W poszukiwaniu idealnego horroru - Alan Wake
11.07.2011 13:10
Alan Wake to, jak na razie ostatni duży projekt jaki Remedy, twórca Max Payne wydało. Prace nad tytułem trwały o zgrozo 5 lat. Przez ten czas koncept zmieniał się kilka razy. Od samej rozgrywki, która miała być oparta o otwarty świat. Po samego bohatera, który kilkukrotnie zmieniał swój wygląd. Produkcje zapowiadano jako psychologiczny thriller. Jego akcja miała rozgrywać się na przestrzeni 10km2 obejmujących i otaczających miasteczko Bright Falls, w którym dzieją się dziwne rzeczy. Pierwsza prezentacja odbyła się na targach E3 w 2005 roku. Rok później ogłoszono, że będzie ona wydana wyłącznie na Xboxa360 oraz PC. Jeszcze nieco później padła informacja, że będzie to pierwsza gra stworzona wyłącznie w DirectX 10. W momencie, kiedy Microsoft games studios zostało producentem gry, wersja na komputery osobiste została skasowana.
Stephen King napisał kiedyś: "Koszmary istnieją poza granicami logiki, więc wszelkie próby ich wyjaśnienia mijają się z celem i kłocą z poezją strachu". W każdym horrorze ofiara pyta "dlaczego?". A przecież nie ma odpowiedzi, nie może być. Zagadka bez wyjaśnienia zostaje w głowie najdłużej - ostatecznie to ją właśnie zapamiętamy. Nazywam się Alan Wake jestem pisarzem.
Tytułowy bohater to uznany pisarz thrillerów. Ma w swoim dorobku wiele bestsellerów. Niestety, od pewnego czasu cierpi na niemoc twórczą co odbija się na jego życiu prywatnym. Brak pomysłu na nową książkę powoduje u głównego bohatera narastającą frustrację, bezsilność. Aby znaleźć spokój ducha i siły, nasz bohater postanawia wraz z żoną wyjechać, na krótkie wakacje. By przezwyciężyć problemy wybierają Bright Falls. Pierwsze wrażenie, jakie sprawiają górskie pejzaże przywodzą na myśl czołówkę serialu Twin Peaks. Miasto wydaje się być ostoją spokoju, pełne cudownych widoków. Alice żona Alana od razu stwierdza, że to jest idealne miejsce do umieszczenia w książce. Może i za dnia miasto jest przytulne, nie można już tego o nim powiedzieć w nocy. Bright Falls zostało założone jako górnicza osada. Mieścina powoli rozrastała się, by w końcu stać się prężnym, dużym miastem. Wśród mieszkańców, Bright Falls zyskało przydomek „Night Springs”, wzieło się to z popularnego serialu telewizyjnego. Obywatele, którzy szczególnie umiłowali sobie serial, hołdują tradycji, gdzie ten przydomek jest typowym żartem sytuacyjnym. Ma on swoje źródło w pojedynczych niewyjaśnionych zdarzeniach mających miejsce w okolicach Brigth Falls.
W momencie przyjazdu naszego bohatera wraz z małżonką, miasto szykuje się do swojego dorocznego festiwalu „Deerfest”, do którego zostały dwa tygodnie. Jako miejsce wakacji para wybiera drewnianą chatę nad brzegiem jeziora. Gdy zapada zmrok, szybko możemy zobaczyć, iż Bright Falls do najnormalniejszych miejsc nie należy. Alan w pewnym nieokreślonym momencie nagle odzyskuje świadomość. Znajduje się w rozbitym samochodzie gdzieś nad urwiskiem, w środku nocy. Oszołomiony, zdezorientowany nie wie, co się stało. Nie pamięta jak się tu znalazł. Tygodniowa wyrwa w pamięci tylko potęguję tą jakże dziwną sytuację. Niecodzienną okoliczność podsyca jeszcze jeden bardzo istotny dla dalszej rozgrywki element. Mianowicie Alan odnajduje kartkę z maszynopisu książki, której jeszcze nie powinno być. Każda następna strona przybliży go do wyjaśnienia wielkiej, mrocznej zagadki. Fabuła utrzymana w tym gęstym, mrocznym klimacie trzyma w napięciu do ostatniej sceny. Spodoba się szczególnie tym co kochają dzieła Kinga, seriale pokroju Z archiwum X, Miasteczko Twin Peaks.
