę jeszcze o aplikacji CAM. Po dokonaniu rejestracji z użyciem konta social media lub stworzenia nowego profilu, dostajemy się do głównego panelu. Bez podania profilu użytkownika będziemy mieć ograniczony dostęp do wielu opcji. Program jest prosty, wręcz intuicyjny. Daje szeroki dostęp do informacji o kondycji naszego komputera. Za jego pośrednictwem można również wdrożyć OC procesora graficznego, zmieniać profile działania wentylatorów. Wybieramy między cichym, nastawionym na wydajność lub ręcznie definiujemy prędkość.
Poza dość przydługim czasem pierwszego ładowania CAM ogólnie pracuje stabilnie. Integruje on wszystkie urządzenia NZXT podpięte pod gniazdo USB. Wykryje on również inne urządzenia producentów trzecich, ale o sterowaniu nie dedykowanym RGB można zapomnieć. Równie ciekawie prezentuje się zestaw narzędzi „smart”. Przy zintegrowaniu wszystkich akcesoriów RGB podświetlenie może ulegać zmianie wraz z obciążeniem PC, wzrostem temperatur CPU, tudzież zmieniającej się sytuacji podczas grania. Przykładowo gdy spada ilość punktów życia nasz sprzęt będzie przybierać inne kolory, które oczywiście możemy wcześniej ręcznie zdefiniować. Niestety ten patent posiada profil wyłącznie dla Counter-Strike: GO.
Inteligentna obudowa dla inteligentnych ludzi?
Zaczynając od końca nie ulega wątpliwości, że aplikacja CAM skrywa sporo atutów, a największym z nich jest bezproblemowa integracja różnych produktów NZXT. Oczywiście ograniczona ilość wejść USB na płycie głównej może popsuć szyki. Rozwiązaniem tego impasu okaże się wspomniany rozdzielacz, choć to niestety dodatkowy koszt. Alternatywą mogłoby być jeszcze kupno mobo od NZXT, ale tych w naszej dystrybucji brak. Generalnie sam aspekt „smart” znacznie podnosi cenę H700i, za którą przyjdzie wydać szczęśliwemu nabywcy 700‑800 zł. To sporo więcej, niż należało wyłożyć kiedyś za H440.
Na całe szczęście producent wyszedł naprzeciw oczekiwaniom konsumentów. Do sprzedaży trafiła również wersja bez “i”, którą poprzez usunięcie aspektu “smart” wyceniono znacznie taniej. Zapłacimy około 525 zł otrzymując ten sam poziom dopracowania detali, użytych materiałów i funkcjonalności, tak bardzo oczekiwanej podczas składania oraz użytkowania PC.
Rzecz jasna opisana obudowa idealną nie jest, bo trafiły się drobne potknięcia. Wszystkich wyjadaczy krzemu pewnie nie zadowoli, ale w mojej ocenie NZXT ponownie pokazało, że w segmencie droższych obudów stanowi absolutną czołówkę. W konkurencyjnych rozwiązaniach zawsze potrafię wypunktować więcej uchybień, względnie sama stylistyka często przypomina kiczowaty przerost formy nad treścią. W tym przypadku nie ma o tym mowy. Jeśli chcecie zapewnić swoim komponentom odpowiedni dom, dzięki czemu wzbudzicie zachwyt i zazdrość swoich nerd-przyjaciół, to H700 jest dobrym wyborem.
Co na plus?
- estetyczne wzornictwo
- wysoka jakość wykonania
- łatwość montażu
- sposób aranżacji kabli
- cztery wentylatory na dzień dobry
- inteligentny HUB oraz taśma RGB
- aplikacja CAM
- tańszy wariant H700
Co na minus?
- sposób montażu dysków 3.5”
- brak wygłuszenia
- wentylatory na froncie czasem potrafią “wejść” na bardzo niezdrowe obroty
- frontowe wentylatory mają niewielki wpływ na ogólne temperatury
- cena