Nauczyłam się, że nie wolno schodzić ze szlaku. Niezależnie od tego, co musisz zrobić, niezależnie od tego, jak bardzo musisz zrobić to , co musisz zrobić, niezależnie od tego, czego musisz wysłuchać i jak długo będziesz tego słuchała, nie wolno zejść ze szlaku. [...] Na szlaku nie czuło się ucisku w dołku, a serce biło mocno, równo i powoli. Na szlaku człowiek czuje się bezpieczny, a tylko to się liczy. Stephen King — Pokochała Toma Gordona » Trisha McFarland (Druga rozgrywka)
Cała opowieść została podzielona na sześć epizodów, przypominających serial. Poszczególne z nich zwieńcza oczywiście dramatyczny, typowo filmowy koniec. Początek kolejnych epizodów, to streszczenie poprzednich wydarzeń. Narratorem całej opowieści jest główny bohater, który komentuje to, co aktualnie miało miejsce bądź przewiduje co ma się wydarzyć. Dzięki takiemu sposobowi narracji przytaczane są ciekawe historie, dodatkowo bohater knuje, łączy fakty, opowiada. Wiele ciekawych aspektów fabularnych tłumaczy również maszynopis, jaki przyjdzie nam zbierać podczas przemierzania okolic Bright Falls. By lepiej poznać okolicę możemy poczytać informacje związane z odwiedzanymi miejscami. Klimat jest tu budowany kilkoma elementami. Głównym jest oczywiście noc. Taka prawdziwa, ciemna. Wszystko poza światłem naszej latarki oraz porozrzucanymi latarniami nie napawa optymizmem do zwiedzania. Drzewa miejscami wyglądają jak żywe, paprocie, krzaki, kępy trawy kołyszą się na wietrze. Jedynym gościem jaki w tym świecie czuje się naturalnie to mrok, czający się na każdym kroku, w każdym pomieszczeniu. Miejscami, gdy mgła zaczyna nachodzić, czuć jak wszystko gęstnieje wokół nas. W tych momentach klimat wylewa się po prostu z ekranu. Czuć jak niesamowicie beznadziejnej sytuacji znajduje się nasz bohater. Nieliczne miejsca, w których idzie odsapnąć, przyciągają jak światło ćmę. Dosłownie. Jedynym środkiem do walki jaki mamy to latarka i pistolet. Opętanych trzeba najpierw oświetlić, tym samym zdejmujemy z nich mrok. Następnie unieszkodliwić wybierając jedną z dostępnych w ekwipunku broni. Możemy korzystać z rewolweru, który jest podstawową bronią oraz kilku dodatkowych. Nie ma ich za wiele, jednak to, co jest pozwoli stoczyć nam kilka walk. Mamy do dyspozycji dubeltówkę, strzelbę powtarzalną(typu spas-12) oraz karabin myśliwski(coś a’la mosin nagant). Z większymi grupami przeciwników poradzimy sobie przy użyciu granatów błyskowych lub rakietnic. Od czasu do czasu trzeba wytrzymać małe oblężenie albo stawić czoła stadom ptaków czy opętanych przedmiotów. Developer postawił na czystą zabawę. W trakcie przygody nie sposób się zgubić ani na chwilę. To nie jest gra z elementami przygodowymi. Nie trzeba kombinować, myśleć. Wystarczy być spostrzegawczym a wszelkie rozwiązania nasuwają się same. Gdy pierwszy raz grając w Alan Wake zobaczyłem z daleka oświetlony dom, miałem wrażenie, iż światło wylewa się z niego, rozrywając wokoło mrok. Światło w tej grze często jawi się jako swoista normalność przebijająca się przez odmęty szaleństwa. Wiele razy złapiemy się na tym, iż będziemy próbować jak najszybciej dostać się do kolejnego oświetlonego miejsca. Niestety, na drodze czeka nas wiele rozczarowań, żarówki, które przepalą się właśnie wtedy gdy dotrzemy do latarni. Czasami wystarczy tylko odpalić agregat, problem w tym, że każde trafienie przeciwników sprawi przerwanie naszego działania i nastąpi powrót do początku sekwencji QTE.
Przechodząc kolejne epizody, przyjdzie nam czasami przystanąć i obejrzeć programy telewizyjne czy posłuchać radia. Pozwoli to nam na chwilę odpocząć od ciężkiego klimatu produkcji. Jako, że całość jest strasznie pokręcona to i programy telewizyjne będą w podobnym pokręconym stylu. Autorzy przygotowali dla nas kilka odcinków serialu Night Springs. Przytoczę tylko kilka tytułów jakie przyjdzie nam poznać. Kwantowe samobójstwo, człowiek w lustrze. Poziom abstrakcji prezentowany w tych mini serialach jest doprawdy porównywalny z końcówką drugiego sezonu Miasteczka Twin peaks. Stacja radiowa jaką przyjdzie nam posłuchać to lokalna rozgłośnia, program prowadzony jest przez człowieka, którego spotkamy na początku gry. Dzięki, nim możemy zorientować się w aktualnych wydarzeniach z Bright Falls. Oprawa graficzna tytułu, który głównie dzieje się w nocy schodzi na drugi plan. Jeśli ktoś pamięta jakie wrażenie robiła gra światłocienia z Silent Hill 2. To w Alan Wake stwierdzi, że działa to o kilka poziomów lepiej. Choć gra jest ładna to nie powala. Wplecione w grę sceny slow-motion dały pożądane efekty. Modele postaci, wszelkich obiektów oraz tekstury niestety nie zachwycają. Widać, że gra powstawała w bólach. To co zachwyca to, jak pisałem dynamiczne oświetlenie. Latarka ze skupionym promieniem oświetla jedynie mały fragment ciemnych lokacji. Co sprawia, że trzeba dobrze się rozglądać za pakietami baterii czy nabojów. Obiekty rzucają cień tak zjawiskowo, że trudno w to uwierzyć. Wiesz, wchodzisz do opuszczonego domu obserwujesz rozbiegane po ścianie cienie. Nerwowo machasz ta latarką, żeby szybko złapać układ pomieszczenia. Zadbano nawet o efekty w postaci zbliżającego, bądź oddalającego się źródła światła. Odwzorowanie efektu towarzyszącego wybuchom flar oraz granatów błyskowych zasługuje na szczególne uznanie. Uwzględniono oślepienie oraz charakterystyczne, stopniowe wygaszanie źródła światła. Podczas przemierzania lokacji warto szukać ukrytych napisów, skrytych w mroku rzecz jasna. Podświetlone ukarzą nam się w żółtej barwie. Po co ich szukać? Często są to takie małe smaczki jakie w grach lubimy. Informują nas, by np. nie ufać nikomu, pod jedną latarnią znalazłem napis, iż to miejsce, to „save Haven”. Szukać oczywiście będziemy również wskazówek, gdzie znajdują się ukryte skrzynie z bronią. Lokacje to głównie las. Jak to bywa w lesie, znajdują się tam opuszczone chaty, szopy, zdezelowany sprzęt. W grze znalazło się również kilka sekwencji, w których zawitamy w mieście.
Alan Wake spełnił moje oczekiwania pod niemal każdym względem. Mroczny, gęsty klimat. Świetnie poprowadzona fabularnie historia, pełna smaczków. Jest to tytuł warty uwagi, godny polecenia. Niesamowite efekty świetlne, ciekawa walka, dużo ciekawostek, to przyciąga do tej gry. Pierwsza połowa gry będzie dla fanów Miasteczka Twin Peaks genialna. Momentalnie można wyczuć, iż coś jest nie tak w Bright Falls. Aurę dziwnej tajemnicy wprost czuć w każdym zakątku. Fajnym aspektem przygody jest to, że ciężko określić na jakiej płaszczyźnie rozgrywa się akcja. Mimo, że gra nie straszy wcale duchami kryjącymi się w mroku lasu. Alan straszy świetną historią, zostawia uczucie niepokoju. Dodatkowym plusem gry jest bardzo dobra kinowa lokalizacja.
Plusy: + mroczny klimat + świetna fabuła + ciekawy system walki + efekty specjalne + podział na epizody
Minusy: - nie straszy - lokacje za dnia niezbyt dopracowane - mimika - mało zróżnicowani przeciwnicy - DLC jako prawdziwy finał rozgrywki
Moja ocena to 7/10
7 - gra dobra, solidna, warto kupić jak ciut stanieje. Pomimo wad albo braku rewolucyjności, znajdzie wielbicieli. Może nie tytuł na kilka razy, może za krótki lub z kilkoma większymi problemami, lecz niewielu na niego jakoś bardzo pomarudzi.
Tytuł ogrywany na XBOX360
Zapraszam do komentowania również innych moich wpisów, które znajdziecie tutaj
Jesli ktoś jeszcze nie jest przekonany na 100% do gry to zapraszam do obejrzenia miniserialu, którego akcję osadzono przed wydarzeniami w Alan Wake. Przygotowano 6 odcinków. Bright Falls - odcinek 1, polskie napisy